Nie zdążyliśmy się obejrzeć, a zmienialiśmy nasze kalendarze na grudzień.
Pierwszego grudnia chłopcy wylecieli do Nowego Jorku by dać kilka wywiadów i koncertów. My z dziewczynami zostałyśmy w domu.
Po niecałym tygodniu nieobecności naszych miłości stwierdziłyśmy, że dłużej nie wytrzymamy...
Zabukowałyśmy pierwszy lepszy lot do NYC i ruszyłyśmy na lotnisko.
- Wszystko mamy? - zapytałam grzebiąc w torebce.
- Ty nie masz mózgu, ale to już od urodzenia więc nie wiem czy to robi jakąś większa różnice.... - Justyna spojrzała na mnie.
- Ważne, że ty nie zapomniałaś o jakże ogromnej paczce żarcików. - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Kasztan! - Justyna zaśmiała się.
- Kiedy lądujemy w Nowym Jorku? - Ola popatrzała na nas.
- Szóstego grudnia... chyba 10:24... tamtego czasu... - Zuza obejrzała bilet ze wszystkich stron.
- Chłopcy nie wiedzą, że do nich lecimy? - Ola chciała się upewnić.
- Jeżeli KTOŚ - Justyna popatrzała na mnie. - nie wygadał... to nie wiedzą.
- Agata? - Zuza mnie szturchnęła. - Co ty robisz?
- Co...? A... Pisze do Jaya, że za jakieś 30 minut wylatujemy. - już miałam nacisnąć " wyślij " gdy cała trójka rzuciła się na mnie. - Aaaaaaaa.... a to, że niby oni nie wiedzą tak.... to trzeba było mówić! Mówiłyście.....?
Dziewczyny zrobiły jedynie facepalma i ruszyłyśmy na odprawę.
- Wreeeeeeeeszcie.... - przeciągnęłam się i wzięłam swój bagaż z taśmy.
Lot do Nowego Jorku trwał 7 godzin... o 7 za dużo!
- To co... jest 10:40... co robimy? - zapytała Ola.
- Idziemy jeść! - krzyknęłam i tak też zrobiłyśmy.
Po dość dużym śniadaniu pojechałyśmy do hotelu.
- Musimy być ostrożne ponieważ chłopcy zatrzymali się w tym samym hotelu... - powiedziała Ola wchodząc do lobby. - Mówiąc ostrożne mam na myśli zero wrzasków, wysyłania smsów i informowania chłopaków, że tutaj jesteśmy..... - Ola popatrzała na mnie.
- Czemu się na mnie uwzięłyście! Przecież nie jestem tak głupia!!! - krzyknęłam.
Niestety pech chciał, że w tym momencie chłopcy wychodzili z windy gdyż wybierali się na wywiad.
Na szczęście chyba mnie nie usłyszeli, a my szybko schowałyśmy się za jakimś drzewkiem.
- Ja cię kiedyś zabije! - Ola wrzasnęła gdy zespół zniknął.
Jako, że były Mikołajki chłopcy mięli specjalny wywiad wraz z występem. Jak się okazało nieco później był on na żywo. Nieświadome tego ruszyłyśmy do budynku obok gdzie odbywał się ten wywiad.
Tak się jakoś stało, że byłam ubrana w strój Mikołaja. Dziewczyny wyglądały nieco bardziej kobieco... może dlatego, że były przebrane za śnieżynki i nie miały ogromnego brzucha i siwej brody.
W każdym bądź razie jakimś cudem zmieściłam się do windy.
- Czwarte piętro. - Justyna pokierowała Ole i pojechałyśmy na górę.
Nie wiem za kogo uznała nas ochrona, ale wpuściła nas do pomieszczenia gdzie zespół udzielał wywiadu i miał malutki performance. Ustaliłyśmy z dziewczynami, że pokażemy się chłopcom dopiero po tym wszystkim.
Oczywiście w pokoju było mnóstwo kabli i nasz plan legną w gruzach gdyż się potknęłam.
Pierwszy zauważył mnie Max i lekko zdziwiony zaczął się śmiać. Po chwili cała piątka wybuchnęła śmiechem.
Pomyślałyśmy, że jeżeli już wiedzą, że tam jesteśmy to zrobimy im mały występ.
Stanęłyśmy przed nimi, tyłem do kamer i zaczęłyśmy śpiewać " Last Christmas ". Oczywiście nie obyło się bez głupich ruchów. Wszyscy w pokoju zaczęli płakać ze śmiechu. Dopiero po trzeciej wykonanej piosence dowiedziałyśmy się dlaczego!
- Dziewczyny wiecie, że to jest na żywo?! - Jay próbował przestać się śmiać.
- CO?! - krzyknęłyśmy i odwróciłyśmy się do kamer.
- Heeeeeej! - pomachałam gdy dziewczyny uciekły. - Co tam u was? - wciąż mówiłam do kamery. - No.... to.... Hoł Hoł Hoł! - już miałam zniknąć z pola widzenia kamer gdy się potknęłam.
Cała ekipa zaczęła się śmiać, a Ola przybiegła mnie zbierać.
- Nic mi nie jest! - wstałam i powiedziałam do kamery. - Szczęśliwego Nowego Jorku!
- Ale... są Mikołajki, a nie nowy rok.... - Ola zaczęła rozkminiać. - Poza tym powiedziałaś " Nowego Jorku ", zamiast " nowego roku ".
- Bo jesteśmy w Nowym Jorku... rozumiesz? - powiedziałam szczęśliwa.
Wszyscy zrobili facepalma więc wolałam już zniknąć.
niedziela, 9 grudnia 2012
piątek, 2 listopada 2012
Twarde lądowanie ♥
Ciepłe dni minęły, a my wróciliśmy do Londynu.
Chłopcy spędzali u nas ( dziewczyn ) sporo czasu.
No w końcu lovestory rozkwitało!
Ja byłam nieco poszkodowana gdyż Jay wyjechał do rodziny... Chciał bym pojechała z nim, ale pomyślałam, że będę tam zbędna. Niech się chłopak nacieszy familią i przyjaciółmi!
- NOOOOOOOOOOO CZEEEEEEEEŚĆ!! - usłyszałam głos dobiegający z dołu, a po chwili trzaśnięcie drzwiami.
Przetarłam oczy i próbując wciąż pozostać pod kołdrą sięgnęłam po telefon, który znajdował się na szafce obok.
Oczywiście byłam zaspana.... Tak bardzo się wyciągnęłam, że spadłam na ziemię.
- Ałaaaaaa.... - jęknęłam i przykryłam się kołdrą, która spadła razem ze mną.
Na dole zrobiło się cicho więc nie obchodziło mnie co się tam działo.
Chyba zasnęłam gdyż uciął mi się film...
Po pewnym czasie obudził mnie śmiech dochodzący z salonu.
- No.. no.. no.. no zabije.. - wyszeptałam. - Ale to zaraz... - odwróciłam się na bok i opatuliłam ciepłą kołderką.
Śmiech jednak z minuty na minute robił się coraz głośniejszy.
Wstałam baaaaaardzo powoli, wzięłam koc, którym się owinęłam i wyszłam z pokoju.
W tym samym momencie z pozostałych sypialni wyłoniły się dwie głowy.
Ola i Justyna wyglądały chyba jeszcze gorzej niż ja.
- Co tu się dzieje? - Justyna chciała powiedzieć to głośno... ale byłą tak zaspana, że jej nie wyszło.
- Ne wiem, ale zabije... - Ola ruszyła w stronę schodów.
Za nią toczyła się Justyna, a ja turlałam się na końcu.
- Gdzie jest Zuza? - zapytałam wciąż nie kontaktując.
- Spała dzisiaj u Nialla.. czy coś... - odpowiedziała mi zachrypnięta Justyna.
Dziewczyny patrzały pod nogi... nie to co ja.
Miałam zamknięte oczy i liczyłam na cud... że się nie wywrócę.
Oczywiście do cudu nie doszło!
W momencie gdy Ola i Justyna zeszły ze schodów ja potknęłam się o własną nogę i wylądowałam na zimnych panelach.
Śmiech, który był bardzo głośny przeobraził się w wycie.
Powoli podniosłam głowę.
- TOM, NATHAN, MAX?!?!?! Nie żyjecie! - próbując szybko wstać by ich uderzyć zaplątałam się w koc, którym byłam opatulona i wywróciłam się jeszcze raz.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
Dziewczyny też miały niezły ubaw.
Nagle do domu weszła Zuza z Niallem.
Ich reakcja była identyczna jak reakcja reszty!
- Tak! Śmiejcie się! Lajtowo! - wciąż leżąc podparłam głowę ręką i obserwowałam jak wszyscy się ze mnie nabijają.
- Uśmiech! - Nathan wyciągnął swojego iPhone'a i skierował go w moją stronę.
Wystawiłam środkowy palec i grzecznie pozowałam.
Kilka minut później zdjęcie znalazło się na twitterze z podpisem : " Agata + podłoga = psiapsióły!
♥ "
sobota, 6 października 2012
Foch? ♥
- Nooo cześć... - powiedziałam zapatrzona w ekran laptopa.
- Zamknij się bo go przestraszysz! - Justyna szturchnęła mnie nie odrywając wzroku od przystojniaka.
Cel zrobił nam ogromną niespodziankę.
Okazało się, że przystojniak JJ - do którego z Justyną fapałyśmy od rana - przyjaźni się z Celem i akurat wtedy kiedy Cel rozmawia na Skype z Nathanem i Jayem, JJ był u Cela w domu.
- Cześć dziewczyny. - JJ uśmiechnął się przeuroczo, a ja zaliczyłam zgon. - Justyna i Agata? - zapytał.
- MWAHAHAHA! - Justyna zaczęła się śmiać. - Moje imię powiedział jako pierwsze!
- Weeeeeź! Na mnie popatrzał pierwszą! - krzyknęłam.
- No chyba nie!?
- No właśnie, że tak!
Chłopcy zrobili facepalma.
- JJ, na którą popatrzałeś jako pierwszą? - Justyna zapytała chłopaka, który nie wiedział co się do końca dzieje.
- A tym co?! - Ola podeszła do nas. Akurat w tym momencie jarałyśmy się uśmiechem JJa. - Okieeeej... Już wiem... - pokręciła głową i odeszła.
Po kilkunastu minutach Cel zotawił Jordana, a Jay i Nathan mnie i Justyne.
Skajpowaliśmy sobie mniej więcej do 20:00... jakieś pięć godzin!
Oczywiście trochę żal nam było kończyć rozmowę, ale w UK było coś koło 5...
- Awwww on jest słodki! Nie poszedł spać tylko z nami rozmawiał. - rozmarzona Justyna odkręcała butelkę wody.
- Nooo... a ten jego uśmiech... akcent.... - po moich słowach wraz z Justyną zaczęłyśmy piszczeć.
- My jesteśmy chore!
- No... trochę... - zaśmiała się Justyna. - Ale on jest przesłodki!
- Tak, tak... on jest super... bla bla bla.... - Nathan przeszedł przez salon i lekko poddenerwowany wyszedł na taras.
- A temu co? - skrzywiłam się.
- No jak co? - Zuza usiadła koło nas. - Od 12 Justyna fapie do kolesia, który nie jest Nathanem...
- O Boże... i co w związku z tym? Pofangirlingujemy sobie chwile i zaraz nam przejdzie... - pokręciłam głową.
- Wam? - Ola stanęła nad nami. - Wam przejdzie?! - uniosła brwii.
- Ola! Idź sprawdź czy cię z Maxiem nie ma! - popchnęłam ją w stronę ich pokoju.
Okazało się jednak, że Max był na tarasie.
- Uuuuu... Justyna! Masz przesrane! - Max zaśmiał się zamykając tarasowe drzwi i objął Olę od tyłu. - Mmm.. ładnie pchniesz! - zwrócił się do swojej dziewczyny.
- Tak! Twoim red bullem, którego na mnie wylałeś. - uśmiechnęła się ironicznie.
- To Ty Justyna idź lepiej pogadać z Nathanem.... a ja idę napić się red bulla! - Max złapał Olę za ręke i zniknęli.
- Serio?! Rzygam tęczą! - krzyknęłam patrząc jak odchodzą.
Papużki jedynie się zaśmiały.
- Ej... Idź z nim porozmawiać.... - Zuza wskazała na Nathana, który stał na tarasie opaty o barierkę.
- Ojejku.... biedny Nathan! To my się już z Justyną nie możemy powygłupiać bo Nathan jest zazdrosny? - pokręciłam głową. - Jay nie jest zazdrosny!
- Co mnie obgadujesz wredziolko? - Jay usiadł koło mnie i " zapodał " mi kuksańca.
- Nathan się fochnął na Justyne.... Jest zazdrosny o JJa! - zaśmiałam się.
- Ja też jestem.... - JayBird powiedział z poważną miną.
- Serio? - Zuza się zdziwiła.
- Ani trochę! - Jay wybuchnął śmiechem.
- To znaczy, że ci na mnie nie zależy.... - udawałam smutną.
- Kasztan! - Jay poczochrał mi włosy i przytulił.
- Dobra... ide do zazdrośnika bo zaraz korzenie zapuści na tym tarasie... - Justyna zwlokła się z kanapy i ruszyła w stronę Nathana.
- Zamknij się bo go przestraszysz! - Justyna szturchnęła mnie nie odrywając wzroku od przystojniaka.
Cel zrobił nam ogromną niespodziankę.
Okazało się, że przystojniak JJ - do którego z Justyną fapałyśmy od rana - przyjaźni się z Celem i akurat wtedy kiedy Cel rozmawia na Skype z Nathanem i Jayem, JJ był u Cela w domu.
- Cześć dziewczyny. - JJ uśmiechnął się przeuroczo, a ja zaliczyłam zgon. - Justyna i Agata? - zapytał.
- MWAHAHAHA! - Justyna zaczęła się śmiać. - Moje imię powiedział jako pierwsze!
- Weeeeeź! Na mnie popatrzał pierwszą! - krzyknęłam.
- No chyba nie!?
- No właśnie, że tak!
Chłopcy zrobili facepalma.
- JJ, na którą popatrzałeś jako pierwszą? - Justyna zapytała chłopaka, który nie wiedział co się do końca dzieje.
- A tym co?! - Ola podeszła do nas. Akurat w tym momencie jarałyśmy się uśmiechem JJa. - Okieeeej... Już wiem... - pokręciła głową i odeszła.
Po kilkunastu minutach Cel zotawił Jordana, a Jay i Nathan mnie i Justyne.
Skajpowaliśmy sobie mniej więcej do 20:00... jakieś pięć godzin!
Oczywiście trochę żal nam było kończyć rozmowę, ale w UK było coś koło 5...
- Awwww on jest słodki! Nie poszedł spać tylko z nami rozmawiał. - rozmarzona Justyna odkręcała butelkę wody.
- Nooo... a ten jego uśmiech... akcent.... - po moich słowach wraz z Justyną zaczęłyśmy piszczeć.
- My jesteśmy chore!
- No... trochę... - zaśmiała się Justyna. - Ale on jest przesłodki!
- Tak, tak... on jest super... bla bla bla.... - Nathan przeszedł przez salon i lekko poddenerwowany wyszedł na taras.
- A temu co? - skrzywiłam się.
- No jak co? - Zuza usiadła koło nas. - Od 12 Justyna fapie do kolesia, który nie jest Nathanem...
- O Boże... i co w związku z tym? Pofangirlingujemy sobie chwile i zaraz nam przejdzie... - pokręciłam głową.
- Wam? - Ola stanęła nad nami. - Wam przejdzie?! - uniosła brwii.
- Ola! Idź sprawdź czy cię z Maxiem nie ma! - popchnęłam ją w stronę ich pokoju.
Okazało się jednak, że Max był na tarasie.
- Uuuuu... Justyna! Masz przesrane! - Max zaśmiał się zamykając tarasowe drzwi i objął Olę od tyłu. - Mmm.. ładnie pchniesz! - zwrócił się do swojej dziewczyny.
- Tak! Twoim red bullem, którego na mnie wylałeś. - uśmiechnęła się ironicznie.
- To Ty Justyna idź lepiej pogadać z Nathanem.... a ja idę napić się red bulla! - Max złapał Olę za ręke i zniknęli.
- Serio?! Rzygam tęczą! - krzyknęłam patrząc jak odchodzą.
Papużki jedynie się zaśmiały.
- Ej... Idź z nim porozmawiać.... - Zuza wskazała na Nathana, który stał na tarasie opaty o barierkę.
- Ojejku.... biedny Nathan! To my się już z Justyną nie możemy powygłupiać bo Nathan jest zazdrosny? - pokręciłam głową. - Jay nie jest zazdrosny!
- Co mnie obgadujesz wredziolko? - Jay usiadł koło mnie i " zapodał " mi kuksańca.
- Nathan się fochnął na Justyne.... Jest zazdrosny o JJa! - zaśmiałam się.
- Ja też jestem.... - JayBird powiedział z poważną miną.
- Serio? - Zuza się zdziwiła.
- Ani trochę! - Jay wybuchnął śmiechem.
- To znaczy, że ci na mnie nie zależy.... - udawałam smutną.
- Kasztan! - Jay poczochrał mi włosy i przytulił.
- Dobra... ide do zazdrośnika bo zaraz korzenie zapuści na tym tarasie... - Justyna zwlokła się z kanapy i ruszyła w stronę Nathana.
czwartek, 4 października 2012
Fangirls ♥
Czas w LA zdecydowanie upływał szybciej, ale też milej i kreatywniej.
Nie spędzaliśmy całego dnia w hotelu czy na próbach.
Chodziliśmy regularnie na basen, który znajdował sie tuż obok hotelu, od czasu do czasu wybieraliśmy sie na plażę... kino, koncerty... ogólnie bylo bardzo przyjemnie.
Oczywiście nie zawsze spędzaliśmy dzień tak aktywnie... potrzebowaliśmy też zwykłego leniuchowania.
- Yoooooo.... - powiedziałam zmęczona wychodząc na taras.
- Siema... - odpowiedział nieco zaspany Nath, który wygrzewał się na słońcu.
- No... cześć. - Justyna grzebała coś na swoim iPhone.
Założyłam okulary przeciwsłoneczne i położyłam się na wolnym leżaku.
Było trochę po 11:00, a słońce już dawało się we znaki.
- Co rooooobisz? - wsadziłam głowę pomiędzy telefon Justyny, a Justyne.
Siedziała na twitterze.
- Czy ty jesteś chora? - zapytała, ale raczej nie czekała na odpowiedź.
- Ktooo tooo jest JJ? - uniosłam brew.
Nathan nagle jakby się obudził.
Usiadł i udawał, że szuka czegoś w plecaku, który leżał obok niego.
- A co cię to obchodzi? - Justyna więla swojego iPhone'a, wstała i oparła się o tarasowe drzwi.
- Myślisz, że jestem głupia? - ponownie położyłam się na leżaku.
Pomimo tego, że leżałam tyłem do Justyny i nie widziałam jej twarzy wyobraziłam sobie jej minę pt. " Bicz plis.... ", która odpowiadała twierdząco na moje pytanie.
Ja jednak nie przejmując się niczym wyciągnęłam swojego androida z kieszeni i zaczęłam szperać po twitterze.
Nathan nadal udawał, że coś robi.
Postanowiłam, że wejdę na profil Justyny.
Zaczęłam powoli analizować tweety.
Mam! - powiedziałam w myślach.
Znalazłam tajemniczego JJ'a.
Weszłam na jego profil.
- Hmm... Jordan... No, no... - powiedziałam na głos.
Nathan spojrzał na mnie i Justyne.
Czytając bio tajemniczego Jordana dowiedziałam się, że jest on z zespołu Luminites.
Oczywiście weszłam na youtube by ich sprawdzic.
- Nath. Masz słuchawki przy sobie? - odwróciłam się w stronę Sykes'a.
Grzecznie wręczył mi słuchawki, które szybko nałożyłąm na głowę i zaczęłam słuchać muzyki zespołu Luminites.
- Człowieku one od 12:00 ciągle rozmawiają o tym całym JJ'u! - powiedział poirytowany Nath... oczywiście chodziło mu o mnie i Justynę.
Gdy tylko usłyszałam covery, które stworzyli Luminites.... zakochałam się tak samo jak Dżustina!
Nathan i Jay rozmawiali na skype ze swoim kolegą Celem, a my z Justyną cieszyłyśmy się do telefonu oglądając wszystkie covery od początku... po raz setny!
- JJ? JJ z Luminites? - Cel zrobił wielkie oczy.
- Taaaak...? - powiedział niepewnie Nathan.
- Wołajcie dziewczyny! - Cel zaśmiał się i zniknął z ekranu, a my z Justyną grzecznie usiadłyśmy obok Jaya i Nathana.
Gdy jakiejś minucie Cel wrócił z " niespodzianką " z Justyną nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom.
- Cel... teraz to one nie przestaną ' fapać ' do końca życia... - Jay zauważył co się dzieje i zrobił facepalma.
Nie spędzaliśmy całego dnia w hotelu czy na próbach.
Chodziliśmy regularnie na basen, który znajdował sie tuż obok hotelu, od czasu do czasu wybieraliśmy sie na plażę... kino, koncerty... ogólnie bylo bardzo przyjemnie.
Oczywiście nie zawsze spędzaliśmy dzień tak aktywnie... potrzebowaliśmy też zwykłego leniuchowania.
- Yoooooo.... - powiedziałam zmęczona wychodząc na taras.
- Siema... - odpowiedział nieco zaspany Nath, który wygrzewał się na słońcu.
- No... cześć. - Justyna grzebała coś na swoim iPhone.
Założyłam okulary przeciwsłoneczne i położyłam się na wolnym leżaku.
Było trochę po 11:00, a słońce już dawało się we znaki.
- Co rooooobisz? - wsadziłam głowę pomiędzy telefon Justyny, a Justyne.
Siedziała na twitterze.
- Czy ty jesteś chora? - zapytała, ale raczej nie czekała na odpowiedź.
- Ktooo tooo jest JJ? - uniosłam brew.
Nathan nagle jakby się obudził.
Usiadł i udawał, że szuka czegoś w plecaku, który leżał obok niego.
- A co cię to obchodzi? - Justyna więla swojego iPhone'a, wstała i oparła się o tarasowe drzwi.
- Myślisz, że jestem głupia? - ponownie położyłam się na leżaku.
Pomimo tego, że leżałam tyłem do Justyny i nie widziałam jej twarzy wyobraziłam sobie jej minę pt. " Bicz plis.... ", która odpowiadała twierdząco na moje pytanie.
Ja jednak nie przejmując się niczym wyciągnęłam swojego androida z kieszeni i zaczęłam szperać po twitterze.
Nathan nadal udawał, że coś robi.
Postanowiłam, że wejdę na profil Justyny.
Zaczęłam powoli analizować tweety.
Mam! - powiedziałam w myślach.
Znalazłam tajemniczego JJ'a.
Weszłam na jego profil.
- Hmm... Jordan... No, no... - powiedziałam na głos.
Nathan spojrzał na mnie i Justyne.
Czytając bio tajemniczego Jordana dowiedziałam się, że jest on z zespołu Luminites.
Oczywiście weszłam na youtube by ich sprawdzic.
- Nath. Masz słuchawki przy sobie? - odwróciłam się w stronę Sykes'a.
Grzecznie wręczył mi słuchawki, które szybko nałożyłąm na głowę i zaczęłam słuchać muzyki zespołu Luminites.
- Człowieku one od 12:00 ciągle rozmawiają o tym całym JJ'u! - powiedział poirytowany Nath... oczywiście chodziło mu o mnie i Justynę.
Gdy tylko usłyszałam covery, które stworzyli Luminites.... zakochałam się tak samo jak Dżustina!
Nathan i Jay rozmawiali na skype ze swoim kolegą Celem, a my z Justyną cieszyłyśmy się do telefonu oglądając wszystkie covery od początku... po raz setny!
- JJ? JJ z Luminites? - Cel zrobił wielkie oczy.
- Taaaak...? - powiedział niepewnie Nathan.
- Wołajcie dziewczyny! - Cel zaśmiał się i zniknął z ekranu, a my z Justyną grzecznie usiadłyśmy obok Jaya i Nathana.
Gdy jakiejś minucie Cel wrócił z " niespodzianką " z Justyną nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom.
- Cel... teraz to one nie przestaną ' fapać ' do końca życia... - Jay zauważył co się dzieje i zrobił facepalma.
niedziela, 30 września 2012
Kasztaning ♥
W Nowym Jorku zagoscilismy jedynie 3 dni.
Oczywiscie wraz z Justyna, Ola, Zuza i Nareesha wybralysmy sie na zakupy!
Ja szczegolnie nie przepadam za chodzeniem po sklepach no ale w koncu bylysmy w NY wiec sie poswiecilam.
Do hotelu wrocilysmy obladowane ogromna iloscia toreb z roznorakich sklepow.
- A... gdzie wy to macie zamiar schowac? - zapytal Kevin pakujac torby do wana.
- Przeciez juz jestescie spakowane i zaraz jedziemy na lotnisko.... - Siva stal pod hotelem i patrzal na nas jak na wariatki.
- Chlopcy... nauczcie sie jednego! My myslimy i jestesmy przygotowane na wszystko! - powiedziala Ola. - No z malym wyjatkiem... Agata nie mysli... - dodala po chwili.
Zmierzylam ja jedynie wzrokiem.
Po zakupach nie mialam sily na nic.
- Taaak... jestescie przygotowane... Niestety raczej nie w tej sytuacji... - Nathan zerknal na torby, ktore lezaly juz w wanie i na nas obladowanych ciuchami.
- Ha ha ha! Ja na cale szczescie jeszcze sie nie spakowalam! - uradowala sie Zuza i ruszyla do hotelu... zapewne do Nialla.
- Moj drogi. - Justyna podeszla do Nathana. - I tu sie mylisz! - usmiechnela sie ironicznie.
Zza rogu wyszla Nareesha z dwoma przeogromnymi torbami.
- Mowiliscie cos...? - zapytala smiejac sie.
- Te jak cos wymysla... - Max zlapal sie za glowe.
Cudem zmiescilysmy wszystkie ciuchy i buty do tych dwoch bagazy.
Dziwie sie, ze zamki to wszystko wytrzymaly.
Uradowane ruszylysmy na lotnisko... ( Jedynie Zuza zostala z Niallem. Mielismy sie zlapac jakos po locie gdyz obydwoje mieli zabukowane bilety na pozniejsza godzine ).
Chlopcy nie byli az tak radosni bo musieli sluchac co nakupowalysmy.
- A wy bedziecie tak o tym ciuchach i butach mowic, az do LA czy moze przestaniecie...? - zapytal Jay podchodzac do odprawy paszportowej.
- Do LA? - zapytala sie Ola, a wszystkie dziewczyny wybuchnely smiechem. - Jak skonczymy o tym mowic w Londynie to bedzie dobrze!
- Ja juz sie ogolnie zmeczylam tym gadaniem.... - powiedzialam i oparlam sie... o torbe!
Oczywiscie torba byla na kolkach wiec automatycznie sie przesunela, a ja wyladowalam na zimnej posadzce.
Wszyscy zrobili facapalm'a, a inni ludzie na lotnisku smiali sie pod nosem.
- Wspominalam juz, ze bycie kasztanem nie boli? - Ola popatrzala na mnie.
- Myslenie tez nie boli.... - Justyna spojrzala na mnie z politowaniem.
- W takim razie jestem wyjatkiem! - powiedzialam udajac zalamana.
- A juz wlasnie mialem mowic, ze dawno Agaty nie widzialem lezacej na ziemi... - Nathan spojrzal na mnie.
- Wez zapamietaj w koncu, ze jak opierasz sie o cos ruchomego to to raczej sie przesunie.... - Ola pokrecila glowa.
- Ej wiecie co? Wy tak do mnie mowicie i mowicie.... i mnie to troche plaszczy.... Dobranoc! - poniewaz nie chcialo mi sie wstawac obrocilam sie na bok i udawalam, ze zasypiam.
- Ty nie udawaj! - zasmial sie Max. - Zwyczajnie wstac nie umiesz!
- Tak?! Tak myslisz?! To patrz! - podnioslam sie... niestety jakos pechowo wstalam.
Nogi zaplataly sie o siebie... i tym razem wyladowalam na brzuchu.
- Nie komentujcie... - polozylam twarz z zazenowania na ziemi.
Oczywiscie wraz z Justyna, Ola, Zuza i Nareesha wybralysmy sie na zakupy!
Ja szczegolnie nie przepadam za chodzeniem po sklepach no ale w koncu bylysmy w NY wiec sie poswiecilam.
Do hotelu wrocilysmy obladowane ogromna iloscia toreb z roznorakich sklepow.
- A... gdzie wy to macie zamiar schowac? - zapytal Kevin pakujac torby do wana.
- Przeciez juz jestescie spakowane i zaraz jedziemy na lotnisko.... - Siva stal pod hotelem i patrzal na nas jak na wariatki.
- Chlopcy... nauczcie sie jednego! My myslimy i jestesmy przygotowane na wszystko! - powiedziala Ola. - No z malym wyjatkiem... Agata nie mysli... - dodala po chwili.
Zmierzylam ja jedynie wzrokiem.
Po zakupach nie mialam sily na nic.
- Taaak... jestescie przygotowane... Niestety raczej nie w tej sytuacji... - Nathan zerknal na torby, ktore lezaly juz w wanie i na nas obladowanych ciuchami.
- Ha ha ha! Ja na cale szczescie jeszcze sie nie spakowalam! - uradowala sie Zuza i ruszyla do hotelu... zapewne do Nialla.
- Moj drogi. - Justyna podeszla do Nathana. - I tu sie mylisz! - usmiechnela sie ironicznie.
Zza rogu wyszla Nareesha z dwoma przeogromnymi torbami.
- Mowiliscie cos...? - zapytala smiejac sie.
- Te jak cos wymysla... - Max zlapal sie za glowe.
Cudem zmiescilysmy wszystkie ciuchy i buty do tych dwoch bagazy.
Dziwie sie, ze zamki to wszystko wytrzymaly.
Uradowane ruszylysmy na lotnisko... ( Jedynie Zuza zostala z Niallem. Mielismy sie zlapac jakos po locie gdyz obydwoje mieli zabukowane bilety na pozniejsza godzine ).
Chlopcy nie byli az tak radosni bo musieli sluchac co nakupowalysmy.
- A wy bedziecie tak o tym ciuchach i butach mowic, az do LA czy moze przestaniecie...? - zapytal Jay podchodzac do odprawy paszportowej.
- Do LA? - zapytala sie Ola, a wszystkie dziewczyny wybuchnely smiechem. - Jak skonczymy o tym mowic w Londynie to bedzie dobrze!
- Ja juz sie ogolnie zmeczylam tym gadaniem.... - powiedzialam i oparlam sie... o torbe!
Oczywiscie torba byla na kolkach wiec automatycznie sie przesunela, a ja wyladowalam na zimnej posadzce.
Wszyscy zrobili facapalm'a, a inni ludzie na lotnisku smiali sie pod nosem.
- Wspominalam juz, ze bycie kasztanem nie boli? - Ola popatrzala na mnie.
- Myslenie tez nie boli.... - Justyna spojrzala na mnie z politowaniem.
- W takim razie jestem wyjatkiem! - powiedzialam udajac zalamana.
- A juz wlasnie mialem mowic, ze dawno Agaty nie widzialem lezacej na ziemi... - Nathan spojrzal na mnie.
- Wez zapamietaj w koncu, ze jak opierasz sie o cos ruchomego to to raczej sie przesunie.... - Ola pokrecila glowa.
- Ej wiecie co? Wy tak do mnie mowicie i mowicie.... i mnie to troche plaszczy.... Dobranoc! - poniewaz nie chcialo mi sie wstawac obrocilam sie na bok i udawalam, ze zasypiam.
- Ty nie udawaj! - zasmial sie Max. - Zwyczajnie wstac nie umiesz!
- Tak?! Tak myslisz?! To patrz! - podnioslam sie... niestety jakos pechowo wstalam.
Nogi zaplataly sie o siebie... i tym razem wyladowalam na brzuchu.
- Nie komentujcie... - polozylam twarz z zazenowania na ziemi.
niedziela, 16 września 2012
Slodkosci ♥
Lot do Nowego Jorku zlecial nam bardzo szybko... to znaczy mi! Cala podroz przespalam.
Gdy wyladowalismy Jay opudzil mnie slowami " Wstawaj brzydalu!! " - taki tam... romantyczny Jay!
Slodkoscia nadrabiali Max z Ola oraz Nathan z Justyna.
Oczywiscie tak czule budzili swoje dziewczyny calusami, ze po chwili wraz z Jayem stwierdzilam, ze zwymiotujemy!
- Serio?! Serio?! - stanelam nad Nathanem, ktory czule calowal Justyne.
- Nie no... SERIO?! - Jay przygladal sie Oli i Maxowi, ktorzy robili to samo co Justyna i Nathan.
- Nie... ja... nie wytrzymam! - pokrecilam glowa.
- Ja tez nie.... - Kev podal mi torebke na wymioty.
Powoli wychodzilismy z samolotu... Ja z Jayem wyrywajac sobie paczke chipsow z reki, a Max z Ola oraz Justyna z Nathanem okazujac sobie czulosci.
Przed nami szla Nareesha z Siva, a gdzies z boku turlala sie reszta ekipy.
- Heeeeeeeej Bejbsy! - Kelsey wykrzyczala i podeszla do mnie i do Jaya.
Usmiechnela sie i odeszla.
- Ona z nami leciala...? - zrobilam wielkie oczy.
Caly czas w glowie mialam widok jej " usmiechu "... czerwona szminka... Krzyk....
Otrzepalam sie i dalam Jayowi chipsy.
- A tobie co ze oddajesz mi chipsy?! - chlopak zdziwil sie.
- Boje sie, ze jak je zjem to... zwymiotuje... - znowu przypomnial mi sie usmiech Kels...
Jako, ze na lotnisku czekalo bardzo duzo fanow z Justyna, Ola i Nareesha postanowilysmy, ze pojedziemy do hotelu same.
Kelsey chciala zostac, jak to ona mowi, ze swoim " bejbem "...
W drodze Justyna dostalaa SMSa od Zuzy.
" SIEMA! Tak sobie stoje i mysle... KIEDY BEDZIECIE W HOTELU?! Nogi mnie juz bola!! ".
Dżustina pokazala nam wiadomosc.
- Ale co... ze ona niby jest tam... czy... ze co? - popatrzalam pytajaco.
Wszystkie dziewczyny zrobily facepalm'a.
- Bycie kasztanem nie boli... - Ola pokrecila glowa.
Popatrzalam na nia chwile zastanawiajac sie i wrocilam do czytania gazety.
Droga z lotniska do hotelu nie trwala dlugo.
Jakies 20 minut i po sprawie.
Cala nasza czworka byla strasznie zmeczona.
Powoli wyciagalysmy swoje bagaze z bagaznika.
Nagle uslyszalysmy znajomy glos.
- Yoooo!.
Moim oczom ukazala sie Zuza i Niall.
Papuzki staly wtulone w siebie.
Wszyscy rzucilismy sie na siebie i zaczelismy przytulac.
Taki tak grupowy przytulasek.
Jako, ze strasznie dlugo sie nie widzielismy stalismy pod hotelem nie wiedzac tak naprawde czemu nie idziemy do hotelu.
Zuza streszczala nam wszystkie wazne wydarzenia, ktore przezyla, a my jej opowiadalismy swoje.
Gdy caly TW team wrocil z lotniska poszlismy sie wreszcie rozpakowac.
Okazalo sie, ze Niall ma mini wakacje i wraz z Zuza zatrzymali sie w NYC.
Wchodzac do pokoju mojego i Jaya przerazila mnie troche jego wielkosc.
Pokoj naprawde byl duzych rozmiarow.
Nie za bardzo chcialo nam sie rozpakowywac wiec postanowilismy, ze pojdziemy na jakies slodkosci.
Kolo hotelu bylo mnostwo roznorakich kawiarenek, a wiadomo, ze dobre ciacho jest warte krotkiego spacerku.
Jako, ze ja i Jay jestesmy mili chcielismy zapytac sie reszty czy pojda z nami.
Zamknelismy swoj pokoj i ruszylismy w strone pierwszych drzwi.
- Ok... 8876? Kev! - zapukalam.
Kevin nie otwieral wiec weszlismy sami... i zastalismy rozwalonego Keva na calym lozku... spal
- Chyba nie idzie na ciacho.... - skomentowal Jay.
Poszlismy dalej.
Nareesha i Siva przeslodko spali.
Tom rowniez spal, a Kelsey nie bylo.
Niall i Zuza wtuleni w siebie ogladali film.
Ola i Max.... oraz Jusyna i Nathan robili to co w samolocie....
Wiec nie chcielismy im przeszkadzac...
- Okieeeeej... No to idziemy na ciacho sami! - usmiechnela sie do Jaya, a w glowie mialam widok ogromnego ciastka, na ktorego ochote mialam juz od bardzo dawna.
Gdy wyladowalismy Jay opudzil mnie slowami " Wstawaj brzydalu!! " - taki tam... romantyczny Jay!
Slodkoscia nadrabiali Max z Ola oraz Nathan z Justyna.
Oczywiscie tak czule budzili swoje dziewczyny calusami, ze po chwili wraz z Jayem stwierdzilam, ze zwymiotujemy!
- Serio?! Serio?! - stanelam nad Nathanem, ktory czule calowal Justyne.
- Nie no... SERIO?! - Jay przygladal sie Oli i Maxowi, ktorzy robili to samo co Justyna i Nathan.
- Nie... ja... nie wytrzymam! - pokrecilam glowa.
- Ja tez nie.... - Kev podal mi torebke na wymioty.
Powoli wychodzilismy z samolotu... Ja z Jayem wyrywajac sobie paczke chipsow z reki, a Max z Ola oraz Justyna z Nathanem okazujac sobie czulosci.
Przed nami szla Nareesha z Siva, a gdzies z boku turlala sie reszta ekipy.
- Heeeeeeeej Bejbsy! - Kelsey wykrzyczala i podeszla do mnie i do Jaya.
Usmiechnela sie i odeszla.
- Ona z nami leciala...? - zrobilam wielkie oczy.
Caly czas w glowie mialam widok jej " usmiechu "... czerwona szminka... Krzyk....
Otrzepalam sie i dalam Jayowi chipsy.
- A tobie co ze oddajesz mi chipsy?! - chlopak zdziwil sie.
- Boje sie, ze jak je zjem to... zwymiotuje... - znowu przypomnial mi sie usmiech Kels...
Jako, ze na lotnisku czekalo bardzo duzo fanow z Justyna, Ola i Nareesha postanowilysmy, ze pojedziemy do hotelu same.
Kelsey chciala zostac, jak to ona mowi, ze swoim " bejbem "...
W drodze Justyna dostalaa SMSa od Zuzy.
" SIEMA! Tak sobie stoje i mysle... KIEDY BEDZIECIE W HOTELU?! Nogi mnie juz bola!! ".
Dżustina pokazala nam wiadomosc.
- Ale co... ze ona niby jest tam... czy... ze co? - popatrzalam pytajaco.
Wszystkie dziewczyny zrobily facepalm'a.
- Bycie kasztanem nie boli... - Ola pokrecila glowa.
Popatrzalam na nia chwile zastanawiajac sie i wrocilam do czytania gazety.
Droga z lotniska do hotelu nie trwala dlugo.
Jakies 20 minut i po sprawie.
Cala nasza czworka byla strasznie zmeczona.
Powoli wyciagalysmy swoje bagaze z bagaznika.
Nagle uslyszalysmy znajomy glos.
- Yoooo!.
Moim oczom ukazala sie Zuza i Niall.
Papuzki staly wtulone w siebie.
Wszyscy rzucilismy sie na siebie i zaczelismy przytulac.
Taki tak grupowy przytulasek.
Jako, ze strasznie dlugo sie nie widzielismy stalismy pod hotelem nie wiedzac tak naprawde czemu nie idziemy do hotelu.
Zuza streszczala nam wszystkie wazne wydarzenia, ktore przezyla, a my jej opowiadalismy swoje.
Gdy caly TW team wrocil z lotniska poszlismy sie wreszcie rozpakowac.
Okazalo sie, ze Niall ma mini wakacje i wraz z Zuza zatrzymali sie w NYC.
Wchodzac do pokoju mojego i Jaya przerazila mnie troche jego wielkosc.
Pokoj naprawde byl duzych rozmiarow.
Nie za bardzo chcialo nam sie rozpakowywac wiec postanowilismy, ze pojdziemy na jakies slodkosci.
Kolo hotelu bylo mnostwo roznorakich kawiarenek, a wiadomo, ze dobre ciacho jest warte krotkiego spacerku.
Jako, ze ja i Jay jestesmy mili chcielismy zapytac sie reszty czy pojda z nami.
Zamknelismy swoj pokoj i ruszylismy w strone pierwszych drzwi.
- Ok... 8876? Kev! - zapukalam.
Kevin nie otwieral wiec weszlismy sami... i zastalismy rozwalonego Keva na calym lozku... spal
- Chyba nie idzie na ciacho.... - skomentowal Jay.
Poszlismy dalej.
Nareesha i Siva przeslodko spali.
Tom rowniez spal, a Kelsey nie bylo.
Niall i Zuza wtuleni w siebie ogladali film.
Ola i Max.... oraz Jusyna i Nathan robili to co w samolocie....
Wiec nie chcielismy im przeszkadzac...
- Okieeeeej... No to idziemy na ciacho sami! - usmiechnela sie do Jaya, a w glowie mialam widok ogromnego ciastka, na ktorego ochote mialam juz od bardzo dawna.
poniedziałek, 10 września 2012
Fail ♥
Po imprezie jakims cudem wszyscy znalezlismy sie w domu gdzie mieszkalam z dziewczynami.
Obudzilam sie chyba jako pierwsza... na zegarku byla 11:00, a ja kompletnie nie wiedzialam co dzialo sie zanim poszlam spac.
Wszyscy lezeli w salonie... normalka.
Rolety byly pozasuwane. Ale to nawet lepiej gdyz pogoda w Londynie ostatnio byla bardzo ladna i nie wiem czy moje oczy znioslyby promienie sloneczne.
Przeszlam powoli nad Jayem, ktory wtulil sie w dywan, i ruszylam do kuchni.
Oczywiscie szukalam czegos... mokrego.
Szybko dorwalam jakis sok i napilam sie.
Jako, ze bylam troche glodna i o dziwo nie chcialo mi sie spac zaczelam robic sniadanie.
- Jajecznica wam starczy... - mruknelam pod nosem kladac patelnie na gaz.
Oczywiscie nie polozylam jej szczegolnie cicho... po dosc glosnym huku uslyszalam, ze ekipa zaczyna sie budzic.
- Haaaaaloooo....? - wykrzyczal Tom.
- Zamknij sie! - odezwala sie Ola, a ja uslyszalam " plask ".
Bylam pewna, ze spoliczkowala Toma za poranne okrzyki.
- ALA!! - ryknal Max.
- Kochanie... przepraszam! Myslalam, ze to Tom... nic ci nie jest? - Ola ogladala policzek Maxa w polmroku, a ja stalam w kuchni obserwujac co dzieje sie w salonie, a zarazem pilnujac jajecznicy.
- Czy wy mozecie byc cicho?! - Justyna zapytala groznie.
- Csiiii kochanie.... - w pol przytomny Nathan zaczal ja glaskac po glowie.
- Co ty robisz? - zapytala. - To jest moja twarz!!!
Justyna ma bardzo dlugie wlosy i najwyrazniej w czasie snu opatulila sie w nie.
- Cichutko... - wymruczal Nath i odwrocil sie na drugi bok.
Gdy wszyscy sie obudzili przynioslam jajecznice do salonu.
Zjedlismy sniadanie, a chwile pozniej obiad...
Chlopcy lot do NYC mieli przwidziany na godzine 22:00.
O 17 byli juz gotowi.
Wszyscy siedzielismy w kawiarence kolo domu gdzie mieszkamy z dziewczynami.
Ja, Ola i Justyna nie bylysmy zbyt wesole.
Swiadomosc tego, ze nie zobaczymy sie z chlopcami przez dluzszy czas nie napawala nas entuzjazmem.
Co prawda bylysmy spakowane i kupilybysmy sobie bilet do Stanow, ale...
- To co? Zbieramy sie? - rzucil Tom i zawolal kelnerke.
Wszyscy powoli zaczeli wychodzic.
My z dziewczynami stawalysmy sie z minuty na minute coraz bardziej smutne.
- A wy bez bagazy....? - zapytal Siva gdy przechodzilismy kolo domu, w ktorym mieszkam z dzieczynami.
- Co?! - Oli zaswiecila sie iskierka w oku.
- Nie mowilem ci...? - Max zaczal klopotliwie drapac sie po glowie.
- Jedziecie z nami do NYC...? - zapytal niesmialo Jay po tym jak Maxa zatkalo.
- Teraz nam to mowicie?! Teraz?! Juz jedziecie na lotnisko!! Nie mogliscie nam wczesniej o tym powiedziec? - zdenerwowalam sie. - Jasne! Jasne! Najlepiej wszystko na ostatnia chwile odkladac! Bo po co mowic wczesniej?! Ze niespodzianka niby tak?
- To nie byla niespodzianka... - wtracil sie Nathan.
- Nie przerywaj mi! - krzyknelam. - Staloby sie cos gdybyscie nam o tym wczesniej powiedzieli? No staloby sie? NIE! Wiec czemu nie mowiliscie?
Tak bardzo sie wczulam w krzyczenie na chlopcow, ze nie zauwazylam jak Ola i Justyna zniknely.
Gdy wciaz prawilam kazanie zespolowi dziewczyny stanely kolo mnie z moja torba.
Tak jak wspominalam... bylysmy spakowane... ale nikt nie musial o tym wiedziec, a szczegolnie chlopcy po moim pojezdzie!
- O prosze! Pani madralinska sie spakowala! - Jay popatrzal na mnie.
- Ty mi tutaj nie tutaj moj drogi! - pogrozilam mu palcem i ruszylam cala czerwona.
Najpierw mowie im, ze z dziewczynami nie zdaze sie spakowac, a potem okazuje sie, ze juz od dawna bylysmy spakowane... taki fail.
No nic... ruszylismy na lotnisko.
- Lovelasy! Uspokojcie sie z tymi calusami! - odwrocilismy sie z Jayem.
W samolocie za nami siedzieli Justyna z Nathanem i Ola z Maxem...
Pary nie reagowaly jednak na nic.
- No to czeka nas 12 godzin posrod odglosow " cmok, cmok, cmok "... - popatrzalam na Jaya.
- Nie przeszkadza mi to. - usmiechnal sie i mnie pocalowal.
Samolot wystartowal.
Obudzilam sie chyba jako pierwsza... na zegarku byla 11:00, a ja kompletnie nie wiedzialam co dzialo sie zanim poszlam spac.
Wszyscy lezeli w salonie... normalka.
Rolety byly pozasuwane. Ale to nawet lepiej gdyz pogoda w Londynie ostatnio byla bardzo ladna i nie wiem czy moje oczy znioslyby promienie sloneczne.
Przeszlam powoli nad Jayem, ktory wtulil sie w dywan, i ruszylam do kuchni.
Oczywiscie szukalam czegos... mokrego.
Szybko dorwalam jakis sok i napilam sie.
Jako, ze bylam troche glodna i o dziwo nie chcialo mi sie spac zaczelam robic sniadanie.
- Jajecznica wam starczy... - mruknelam pod nosem kladac patelnie na gaz.
Oczywiscie nie polozylam jej szczegolnie cicho... po dosc glosnym huku uslyszalam, ze ekipa zaczyna sie budzic.
- Haaaaaloooo....? - wykrzyczal Tom.
- Zamknij sie! - odezwala sie Ola, a ja uslyszalam " plask ".
Bylam pewna, ze spoliczkowala Toma za poranne okrzyki.
- ALA!! - ryknal Max.
- Kochanie... przepraszam! Myslalam, ze to Tom... nic ci nie jest? - Ola ogladala policzek Maxa w polmroku, a ja stalam w kuchni obserwujac co dzieje sie w salonie, a zarazem pilnujac jajecznicy.
- Czy wy mozecie byc cicho?! - Justyna zapytala groznie.
- Csiiii kochanie.... - w pol przytomny Nathan zaczal ja glaskac po glowie.
- Co ty robisz? - zapytala. - To jest moja twarz!!!
Justyna ma bardzo dlugie wlosy i najwyrazniej w czasie snu opatulila sie w nie.
- Cichutko... - wymruczal Nath i odwrocil sie na drugi bok.
Gdy wszyscy sie obudzili przynioslam jajecznice do salonu.
Zjedlismy sniadanie, a chwile pozniej obiad...
Chlopcy lot do NYC mieli przwidziany na godzine 22:00.
O 17 byli juz gotowi.
Wszyscy siedzielismy w kawiarence kolo domu gdzie mieszkamy z dziewczynami.
Ja, Ola i Justyna nie bylysmy zbyt wesole.
Swiadomosc tego, ze nie zobaczymy sie z chlopcami przez dluzszy czas nie napawala nas entuzjazmem.
Co prawda bylysmy spakowane i kupilybysmy sobie bilet do Stanow, ale...
- To co? Zbieramy sie? - rzucil Tom i zawolal kelnerke.
Wszyscy powoli zaczeli wychodzic.
My z dziewczynami stawalysmy sie z minuty na minute coraz bardziej smutne.
- A wy bez bagazy....? - zapytal Siva gdy przechodzilismy kolo domu, w ktorym mieszkam z dzieczynami.
- Co?! - Oli zaswiecila sie iskierka w oku.
- Nie mowilem ci...? - Max zaczal klopotliwie drapac sie po glowie.
- Jedziecie z nami do NYC...? - zapytal niesmialo Jay po tym jak Maxa zatkalo.
- Teraz nam to mowicie?! Teraz?! Juz jedziecie na lotnisko!! Nie mogliscie nam wczesniej o tym powiedziec? - zdenerwowalam sie. - Jasne! Jasne! Najlepiej wszystko na ostatnia chwile odkladac! Bo po co mowic wczesniej?! Ze niespodzianka niby tak?
- To nie byla niespodzianka... - wtracil sie Nathan.
- Nie przerywaj mi! - krzyknelam. - Staloby sie cos gdybyscie nam o tym wczesniej powiedzieli? No staloby sie? NIE! Wiec czemu nie mowiliscie?
Tak bardzo sie wczulam w krzyczenie na chlopcow, ze nie zauwazylam jak Ola i Justyna zniknely.
Gdy wciaz prawilam kazanie zespolowi dziewczyny stanely kolo mnie z moja torba.
Tak jak wspominalam... bylysmy spakowane... ale nikt nie musial o tym wiedziec, a szczegolnie chlopcy po moim pojezdzie!
- O prosze! Pani madralinska sie spakowala! - Jay popatrzal na mnie.
- Ty mi tutaj nie tutaj moj drogi! - pogrozilam mu palcem i ruszylam cala czerwona.
Najpierw mowie im, ze z dziewczynami nie zdaze sie spakowac, a potem okazuje sie, ze juz od dawna bylysmy spakowane... taki fail.
No nic... ruszylismy na lotnisko.
- Lovelasy! Uspokojcie sie z tymi calusami! - odwrocilismy sie z Jayem.
W samolocie za nami siedzieli Justyna z Nathanem i Ola z Maxem...
Pary nie reagowaly jednak na nic.
- No to czeka nas 12 godzin posrod odglosow " cmok, cmok, cmok "... - popatrzalam na Jaya.
- Nie przeszkadza mi to. - usmiechnal sie i mnie pocalowal.
Samolot wystartowal.
niedziela, 19 sierpnia 2012
" Let's get drunk " ♥
Od czasu gdy wraz z zespolem wrocilismy z Polski do Londynu wydarzyla sie masa rzeczy.
Jay oraz Tom swietowali swoje urodziny.
Tom poznal Kelsey, z ktora zaczal chodzic.
Ja zostalam dziewczyna Jaya ( oczywiscie Justyna, Ola i Zuzia mieszaly w tym swoje palce).
Bywalismy na roznych koncertach.
Zuza poleciala do Kanady gdzie Niall i One Direction mieli trase.
Ogolnie nie nudzilo nam sie!
Staralismy sie spedzac ze soba jak najwiecej czasu poniewaz chlopcy mieli leciec do USA.
Nathan na krok nie opuszczal Justyny, Max Oli... a Ja i Jay przesypialismy cale dnie.
Caly czas skejpowalismy z Zuza.
Tesknilismy za nia!
- Siema ludzie!!! - Tom wparowal do domu. - Co dzisiaj robimy?!
- Nie wiemy... ale pewnie ty nam powiesz. - Ola usmiechnela sie ironicznie.
- No! Wstawac! - Tom spojrzal na nas.
Ola i Max siedzieli na kanapie... to znaczy Ola siedziala na Maxie, a on na kanapie.
Nathan i Justyna lezeli na kanapie obok... wtuleni w siebie i raczej nie wiedzieli co dzieje sie dookola.
Ja i Jay siedzielismy calkiem pod telewizorem powieszonym na scianie i jedlismy chipsy.
- Ty! Patrz jak nas rwie! - zmierzylam Toma wzrokiem.
- Wyjdzmy gdzies! - Tom nas namawial. - Justo lecimy do Nowego Jorku...
- A tam gdzie bysmy szli... bedzie piwo? - Jay spojrzal na Toma unoszac brew.
- Bedzie! - odpowiedzial.
Max, Nathan i Jay wstali natychmiastowo.
Wraz z dziewczynami spojrzelismy na nich wzrokiem typu " Seriously?! ".
Nathan widzial, ze Justyna nie jest zadowolona... Podszedl do niej i ja pocalowal.
- Ok! Tez moge isc! - Justyna wstala szybciej niz Nath gdy Tom oznajmil, ze beda trunki.
Max i Jay stali jednak caly czas przy Tomie.
- Ekhem! - Ola spojrzala na Maxa.
Ten poszedl do niej usmiechajac sie slodko i ja pocalowal.
Ola migiem znalazla sie przy chlopakach.
Teraz wszyscy czekali co zrobi Jay.
On podszedl do mnie i szepnal :
- Ej... wez udawaj, ze sie nabierasz na calusa bo wiem, ze sie nie nabierzesz....
Po czym mnie pocalowal.
Tak jak poprosil tak tez zrobilam, wstalam - oczywiscie smiejac sie przy tym - i podeszlam do reszty.
Nie bylismy gotowi wiec wszyscy rozeszli sie w swoja strone by sie wyszykowac po czym mielismy sie spotkac w mieszkaniu Toma.
Mi, Justynie i Oli szczegolnie nie dlugo zajelo przygotowanie sie do wyjscia.
Szybki make-up i wybranie jakiejs szmatki na wyjscie.
Justyna miala na sobie mala czarna do ktorej zalozyla cieliste szpilki.
Ola ubrana byla podobnie jak Justyna. Mala czarna i granatowe szpilki.
Ja jako, ze nie przepadam za sukienkami wybralam granatowe rurki, ciemne buty na platformie i zwykla bluzke.
Gotowe na impreze wsiadlysmy do taksowki i ruszylysmy do mieszkania Toma.
Wszyscy juz tam byli.
Jay, Max, Natha, Tom Siva, Nareesha, braca Jaya..... oraz Kelsey.
Szczegolnie nie zwrocilam uwagi jak ubrala sie na przyklad Nareesha, albo jak wygladal Jay poniewaz zaszokowal mnie lekko outfit Kelsey.
Sukienka w panterke, blyszczace rajstopy, fioletowe lity, skorzana kurtka i niebieski naszyjnik do tego usta pomalowane wsciekla, czerwona szminka....
- Co to jest?! - zwrocilam sie do Justyny i Oli.
- Udawaj, ze nie widzisz... - Justyna klepnela mnie w ramie.
- Ale jak?! - wciaz stalam i patrzalam na Kelsey.
Po pewnej chwili jakos sie pozbieralam.
Gdy dotarlismy na miejsce Jay poprosil Kelsey zeby zrobila nam wszystkim zdjecie.
Po czym wstawil je na twittera i podpisal " Let's get drunk!! ".
Jay oraz Tom swietowali swoje urodziny.
Tom poznal Kelsey, z ktora zaczal chodzic.
Ja zostalam dziewczyna Jaya ( oczywiscie Justyna, Ola i Zuzia mieszaly w tym swoje palce).
Bywalismy na roznych koncertach.
Zuza poleciala do Kanady gdzie Niall i One Direction mieli trase.
Ogolnie nie nudzilo nam sie!
Staralismy sie spedzac ze soba jak najwiecej czasu poniewaz chlopcy mieli leciec do USA.
Nathan na krok nie opuszczal Justyny, Max Oli... a Ja i Jay przesypialismy cale dnie.
Caly czas skejpowalismy z Zuza.
Tesknilismy za nia!
- Siema ludzie!!! - Tom wparowal do domu. - Co dzisiaj robimy?!
- Nie wiemy... ale pewnie ty nam powiesz. - Ola usmiechnela sie ironicznie.
- No! Wstawac! - Tom spojrzal na nas.
Ola i Max siedzieli na kanapie... to znaczy Ola siedziala na Maxie, a on na kanapie.
Nathan i Justyna lezeli na kanapie obok... wtuleni w siebie i raczej nie wiedzieli co dzieje sie dookola.
Ja i Jay siedzielismy calkiem pod telewizorem powieszonym na scianie i jedlismy chipsy.
- Ty! Patrz jak nas rwie! - zmierzylam Toma wzrokiem.
- Wyjdzmy gdzies! - Tom nas namawial. - Justo lecimy do Nowego Jorku...
- A tam gdzie bysmy szli... bedzie piwo? - Jay spojrzal na Toma unoszac brew.
- Bedzie! - odpowiedzial.
Max, Nathan i Jay wstali natychmiastowo.
Wraz z dziewczynami spojrzelismy na nich wzrokiem typu " Seriously?! ".
Nathan widzial, ze Justyna nie jest zadowolona... Podszedl do niej i ja pocalowal.
- Ok! Tez moge isc! - Justyna wstala szybciej niz Nath gdy Tom oznajmil, ze beda trunki.
Max i Jay stali jednak caly czas przy Tomie.
- Ekhem! - Ola spojrzala na Maxa.
Ten poszedl do niej usmiechajac sie slodko i ja pocalowal.
Ola migiem znalazla sie przy chlopakach.
Teraz wszyscy czekali co zrobi Jay.
On podszedl do mnie i szepnal :
- Ej... wez udawaj, ze sie nabierasz na calusa bo wiem, ze sie nie nabierzesz....
Po czym mnie pocalowal.
Tak jak poprosil tak tez zrobilam, wstalam - oczywiscie smiejac sie przy tym - i podeszlam do reszty.
Nie bylismy gotowi wiec wszyscy rozeszli sie w swoja strone by sie wyszykowac po czym mielismy sie spotkac w mieszkaniu Toma.
Mi, Justynie i Oli szczegolnie nie dlugo zajelo przygotowanie sie do wyjscia.
Szybki make-up i wybranie jakiejs szmatki na wyjscie.
Justyna miala na sobie mala czarna do ktorej zalozyla cieliste szpilki.
Ola ubrana byla podobnie jak Justyna. Mala czarna i granatowe szpilki.
Ja jako, ze nie przepadam za sukienkami wybralam granatowe rurki, ciemne buty na platformie i zwykla bluzke.
Gotowe na impreze wsiadlysmy do taksowki i ruszylysmy do mieszkania Toma.
Wszyscy juz tam byli.
Jay, Max, Natha, Tom Siva, Nareesha, braca Jaya..... oraz Kelsey.
Szczegolnie nie zwrocilam uwagi jak ubrala sie na przyklad Nareesha, albo jak wygladal Jay poniewaz zaszokowal mnie lekko outfit Kelsey.
Sukienka w panterke, blyszczace rajstopy, fioletowe lity, skorzana kurtka i niebieski naszyjnik do tego usta pomalowane wsciekla, czerwona szminka....
- Co to jest?! - zwrocilam sie do Justyny i Oli.
- Udawaj, ze nie widzisz... - Justyna klepnela mnie w ramie.
- Ale jak?! - wciaz stalam i patrzalam na Kelsey.
Po pewnej chwili jakos sie pozbieralam.
Gdy dotarlismy na miejsce Jay poprosil Kelsey zeby zrobila nam wszystkim zdjecie.
Po czym wstawil je na twittera i podpisal " Let's get drunk!! ".
piątek, 10 sierpnia 2012
EMA ♥
Z sercami w gardlach dotarlismy na miejsce.
Na scenie aktualnie probe miala Oceana.
Bylo po 17:00 wiec bylismy pewni, ze sie spoznilismy.
Max wygladal na spokojnego, ale widzialam jak przebieral nerwowo nogami.
- No to peknie! Pieknie! - Nathan chodzil dookola. - Zachcialo wam sie spac!
- Nie przezywaj tego jak baba! - Jay spojrzal na niego.
Juz mielismy ruszac w strone kulis gdy podeszla do nas pani z EskaTV.
- A co wy tutaj robicie? - zrobila wielkie oczy.
- Tak... wiemy... glupio wyszlo, ze zespol nie pojawil sie na probie. - Max tlumaczyl wszystko prezenterce. - Ale spokojnie. Pocwiczymy za kulisami i bedzie ok!
Dziewczyna zaczela sie smiac.
- A to wy dlatego wygladacie na takich przestraszonych? Myslicie, ze sie spozniliscie? Wy macie probe jako ostatni czyli o 20:00! - usmiechnela sie.
Kamien spadl nam z serca.
- W takim razie gdzie jest reszta? - Justyna zaczela sie rozgladac.
Powoli ruszylismy w strone plazy w poszukiwaniu ekipy.
Justyna w objeciach Nathana.... Ola w objeciach Maxa... a ja w obieciach Zuzy!
- Jestescie najslodsza para swiata! - Jay udawal kobiecy glos i zrobil nam zdjecie.
- My jestesmy slodsi! - krzyknal Nathan i pocalowal Justyne.
- No chyba nie?! - Max szybko pocalowal Ole.
- Chodz Agata! Nie przejmujmy sie nimi! - Zuza zwrocila sie do mnie.
- Zyjmy tak jakby jutra mialo nie byc! - zasmialam sie i objelam Zuze.
Jay nadal stal i patrzal na calujace sie pary.
- Zdecydowanie Agata i Zuza sa slodsze! - powiedzial po dluzszej chwili.
Szlismy tak wzdluz plazy jakies dobre 30 minut.
Dochodzila juz 18:00, a my nadal nie znalezlismy ekipy.
- Patrzcie! Tam sa! - krzyknal Jay i wskazal palcem na restauracje przy plazy.
Szybko podeszlismy do nich i wytlumaczylismy wszystko.
Okazalo sie, ze proba zostala przeniesiona, a oni nie chcieli nas budzic... zdecydowanie wolalabym zeby nas obudzili bo przynajmniej nie dostalabym zawalu.
Po chwili spedzonej w restauracji ruszylismy w kierunku gdzie miala sie odbyc gala.
Dokladnie o 20:00 chlopcy weszli na scene i zrobili probe, po ktorej spotkali sie jeszcze z fanami.
Robili sobie z nimi zdjecia, rozmawiali.... az do 21:00.
O 21:15 Eska Music Awards 2012 sie rozpoczela.
Wystep The Wanted odbyl sie jako ostatni... taka wisienka na torcie.
Podczas gdy chlopcy spiewali na scenie fani dookola szaleli.
Znali kazde slwo z zaspiewanych piosenek.
Widac bylo, ze i fani i chlopcy sa bardzo szczesliwi.
Gdy zakonczyla sie transmisja EMA zespol po raz kolejny zszedl na chwilke do fanow.
Bylo to takie male pozegnanie.
Po kolejnym spotkaniu z fanami wszyscy ruszylismy do hotelu gdzie czekalo kolejne kilkadziesiat ludzi.
Po " zadowoleniu " ich wszystkich chlopcy ruszyli na gore.
My wraz z reszta ekipy juz tam bylismy.
Wzielismy swoje torby i rzeczy po czym ruszylismy na lotnisko.
Byla juz 3:00 22 lipca.
Bylo mi smutno, ze nie spotkalam sie z rodzina w dniu moich urodzin, ale z drugiej strony bylam bardzo szczesliwa wiedzac ze The Wanted wreszcie zawitali w Polsce!
- No... to dobranoc! - Jay usiadl wygodnie, oparl sie o moje ramie i zasnal.
Samolot wystartowal.
Wszyscy smacznie spali, a ja caly czas widzialam szczesliwe twarze polskich fanow TW.
Na scenie aktualnie probe miala Oceana.
Bylo po 17:00 wiec bylismy pewni, ze sie spoznilismy.
Max wygladal na spokojnego, ale widzialam jak przebieral nerwowo nogami.
- No to peknie! Pieknie! - Nathan chodzil dookola. - Zachcialo wam sie spac!
- Nie przezywaj tego jak baba! - Jay spojrzal na niego.
Juz mielismy ruszac w strone kulis gdy podeszla do nas pani z EskaTV.
- A co wy tutaj robicie? - zrobila wielkie oczy.
- Tak... wiemy... glupio wyszlo, ze zespol nie pojawil sie na probie. - Max tlumaczyl wszystko prezenterce. - Ale spokojnie. Pocwiczymy za kulisami i bedzie ok!
Dziewczyna zaczela sie smiac.
- A to wy dlatego wygladacie na takich przestraszonych? Myslicie, ze sie spozniliscie? Wy macie probe jako ostatni czyli o 20:00! - usmiechnela sie.
Kamien spadl nam z serca.
- W takim razie gdzie jest reszta? - Justyna zaczela sie rozgladac.
Powoli ruszylismy w strone plazy w poszukiwaniu ekipy.
Justyna w objeciach Nathana.... Ola w objeciach Maxa... a ja w obieciach Zuzy!
- Jestescie najslodsza para swiata! - Jay udawal kobiecy glos i zrobil nam zdjecie.
- My jestesmy slodsi! - krzyknal Nathan i pocalowal Justyne.
- No chyba nie?! - Max szybko pocalowal Ole.
- Chodz Agata! Nie przejmujmy sie nimi! - Zuza zwrocila sie do mnie.
- Zyjmy tak jakby jutra mialo nie byc! - zasmialam sie i objelam Zuze.
Jay nadal stal i patrzal na calujace sie pary.
- Zdecydowanie Agata i Zuza sa slodsze! - powiedzial po dluzszej chwili.
Szlismy tak wzdluz plazy jakies dobre 30 minut.
Dochodzila juz 18:00, a my nadal nie znalezlismy ekipy.
- Patrzcie! Tam sa! - krzyknal Jay i wskazal palcem na restauracje przy plazy.
Szybko podeszlismy do nich i wytlumaczylismy wszystko.
Okazalo sie, ze proba zostala przeniesiona, a oni nie chcieli nas budzic... zdecydowanie wolalabym zeby nas obudzili bo przynajmniej nie dostalabym zawalu.
Po chwili spedzonej w restauracji ruszylismy w kierunku gdzie miala sie odbyc gala.
Dokladnie o 20:00 chlopcy weszli na scene i zrobili probe, po ktorej spotkali sie jeszcze z fanami.
Robili sobie z nimi zdjecia, rozmawiali.... az do 21:00.
O 21:15 Eska Music Awards 2012 sie rozpoczela.
Wystep The Wanted odbyl sie jako ostatni... taka wisienka na torcie.
Podczas gdy chlopcy spiewali na scenie fani dookola szaleli.
Znali kazde slwo z zaspiewanych piosenek.
Widac bylo, ze i fani i chlopcy sa bardzo szczesliwi.
Gdy zakonczyla sie transmisja EMA zespol po raz kolejny zszedl na chwilke do fanow.
Bylo to takie male pozegnanie.
Po kolejnym spotkaniu z fanami wszyscy ruszylismy do hotelu gdzie czekalo kolejne kilkadziesiat ludzi.
Po " zadowoleniu " ich wszystkich chlopcy ruszyli na gore.
My wraz z reszta ekipy juz tam bylismy.
Wzielismy swoje torby i rzeczy po czym ruszylismy na lotnisko.
Byla juz 3:00 22 lipca.
Bylo mi smutno, ze nie spotkalam sie z rodzina w dniu moich urodzin, ale z drugiej strony bylam bardzo szczesliwa wiedzac ze The Wanted wreszcie zawitali w Polsce!
- No... to dobranoc! - Jay usiadl wygodnie, oparl sie o moje ramie i zasnal.
Samolot wystartowal.
Wszyscy smacznie spali, a ja caly czas widzialam szczesliwe twarze polskich fanow TW.
wtorek, 7 sierpnia 2012
Jak zwykle ♥
Gdy tylko dotarlismy do hotelu Marine w Kolobrzego ruszylismy w strone pokoi by zwyczajnie sie przespac.
Problem polegal na tym, ze okazalo sie, ze mamy tylko 3 pokoje....
- Jak trzy pokoje? - Ola wydarla sie na Martina.
- No raz, dwa, trzy.. - Marciak stanal i wskazal trzy pokoje.
- Ocipiales?! - Ola patrzala z niedowierzaniem.
Jakos nikt szczegolnie nie byl zadowolony z tego faktu, ze ma dzielic pokoj z taka iloscia ludzi.
Zaczelam powoli liczyc...
Stanelam na Deb... i zlapalam sie za glowe.
Jeszcze nie policzylam wszystkich a juz doszlam do tego, ze bylo nas tam wiecej niz 12 osob.
- To ja pozdrawiam jak my sie mamy pomiescic! - Zuza machnela reka i usiadla na schodach.
- Martin... ja wiedzialam, ze ty szczegolna inteligencja nie swiecisz, ale zeby az tak? - Justyna uniosla brwi.
Nasza kuleczka sie jedynie zaczerwienila.
- Macie. - powiedzial Kevin wreczajac mi trzy klucze.
- Aha... a teraz wyliczanka kto z kim w pokoju? - Nathan skrzywil sie.
Ugadajcie sie miedzy soba, nie? - Martin usmiechnal sie.
Wszyscy natychmiastowo zmierzyli go wzrokiem, a on przestal cieszyc swoja japke.
Po dlugich namyslach zdecydowalismy kto z kim bedzie dzielil pokoj...
Byla juz 10 wiec wszyscy porozchodzili sie do swoich pokoi.
Nathan, Justyna, Ola, Max, Jay, Zuza, Ja i Deb powedrowalismy do pokoju numer 24.
Martin, Kevin, dzwiekowcy i pomocnicy dostali pokoj numer 25.
Nareesha, Siva, Tom oraz cala reszta ekipy zadomowila sie w pokoju numer 26.
Chlopcy probe mieli przewidziana na 15:30 wiec szczegolnie duzo czasu nie mielismy.
Ubralismy sie szybko w dresy i poszlismy spac.
Nie wiem jak to wygladalo w innych pokojach, chodz po SMSie od Nareeshy wywnioskowalam ze komicznie... tak jak u nas!
Ja spalam na fotelu, kolo mnie na jakims taborecie usiadla Zuza i oparla sie o moje ramie.
Jay wybral lezak na balkonie, Max i Ola polozyli sie na ziemi, Deb lezala gdzies przy wejsciu, a Nathan i Justyna na ogromnym lozu jak jakas monarcha.
- Ktora godzina...? - wymamrotalam i zaczelam sie przeciagac.
Czulam sie jakbym spala wieki chodz tak naprawde wciaz bylam niewyspana.
Zapomnialam, ze Zuza byla o mnie oparta wiec gdy tylko wstalam biedna uderzyla sie o fotel.
Pomruczala cos pod nosem, ziewnela i powoli otworzyla oczy.
- Ktora godzina? - zapytala.
- Nie wieeeeeeeeeeem. - powiedzialam ziewajac.
Nasza rozmowa obudzila reszte... tak naprawde to chyba obudzilo ich to jak Zuza walnela glowa o fotel.
Dookola bylo slychac tylko ziewanie.
Jay wrocil z balkonu.
Jako, ze widzialam, ze ma chrapke na moj fotel szybko usiadlam.
On chcial usiasc w tym samym momencie wiec wyladowal na moich kolanach.
- Dzieeeeeeeeki. - ziewnal i usmiechnal sie.
Wszyscy byli jacys nieobecni.
Tak naprawde do konca sie nie obudzilismy.
Zdziwilo mnie to, ze bylo bardzo cicho.
Sciany pomiedzy pokojami bylo bardzo cienkie.
Jak reszta ekipy kladla sie spac bylo slychac kazde ich slowo.... a teraz nic.
No ok... moze wciaz sobie kimali.... ale ne dalo mi to jednak spokoju.
- Zejdz... - powiedzialam do Jaya probujac wstac.
- E em.. - pokrecil glowa.
- Zeeeejdz.. - spychalam go lekko.
- Nie e.. - usmiechnal sie.
- Prosze, zejdz... - coraz mocniej go pchalam.
- Nieeeee e.. - droczyl sie ze mna.
- No do jasnej cholery zejdz z niej!! - Nagle glowa Oli wysunela sie nad lozko.
Tak jak wspominalam Ola i Max spali na podlodze, a ze moj fotel byl po jednej stronie lozka i ich " mini loze " po drugiej, wcale ich nie widzialam.
Biedny Jay na tyle przestraszyl sie krzyku Oli, ze ze mnie zlecial.
Wszyscy zaczeli sie smiac, a Ola znowu sie stracila.
Podejrzewam, ze zwyczajnie ona wciaz chciala spac, a my z Jayem ja irytowalismy.
Jako, ze kolana mialam juz wolne i moglam wstac ruszylam w kierunku innych pokoi.
Przyblizylam sie do drzwi... - kompletna cisza.
Zapukalam... - zadnej odpowiedzi.
Pociagnelam wiec za klamke... - drzwi byly zamkniete.
- O cholera!! - uslyszalam krzyk Justyny.
- Nie ma ich. - krzyknelam.
- Bicz! Jest 16:50!!!!!!!!! - uslyszlam Justyne i nagle wszyscy wybiegli z pokoju.
Kazdy w rece mial jakies ciuchy na przebranie.
O 15:30 chlopcy mieli byc juz na scenie na probie...
- Jak zwykle!! Jak zwykle!! - mowil Nathan przebierajac sie w taksowce.
____________________________________
Jakis anonim poprosil mnie ostatnio o uzywanie polskich znakow.
Niestety moja klawiatura takowych nie ma.
Owszem moge poprawiac kazde slowo dodajac je do slownika itp lecz zwyczajnie jestem niecierpliwa...
Wiec przepraszam za brak polskich znakow :)
Problem polegal na tym, ze okazalo sie, ze mamy tylko 3 pokoje....
- Jak trzy pokoje? - Ola wydarla sie na Martina.
- No raz, dwa, trzy.. - Marciak stanal i wskazal trzy pokoje.
- Ocipiales?! - Ola patrzala z niedowierzaniem.
Jakos nikt szczegolnie nie byl zadowolony z tego faktu, ze ma dzielic pokoj z taka iloscia ludzi.
Zaczelam powoli liczyc...
Stanelam na Deb... i zlapalam sie za glowe.
Jeszcze nie policzylam wszystkich a juz doszlam do tego, ze bylo nas tam wiecej niz 12 osob.
- To ja pozdrawiam jak my sie mamy pomiescic! - Zuza machnela reka i usiadla na schodach.
- Martin... ja wiedzialam, ze ty szczegolna inteligencja nie swiecisz, ale zeby az tak? - Justyna uniosla brwi.
Nasza kuleczka sie jedynie zaczerwienila.
- Macie. - powiedzial Kevin wreczajac mi trzy klucze.
- Aha... a teraz wyliczanka kto z kim w pokoju? - Nathan skrzywil sie.
Ugadajcie sie miedzy soba, nie? - Martin usmiechnal sie.
Wszyscy natychmiastowo zmierzyli go wzrokiem, a on przestal cieszyc swoja japke.
Po dlugich namyslach zdecydowalismy kto z kim bedzie dzielil pokoj...
Byla juz 10 wiec wszyscy porozchodzili sie do swoich pokoi.
Nathan, Justyna, Ola, Max, Jay, Zuza, Ja i Deb powedrowalismy do pokoju numer 24.
Martin, Kevin, dzwiekowcy i pomocnicy dostali pokoj numer 25.
Nareesha, Siva, Tom oraz cala reszta ekipy zadomowila sie w pokoju numer 26.
Chlopcy probe mieli przewidziana na 15:30 wiec szczegolnie duzo czasu nie mielismy.
Ubralismy sie szybko w dresy i poszlismy spac.
Nie wiem jak to wygladalo w innych pokojach, chodz po SMSie od Nareeshy wywnioskowalam ze komicznie... tak jak u nas!
Ja spalam na fotelu, kolo mnie na jakims taborecie usiadla Zuza i oparla sie o moje ramie.
Jay wybral lezak na balkonie, Max i Ola polozyli sie na ziemi, Deb lezala gdzies przy wejsciu, a Nathan i Justyna na ogromnym lozu jak jakas monarcha.
- Ktora godzina...? - wymamrotalam i zaczelam sie przeciagac.
Czulam sie jakbym spala wieki chodz tak naprawde wciaz bylam niewyspana.
Zapomnialam, ze Zuza byla o mnie oparta wiec gdy tylko wstalam biedna uderzyla sie o fotel.
Pomruczala cos pod nosem, ziewnela i powoli otworzyla oczy.
- Ktora godzina? - zapytala.
- Nie wieeeeeeeeeeem. - powiedzialam ziewajac.
Nasza rozmowa obudzila reszte... tak naprawde to chyba obudzilo ich to jak Zuza walnela glowa o fotel.
Dookola bylo slychac tylko ziewanie.
Jay wrocil z balkonu.
Jako, ze widzialam, ze ma chrapke na moj fotel szybko usiadlam.
On chcial usiasc w tym samym momencie wiec wyladowal na moich kolanach.
- Dzieeeeeeeeki. - ziewnal i usmiechnal sie.
Wszyscy byli jacys nieobecni.
Tak naprawde do konca sie nie obudzilismy.
Zdziwilo mnie to, ze bylo bardzo cicho.
Sciany pomiedzy pokojami bylo bardzo cienkie.
Jak reszta ekipy kladla sie spac bylo slychac kazde ich slowo.... a teraz nic.
No ok... moze wciaz sobie kimali.... ale ne dalo mi to jednak spokoju.
- Zejdz... - powiedzialam do Jaya probujac wstac.
- E em.. - pokrecil glowa.
- Zeeeejdz.. - spychalam go lekko.
- Nie e.. - usmiechnal sie.
- Prosze, zejdz... - coraz mocniej go pchalam.
- Nieeeee e.. - droczyl sie ze mna.
- No do jasnej cholery zejdz z niej!! - Nagle glowa Oli wysunela sie nad lozko.
Tak jak wspominalam Ola i Max spali na podlodze, a ze moj fotel byl po jednej stronie lozka i ich " mini loze " po drugiej, wcale ich nie widzialam.
Biedny Jay na tyle przestraszyl sie krzyku Oli, ze ze mnie zlecial.
Wszyscy zaczeli sie smiac, a Ola znowu sie stracila.
Podejrzewam, ze zwyczajnie ona wciaz chciala spac, a my z Jayem ja irytowalismy.
Jako, ze kolana mialam juz wolne i moglam wstac ruszylam w kierunku innych pokoi.
Przyblizylam sie do drzwi... - kompletna cisza.
Zapukalam... - zadnej odpowiedzi.
Pociagnelam wiec za klamke... - drzwi byly zamkniete.
- O cholera!! - uslyszalam krzyk Justyny.
- Nie ma ich. - krzyknelam.
- Bicz! Jest 16:50!!!!!!!!! - uslyszlam Justyne i nagle wszyscy wybiegli z pokoju.
Kazdy w rece mial jakies ciuchy na przebranie.
O 15:30 chlopcy mieli byc juz na scenie na probie...
- Jak zwykle!! Jak zwykle!! - mowil Nathan przebierajac sie w taksowce.
____________________________________
Jakis anonim poprosil mnie ostatnio o uzywanie polskich znakow.
Niestety moja klawiatura takowych nie ma.
Owszem moge poprawiac kazde slowo dodajac je do slownika itp lecz zwyczajnie jestem niecierpliwa...
Wiec przepraszam za brak polskich znakow :)
sobota, 4 sierpnia 2012
Wielkie rozdawanie ♥
- O MOJ BOZE!! - drzwi na lotnisko otworzyly sie, a ja nie umialam uwierzyc.
Wiedzialam, ze chlopcy maja duzo fanow w Polsce... ale az tyle?!
- O FUCK! - Ola stanela kolo mnie.
- Nie? - zapytalam nie odrywajac wzroku od tlumu.
- NO! - Justyna i Zuza stanely kolo nas.
- Ale... NO!! - Chlopcy rowniez nie mogli uwierzyc.
Pomimo poznej godziny zaden z fanow nie wygladal na zmeczonego.
Wszyscy piszczeli, krzyczeli... ogolnie obled!
Kilka osob rozpoznalo mnie, Ole, Justyne i Zuze.
Zrobili sobie z nami kilka fotek.
- Ach ta slawa! - zasmiala sie Justyna, zarzucila swoimi nieziemsko dlugimi wlosami i ustawila sie do kolejnego zdjecia.
Ona sobie jakos radzila.
Ja, Ola i Zuza zdecydowanie sie zamotalysmy.
Po chwili Ola stracila sie gdzies w tlumie z Maxem, a ja z Zuza zostalysmy same...
Polscy fani sa zdecydowanie najglosniejsi!
No, ale w koncu... bitches! O TO CHODZI!
Chlopcy podostawali przerozne rzeczy... od koszulek po staniki i skittlesy.
Oczywiscie zostali poproszeni rowniez o followniecia na twitterze.
Nie dalo sie jednak tego opanowac wiec po chwili Jay stwierdzil zeby zapisywac nicki na kartce... U MNIE!
- Dzieki! - krzyknelam do niego i usmiechnelam sie ironicznie.
Dla tych ludzi zrobilabym naprawde wszystko!
Ale bylo ich tam mnostwo i wiedzialam, ze tak szybko nie wyjdziemy z tego lotniska!
Kolejka zaczela se robic coraz dluzsza... a ja nie wiedzialam co mam poczac.
W koncu jedna dziewczyna zaproponowala zeby wyslac to wszystko na emaila!
Wszyscy sie zgodzili.
Szybko na komorce zalozylam maila i od razu go podalam.
Juz po chwili czulam jak moj telefon wibruje, a dookola bylo widac fanow z telefonami.
Gdy chlopcy " zaspokoili " wszystkich fanow, na dworze bylo juz jasno.
Dopiero wtedy zaczelam rozpoznawac niektorych ludzi.
Jeszcze niedawno pisalismy na twitterze, rozmawialismy na skype i rozmyslalismy jak sciagnac zespol do Polski...
Glupio poczulam sie nie stojac wraz z nimi... no niby stalam, ale nie w tym sensie.
Zawsze sobie wyobrazalam jak bede czekala na przylot chlopakow... zdjecia... autografy....
Pomyslalam, ze tak nie moze byc!
Tyle ludzi przyszlo na lotnisko i co? I koniec? NIE!
Szybko podeszlam do Martina i zapytalam ile dostal wejsciowek na gale EMA.
- No... kilka... - odpowiedzial mi ziewajac.
No w koncu byla juz 5!
Od 2:30 bylismy na lotnisku.
- Ile!? - krzyknelam.
- Chyba... 30.. - wydukal.
- Jibnij sie w czolo bedzie wesolo!! - walnelam go. - Polskie gwiazdy dostaja po 500 a wy macie 30?!
- Aha... no to 300... Tak! Trzysta! - odpowiedzial pewnie.
Zmierzylam tlum wzrokiem... nie bylo tam wiecej niz trzysta osob.
Stanelam na jakichs schodach.
- Halo! - lekko unioslam glos.
Nikt mnie jednak nie sluchal.
- HAAAAALOOOOO! - wydarlam sie na cale lotnisko.
- Boze! Co sie stalo? - Tom sie przestraszyl.
- To tylko Agata... - Ola pokrecila glowa.
- Dziekuje za uwage! - usmiechnelam sie. - Mam dla was pewna niespodzienke.... Jeszcze niedawno wraz z dziewczynami rozmawialysmy z niektorymi z was i wyobrazalysmy sobie jak to bedzie kiedy pojedziemy na koncert TW.... My juz przezylysmy to kilka razy... - mowilam jednak nikt nie wiedzial o co mi chodzi. - Osobiscie czulabym sie glupio widzac was wszystkich odchodzacych stad jedynie z autografami i zdjeciami... - Ludzie patrzeli na mnie dziwnie. - MAM DLA WAS 300 BILETOW!! - wykrzyczalam.
Wszyscy zaczeli piszczec.
Jay zmierzyl mnie wzrokiem.
- To znaczy chlopcy maja.... - burknelam pod nosem.
Nikt jednak mnie nie uslyszal, ale nie to bylo wazne.
Kazdy z ekipy wzial swoja " porcje " biletow i zaczelo sie wielkie rozdawanie, podczas ktorego wszyscy spiewali mi " sto lat ".
Zroblo mi sie nieeeezmieernie milo!!!
Rozdawanie biletow zajelo nam 2 godziny wiec z lotniska wyjechalismy jakos po 7:00.
Kazdy byl jednak szczesliwy z widoku wszystkich ucieszonych fanow.
Wiedzialam, ze chlopcy maja duzo fanow w Polsce... ale az tyle?!
- O FUCK! - Ola stanela kolo mnie.
- Nie? - zapytalam nie odrywajac wzroku od tlumu.
- NO! - Justyna i Zuza stanely kolo nas.
- Ale... NO!! - Chlopcy rowniez nie mogli uwierzyc.
Pomimo poznej godziny zaden z fanow nie wygladal na zmeczonego.
Wszyscy piszczeli, krzyczeli... ogolnie obled!
Kilka osob rozpoznalo mnie, Ole, Justyne i Zuze.
Zrobili sobie z nami kilka fotek.
- Ach ta slawa! - zasmiala sie Justyna, zarzucila swoimi nieziemsko dlugimi wlosami i ustawila sie do kolejnego zdjecia.
Ona sobie jakos radzila.
Ja, Ola i Zuza zdecydowanie sie zamotalysmy.
Po chwili Ola stracila sie gdzies w tlumie z Maxem, a ja z Zuza zostalysmy same...
Polscy fani sa zdecydowanie najglosniejsi!
No, ale w koncu... bitches! O TO CHODZI!
Chlopcy podostawali przerozne rzeczy... od koszulek po staniki i skittlesy.
Oczywiscie zostali poproszeni rowniez o followniecia na twitterze.
Nie dalo sie jednak tego opanowac wiec po chwili Jay stwierdzil zeby zapisywac nicki na kartce... U MNIE!
- Dzieki! - krzyknelam do niego i usmiechnelam sie ironicznie.
Dla tych ludzi zrobilabym naprawde wszystko!
Ale bylo ich tam mnostwo i wiedzialam, ze tak szybko nie wyjdziemy z tego lotniska!
Kolejka zaczela se robic coraz dluzsza... a ja nie wiedzialam co mam poczac.
W koncu jedna dziewczyna zaproponowala zeby wyslac to wszystko na emaila!
Wszyscy sie zgodzili.
Szybko na komorce zalozylam maila i od razu go podalam.
Juz po chwili czulam jak moj telefon wibruje, a dookola bylo widac fanow z telefonami.
Gdy chlopcy " zaspokoili " wszystkich fanow, na dworze bylo juz jasno.
Dopiero wtedy zaczelam rozpoznawac niektorych ludzi.
Jeszcze niedawno pisalismy na twitterze, rozmawialismy na skype i rozmyslalismy jak sciagnac zespol do Polski...
Glupio poczulam sie nie stojac wraz z nimi... no niby stalam, ale nie w tym sensie.
Zawsze sobie wyobrazalam jak bede czekala na przylot chlopakow... zdjecia... autografy....
Pomyslalam, ze tak nie moze byc!
Tyle ludzi przyszlo na lotnisko i co? I koniec? NIE!
Szybko podeszlam do Martina i zapytalam ile dostal wejsciowek na gale EMA.
- No... kilka... - odpowiedzial mi ziewajac.
No w koncu byla juz 5!
Od 2:30 bylismy na lotnisku.
- Ile!? - krzyknelam.
- Chyba... 30.. - wydukal.
- Jibnij sie w czolo bedzie wesolo!! - walnelam go. - Polskie gwiazdy dostaja po 500 a wy macie 30?!
- Aha... no to 300... Tak! Trzysta! - odpowiedzial pewnie.
Zmierzylam tlum wzrokiem... nie bylo tam wiecej niz trzysta osob.
Stanelam na jakichs schodach.
- Halo! - lekko unioslam glos.
Nikt mnie jednak nie sluchal.
- HAAAAALOOOOO! - wydarlam sie na cale lotnisko.
- Boze! Co sie stalo? - Tom sie przestraszyl.
- To tylko Agata... - Ola pokrecila glowa.
- Dziekuje za uwage! - usmiechnelam sie. - Mam dla was pewna niespodzienke.... Jeszcze niedawno wraz z dziewczynami rozmawialysmy z niektorymi z was i wyobrazalysmy sobie jak to bedzie kiedy pojedziemy na koncert TW.... My juz przezylysmy to kilka razy... - mowilam jednak nikt nie wiedzial o co mi chodzi. - Osobiscie czulabym sie glupio widzac was wszystkich odchodzacych stad jedynie z autografami i zdjeciami... - Ludzie patrzeli na mnie dziwnie. - MAM DLA WAS 300 BILETOW!! - wykrzyczalam.
Wszyscy zaczeli piszczec.
Jay zmierzyl mnie wzrokiem.
- To znaczy chlopcy maja.... - burknelam pod nosem.
Nikt jednak mnie nie uslyszal, ale nie to bylo wazne.
Kazdy z ekipy wzial swoja " porcje " biletow i zaczelo sie wielkie rozdawanie, podczas ktorego wszyscy spiewali mi " sto lat ".
Zroblo mi sie nieeeezmieernie milo!!!
Rozdawanie biletow zajelo nam 2 godziny wiec z lotniska wyjechalismy jakos po 7:00.
Kazdy byl jednak szczesliwy z widoku wszystkich ucieszonych fanow.
wtorek, 31 lipca 2012
" zapowiada sie ciekawie.. " ♥
Ze wzgledu na opoznienie samolot wystartowal o 23:00 czasu UK.
W Polsce byla juz polnoc, a co za tym idzie - moje urodziny!
Chociaz szczerze mowiac calkiem o tym zapomnialam...
Wszyscy zasneli wiec ja sama tez to zrobilam.
Justyna byla wtulona w swojego ukochanego - Nathana, Ola oczywiscie w Maxa... Zuza nie miala w kogo sie wtulac.
Niall musial leciec z 1D to Stanow.
Usiadla z Tomem zeby sobie porozmawiac, ale po trzech minutach oboje zasneli.
Siva spal slodko z Nareesha... Martin z Kevinem... chociaz wcale slodko nie wygladali!
Ja usiadlam z Jayem calkiem z tylu samolotu.
Za cala ekipa i zespolem.
Nie wiem na co liczylam... na jakas rozmowe czy cos... no, ale w kazdym badz razie sie przeliczylam bo Jay gdy tylko wsiadl do samolotu - zasnal!
- Wstaaaawaaaac! - uslyszalam krzyk Martina.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! - Tom zaczal przerazliwie krzyczec.
- Co?! - Justyna zwrocila sie do Toma zatykajac uszy.
- Nie wiem... tak jakos.... sory... - powiedzial i odpial pasy.
Chyba wyladowalismy... To znaczy - tak, wyladowalismy!
Ja wciaz jednak bylam troche zaspana.
Jay powoli sie zbieral.
Nagle wstapil we mnie jakis ogromny poklad energi.
- PAAAAROOOSTATKIEM W PIEKNY REEEEJS!! - wykrzyczalam na caly samolot.
Wszyscy spojrzeli na mnie z oczami na wierzczu.
- Agata? - Ola popatrzala na mnie jak na chore dziecko.
- Sorki... musialam... chodzilo to za mna dwa dni.... - zaczerwienilam sie, pozbieralam swoje rzeczy i ruszylam w strone drzwi.
Byl 21 lipca - 2:15 czasu Polskiego.
Na okolo ciemno i wietrznie.
Wszyscy ledwo zywi wysiadali gesiego z samolotu.
Toczylismy sie po schodach i myslelismy tylko o hotelowych lozkach.
- Ktora godzina....? - zapytala niepewnie Zuza.
- Kilkanascie minut po 2. - powiedzial Martin patrzac na zegarek.
Cala ekipa TW, chlopcy oraz Ola, Zuza i Justyna zatrzymali sie na srodku pasu postoju.
Ja nie zwracajac na to uwagi szlam przed siebie.
Nagle uslyszalam bardzo... ale to bardzo glosny spiew!
- Ja mam urodziny! - powiedzialam pod nosem i odwrocilam sie do wszystkich.
Wszystko brzmialo bardzo komicznie.
Dziewczyny spiewaly " Sto lat " , a ekipa TW i chlopcy " Happy birthday ".
Zrobilo mi sie strasznie milo!
Przyznam sie, ze lezka wyplynela z mojego oka.
Chcialam rzucic sie w strone " choru ", ale oni mnie wyreczyli.
Podbiegli do mnie z taka sila, ze przewrocilam sie na plyte lotniska.
Na szczescie uratowali mnie straznicy!
- Prezpraszamy... a panstwo co wyprawiaja? - dobrze zbudowany mezczyzna patrzal na nas zlym wrokiem.
- Nic, nic.. - powiedzielismy i szybko wstalismy.
Czekajac na bagaze oczywiscie wszyscy tweetneli mi zyczenia, ale rowniez.... " Poland here we are!! ".
- Zapowaida sie ciekawie... - usmiechnalam sie do wszystkich.
W Polsce byla juz polnoc, a co za tym idzie - moje urodziny!
Chociaz szczerze mowiac calkiem o tym zapomnialam...
Wszyscy zasneli wiec ja sama tez to zrobilam.
Justyna byla wtulona w swojego ukochanego - Nathana, Ola oczywiscie w Maxa... Zuza nie miala w kogo sie wtulac.
Niall musial leciec z 1D to Stanow.
Usiadla z Tomem zeby sobie porozmawiac, ale po trzech minutach oboje zasneli.
Siva spal slodko z Nareesha... Martin z Kevinem... chociaz wcale slodko nie wygladali!
Ja usiadlam z Jayem calkiem z tylu samolotu.
Za cala ekipa i zespolem.
Nie wiem na co liczylam... na jakas rozmowe czy cos... no, ale w kazdym badz razie sie przeliczylam bo Jay gdy tylko wsiadl do samolotu - zasnal!
- Wstaaaawaaaac! - uslyszalam krzyk Martina.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! - Tom zaczal przerazliwie krzyczec.
- Co?! - Justyna zwrocila sie do Toma zatykajac uszy.
- Nie wiem... tak jakos.... sory... - powiedzial i odpial pasy.
Chyba wyladowalismy... To znaczy - tak, wyladowalismy!
Ja wciaz jednak bylam troche zaspana.
Jay powoli sie zbieral.
Nagle wstapil we mnie jakis ogromny poklad energi.
- PAAAAROOOSTATKIEM W PIEKNY REEEEJS!! - wykrzyczalam na caly samolot.
Wszyscy spojrzeli na mnie z oczami na wierzczu.
- Agata? - Ola popatrzala na mnie jak na chore dziecko.
- Sorki... musialam... chodzilo to za mna dwa dni.... - zaczerwienilam sie, pozbieralam swoje rzeczy i ruszylam w strone drzwi.
Byl 21 lipca - 2:15 czasu Polskiego.
Na okolo ciemno i wietrznie.
Wszyscy ledwo zywi wysiadali gesiego z samolotu.
Toczylismy sie po schodach i myslelismy tylko o hotelowych lozkach.
- Ktora godzina....? - zapytala niepewnie Zuza.
- Kilkanascie minut po 2. - powiedzial Martin patrzac na zegarek.
Cala ekipa TW, chlopcy oraz Ola, Zuza i Justyna zatrzymali sie na srodku pasu postoju.
Ja nie zwracajac na to uwagi szlam przed siebie.
Nagle uslyszalam bardzo... ale to bardzo glosny spiew!
- Ja mam urodziny! - powiedzialam pod nosem i odwrocilam sie do wszystkich.
Wszystko brzmialo bardzo komicznie.
Dziewczyny spiewaly " Sto lat " , a ekipa TW i chlopcy " Happy birthday ".
Zrobilo mi sie strasznie milo!
Przyznam sie, ze lezka wyplynela z mojego oka.
Chcialam rzucic sie w strone " choru ", ale oni mnie wyreczyli.
Podbiegli do mnie z taka sila, ze przewrocilam sie na plyte lotniska.
Na szczescie uratowali mnie straznicy!
- Prezpraszamy... a panstwo co wyprawiaja? - dobrze zbudowany mezczyzna patrzal na nas zlym wrokiem.
- Nic, nic.. - powiedzielismy i szybko wstalismy.
Czekajac na bagaze oczywiscie wszyscy tweetneli mi zyczenia, ale rowniez.... " Poland here we are!! ".
- Zapowaida sie ciekawie... - usmiechnalam sie do wszystkich.
poniedziałek, 30 lipca 2012
" Poland... here we come!!! " ♥
- No wlasnie Jay! - krzyknal Martin. - Jest akcja!
Bardzo dobrze slyszalam cala rozmowe poniewaz Jay wlaczyl glosnik.
- Co mnie obchodza twoje akcje Martin?! Sluchaj mojej!
- To ty sluchaj mojej!
- Nie?! Ty mojej babelku.
- Nie mow do mnie babelku! - Martin sie zdenerwowal. - Sluchaj!
- Oooo... babelek sie zbulwersowal! Sluchaj mnie!
Po kilkunasto minutowej konwersacji... ktora nie prowadzila do niczego... Martin i Jay sie zdenerwowali.
Nie wytrzymali tego przekrzykiwania sie i w tym samym momencie z ust ich obu padlo haslo - " Lecimy do Polski! ".
- Co...? - manager chlopcow sie zdziwil.
- To lepiej ty mi powiedz o co ci chodzi! Jak lecimy do Polski?! - Jay wytrzeszczyl swoje niebieskie oczy.
Oczywiscie nie byla to rozmowa na telefon.
Martin przyjechal do mojego domu jakas godzine od rozmowy telefonicznej.
Zebral sie tam rowniez caly zespol.
Marciak tlumaczyl chlopcom o co dokladnie chodzi.
Wszyscy rozlozyli sie na kanapach tylko nasz babelek przezywal wszystko na stojaco.
Wyjasnil nam wszystkim, ze otrzymal kilka telefonow z Polski z prosba o wystep chlopcow na gali Eska Music Awards 2012.
Wraz z Ola zrobilysmy ogromne oczy.
Rok temu bylysmy na tej gali i nawet nie myslalysmy o tym, ze kiedykolwiek nasze losy tak sie potocza.
Pamietam jak stalysmy calkiem pod scena z naszymi VIPowkami i nakrecalysmy kazda gwiazde...
Ola usmiechnela sie tylko do mnie i wyciagnela cos z kieszeni.
Byl to bilet z tamtej gali.
Zawsze mialysmy je przy sobie... moze to glupio zabrzmi, ale byly to nasze szczesliwy talizmany.
Popatrzalam na lekko podarty skrawek papieru, ktorego rowniez wyciagnelam z kieszeni...
- A te na wspomnienia wzielo... - Tom popatrzal na mnie i na Ole i zrobil facepalm'a.
Szybko schowalysmy bilety, a Ola siegnela po butelke wody i rzucila nia w Toma.
Nie miala za duzego pola manewru gdyz Max opieral sie o nia i lekko przysypial.
No, ale mniejsza z tym!
Martin nadal kontynuowal.
Po ponad dwu godzinnym ' spotkaniu ' wszyscy mieli juz dokladne plany dnia.
Byl piatek... 20 lipca... godzina 17:00... dzien przed moimi urodzinami....
- O 21:00 widzimy sie na lotnisku! - krzyknal Marciak wychodzac z domu.
Oczywiste bylo to, ze ja, Ola, Justyna i Zuza rowniez lecimy.
Dlatego kiedy chlopcy grali w fife my poszlysmy sie spakowac... Chlopcy jednak nie chcieli jeszcze tego robic...
Gdy zeszlysmy na dol byla 20:00... troche ciezko nam szlo z pakowaniem.
Caly zespol wciaz gral w fife... az do 21:39 kiedy Martin wparowal do domu.
Wszyscy zaczeli biegac i sie pakowac...
- Ej... ale co my mamy pakowac? - krzyknal Max z gory.
- No ciuchy! - krzyczal Martin z salonu.
- Ale my tu nie mieszkamy!!! - Nathan wybiegl z kuchni.
Nagle zrobila sie cisza.
Z kazdego pomieszczenia bylo slychac przeklenstwa.
W ulamku sekundy wszyscy znalezli sie w salonie.
Wraz z dziewczynami pobieglysmy po nasze torby i z chlopcami wsiadlysmy do vana.
Zaczela sie gonitwa.
Nikt nie patrzal na to co wklada do torby.
- Nie zdazymy, nie zdazymy, nie zdazymy... - powtarzal Mart w drodze na lotnisko.
Jednak jakims cudem lot sie opoznil wiec na styk wsiedlismy do samolotu.
" Poland... here we come!!! " - tweetnal kazdy z chlopcow siedzac na ogromnym fotelu.
Nalozylismy sluchawki na uszy, rozsiedlismy sie wygodnie i zasnelismy... czekal nas ponad dwugodzinny lot do Kolobrzegu gdzie miala odbyc sie gala EMA2012.
Bardzo dobrze slyszalam cala rozmowe poniewaz Jay wlaczyl glosnik.
- Co mnie obchodza twoje akcje Martin?! Sluchaj mojej!
- To ty sluchaj mojej!
- Nie?! Ty mojej babelku.
- Nie mow do mnie babelku! - Martin sie zdenerwowal. - Sluchaj!
- Oooo... babelek sie zbulwersowal! Sluchaj mnie!
Po kilkunasto minutowej konwersacji... ktora nie prowadzila do niczego... Martin i Jay sie zdenerwowali.
Nie wytrzymali tego przekrzykiwania sie i w tym samym momencie z ust ich obu padlo haslo - " Lecimy do Polski! ".
- Co...? - manager chlopcow sie zdziwil.
- To lepiej ty mi powiedz o co ci chodzi! Jak lecimy do Polski?! - Jay wytrzeszczyl swoje niebieskie oczy.
Oczywiscie nie byla to rozmowa na telefon.
Martin przyjechal do mojego domu jakas godzine od rozmowy telefonicznej.
Zebral sie tam rowniez caly zespol.
Marciak tlumaczyl chlopcom o co dokladnie chodzi.
Wszyscy rozlozyli sie na kanapach tylko nasz babelek przezywal wszystko na stojaco.
Wyjasnil nam wszystkim, ze otrzymal kilka telefonow z Polski z prosba o wystep chlopcow na gali Eska Music Awards 2012.
Wraz z Ola zrobilysmy ogromne oczy.
Rok temu bylysmy na tej gali i nawet nie myslalysmy o tym, ze kiedykolwiek nasze losy tak sie potocza.
Pamietam jak stalysmy calkiem pod scena z naszymi VIPowkami i nakrecalysmy kazda gwiazde...
Ola usmiechnela sie tylko do mnie i wyciagnela cos z kieszeni.
Byl to bilet z tamtej gali.
Zawsze mialysmy je przy sobie... moze to glupio zabrzmi, ale byly to nasze szczesliwy talizmany.
Popatrzalam na lekko podarty skrawek papieru, ktorego rowniez wyciagnelam z kieszeni...
- A te na wspomnienia wzielo... - Tom popatrzal na mnie i na Ole i zrobil facepalm'a.
Szybko schowalysmy bilety, a Ola siegnela po butelke wody i rzucila nia w Toma.
Nie miala za duzego pola manewru gdyz Max opieral sie o nia i lekko przysypial.
No, ale mniejsza z tym!
Martin nadal kontynuowal.
Po ponad dwu godzinnym ' spotkaniu ' wszyscy mieli juz dokladne plany dnia.
Byl piatek... 20 lipca... godzina 17:00... dzien przed moimi urodzinami....
- O 21:00 widzimy sie na lotnisku! - krzyknal Marciak wychodzac z domu.
Oczywiste bylo to, ze ja, Ola, Justyna i Zuza rowniez lecimy.
Dlatego kiedy chlopcy grali w fife my poszlysmy sie spakowac... Chlopcy jednak nie chcieli jeszcze tego robic...
Gdy zeszlysmy na dol byla 20:00... troche ciezko nam szlo z pakowaniem.
Caly zespol wciaz gral w fife... az do 21:39 kiedy Martin wparowal do domu.
Wszyscy zaczeli biegac i sie pakowac...
- Ej... ale co my mamy pakowac? - krzyknal Max z gory.
- No ciuchy! - krzyczal Martin z salonu.
- Ale my tu nie mieszkamy!!! - Nathan wybiegl z kuchni.
Nagle zrobila sie cisza.
Z kazdego pomieszczenia bylo slychac przeklenstwa.
W ulamku sekundy wszyscy znalezli sie w salonie.
Wraz z dziewczynami pobieglysmy po nasze torby i z chlopcami wsiadlysmy do vana.
Zaczela sie gonitwa.
Nikt nie patrzal na to co wklada do torby.
- Nie zdazymy, nie zdazymy, nie zdazymy... - powtarzal Mart w drodze na lotnisko.
Jednak jakims cudem lot sie opoznil wiec na styk wsiedlismy do samolotu.
" Poland... here we come!!! " - tweetnal kazdy z chlopcow siedzac na ogromnym fotelu.
Nalozylismy sluchawki na uszy, rozsiedlismy sie wygodnie i zasnelismy... czekal nas ponad dwugodzinny lot do Kolobrzegu gdzie miala odbyc sie gala EMA2012.
środa, 25 lipca 2012
" Jest akcja... "♥
Moje urodziny chcialam spedzic w Polsce wraz z rodzina oraz z przyjaciolmi.
Problem polegal na tym, ze czesc moich przyjaciol mieszka w Londynie..
Tak... chodzi mi o caly team TW oraz o nich samych.
Ola, Zuza i Justyna nalegaly zeby zrobic cala impreze w Londynie.
Ja jednak za bardzo nie bylam do tego przekonana...
Rodzice jak i przyjaciele w Polsce dali mi wolna reke... a ja wciaz chcialam spedzic urodziny w Polsce.
Justyna, Zuza i Ola powiedzialy, ze jezeli ja polece do Polski oni bez wzgledu na ich ukochanych tez tam ze mna poleca...
- Co tak siedzisz...? - Jay zwrocil sie do mnie wchodzac do domu.
Byl na jakich zakupach i postanowil, ze nas odwiedzi.
Max, Nathan i Niall spedzali tam bardzo duzo czasu, ale to chyba da sie wyjasnic... bylo kilka powodow... a wlasciwie 3!
Justyna, Ola i Zuza...
Jay jednak nie przebywal tutaj czesto.
- Tak sobie rozmyslam.... - powiedzialam patrzac sie w sciane.
- Co sie stalo? - Jay wyraznie sie zaniepokoil.
Usiadl kolo mnie.
- Co sie mialo stac? - zasmialam sie.
- Pewnie dziwi sie, ze myslisz! - krzyknela z Ola z kuchni.
Jay zachichotal.
- Nie podsluchuj!- zwrocilam sie do niej.
- Czy ja dobrze slyszalam? Agata mysli? - Zuza i Niall schodzili z gory.
Wybierali sie na spacer.
Zmierzylam ich jedynie wzrokiem i powrocilam do ' gapienia ' sie w sciane.
Nagle moj telefon zaczal wibrowac.
Wyciagnelam go z kieszeni i odblokowalam.
Justyna wyslala mi SMSa : " Kasztan mysli?!?! Zapisze w kalendarzu!! ".
- Nie no zaraz was wszystkich zdziele! - wstalam z kanapy. - Wychodzisz? - odwrocilam sie do Jaya wpatrzonego w ta sama sciane na ktora ja patrzalam sie od kilku godzin. - Wychodzisz? - powtorzylam glosniej.
- Ja sie nie dziwie, ze sie tak na ta sciane patrzysz... patrz jaka tam jest plama! - wstajac wskazal palcem. - Ale patrzenie nic nie pomoze... trzeba to wyczyscic...
-Wychodzisz? - powtorzylam nie zwracajac uwagi na to co przed chwila mowil.
Ubralam buty i otworzylam drzwi.
- Idziesz ze mna? - ucieszyl sie i szybko ubral swoje conversy.
Ja jedynie pokrecilam glowa.
- No i wlasnie nie wiem jak to pogodzic.... - popatrzalam w strone Jaya.
Poszlismy na krotki spacer i zatrzymalismy sie w jakims parku.
Opowiadalam mu o tym, ze urodziny chcialabym spedzic w Polsce, ale rowniez z nimi wszystkimi.
- To da sie zalatwic... - usmiechnal sie i wyciagnal telefon. - Martin? Jest akcja....
Problem polegal na tym, ze czesc moich przyjaciol mieszka w Londynie..
Tak... chodzi mi o caly team TW oraz o nich samych.
Ola, Zuza i Justyna nalegaly zeby zrobic cala impreze w Londynie.
Ja jednak za bardzo nie bylam do tego przekonana...
Rodzice jak i przyjaciele w Polsce dali mi wolna reke... a ja wciaz chcialam spedzic urodziny w Polsce.
Justyna, Zuza i Ola powiedzialy, ze jezeli ja polece do Polski oni bez wzgledu na ich ukochanych tez tam ze mna poleca...
- Co tak siedzisz...? - Jay zwrocil sie do mnie wchodzac do domu.
Byl na jakich zakupach i postanowil, ze nas odwiedzi.
Max, Nathan i Niall spedzali tam bardzo duzo czasu, ale to chyba da sie wyjasnic... bylo kilka powodow... a wlasciwie 3!
Justyna, Ola i Zuza...
Jay jednak nie przebywal tutaj czesto.
- Tak sobie rozmyslam.... - powiedzialam patrzac sie w sciane.
- Co sie stalo? - Jay wyraznie sie zaniepokoil.
Usiadl kolo mnie.
- Co sie mialo stac? - zasmialam sie.
- Pewnie dziwi sie, ze myslisz! - krzyknela z Ola z kuchni.
Jay zachichotal.
- Nie podsluchuj!- zwrocilam sie do niej.
- Czy ja dobrze slyszalam? Agata mysli? - Zuza i Niall schodzili z gory.
Wybierali sie na spacer.
Zmierzylam ich jedynie wzrokiem i powrocilam do ' gapienia ' sie w sciane.
Nagle moj telefon zaczal wibrowac.
Wyciagnelam go z kieszeni i odblokowalam.
Justyna wyslala mi SMSa : " Kasztan mysli?!?! Zapisze w kalendarzu!! ".
- Nie no zaraz was wszystkich zdziele! - wstalam z kanapy. - Wychodzisz? - odwrocilam sie do Jaya wpatrzonego w ta sama sciane na ktora ja patrzalam sie od kilku godzin. - Wychodzisz? - powtorzylam glosniej.
- Ja sie nie dziwie, ze sie tak na ta sciane patrzysz... patrz jaka tam jest plama! - wstajac wskazal palcem. - Ale patrzenie nic nie pomoze... trzeba to wyczyscic...
-Wychodzisz? - powtorzylam nie zwracajac uwagi na to co przed chwila mowil.
Ubralam buty i otworzylam drzwi.
- Idziesz ze mna? - ucieszyl sie i szybko ubral swoje conversy.
Ja jedynie pokrecilam glowa.
- No i wlasnie nie wiem jak to pogodzic.... - popatrzalam w strone Jaya.
Poszlismy na krotki spacer i zatrzymalismy sie w jakims parku.
Opowiadalam mu o tym, ze urodziny chcialabym spedzic w Polsce, ale rowniez z nimi wszystkimi.
- To da sie zalatwic... - usmiechnal sie i wyciagnal telefon. - Martin? Jest akcja....
środa, 18 lipca 2012
Opowiesci ♥
W drodze na T In The Park nie moglam uwierzyc wlasnym oczom.
Siedzialam w vanie i patrzalam na Ole wtulona w Maxa.
Patrzalam jak Nathan uroczo patrzy na Justyne... Nial na Zuze...
- Ej czekajcie! - wrzasnelam, a wszyscy spojrzeli na mnie. - Bo wy... wy... wy... i tak ten...? - pokazywalam palcem na pary.
- A co w tym takiego trudnego do pojecia? - Zuza zdziwila sie.
- Bo jak sobie lecialam do Polski to takim widokiem mnie nie zegnaliscie....
- Ale cie witamy. - Max pocalowal Ole.
- Nie, Nie, Nie, Nie!!!! - zaslonilam oczy. - Nie wierze.. - mruknelam.
Jeszcze niedawno jechalysmy z dziewczynami zobaczyc naszych idoli na koncercie, a teraz oni sa... RAZEM?
- Bedziesz musialam uwierzyc... - powiedzial Nath po czym zrobil z Justyna to samo co Max z Ola.
Oczy wyszly mi na wierzch... jeszcze bardziej gdy zobaczylam Nialla i Zuze... robili to samo.
- Przepraszam... moge wysiasc?! Zaraz rzygne tecza.... - mowilam do Kevina.
- A moze by tak bardziej dyplomatycznie? - zasmial sie Jay.
- Sory... ale patrzac na nich to wyrazenie " zwymiotuje tecza " nie przekazuje wszystkich moich emocji! - zbulwersowalam sie.
Przez cala droge na wystep jak i przez nastepny tydzien nie moglam przyzwyczaic sie do widoku papuzek...
Wszystko bylo by ok gdyby nie to, ze co chwile okazywali sobie uczucia.
No ludzie!! Ilez mozna?!
- Nooo heeeeeeeeej! - Ola usiadla kolo mnie na kanapie.
- A... tobie co? - mowilam przeskakujac po programach w TV.
- Booo... wiesz! Ty masz urodziny za kilka dni! - uniosla brwi.
- No co ty nie powiesz! - usmiechnelam sie ironicznie.
- To gdzie zapraszasz kolezanke....? - usmiechnela sie.
- No wlasnie! Gdzie TY zapraszasz kolezanke z okazji JEJ urodzin? - wstalam i ruszylam do kuchni.
- Ej... - Justyna schodzila z gory. - To sa twoje urodziny! Ty nas gdzies zapros! - popatrzala na mnie gdy wyciagalam so z lodowki.
- Taaaak! Zrobie imprezke na caly Londyn! Zaprosze... ta... no... Ele...
- Kogo? - dziewczyny powiedzialy chorem.
- No Ele! - zamknelam lodowke i ruszylam w strone salonu.
- A przepraszam bardzo! Od kiedy ty z krolowa jestes na ' ty '? - zapytala Ola.
- No mniej wiecej od kiedy ty jestes z Maxem PARA, Justyna z Nathanem, a Zuza z Niallem. - usmiechnelam sie ironicznie.
- A no to bedzie jakies... poltorej tygodnia, nie Justyna? - Ola zwrocila sie do Justyny znudzonym glosem.
- No... jakos tak... - Justyna odpowiedziala jej takim samym tonem.
- EJ HELLO! Dlaczego ja nic nie wiedzialam? Wylatujecie mi z jakims trzymaniem sie za raczki na lotnisku, calowaniem w vanie... - popatrzalam na nie rzadajac wyjasnien.
Nagle do salonu weszla Zuza.
- Agatko... jestes na takie rzeczy za mloda! - Justyna zasmiala sie i poklepala mnie po ramieniu.
- Tak? Tak sie bawimy? Ok! Zadnej imprezki urodzinowej nie bedzie! - krzyknelam patrzac jak cala trojka idzie na gore.
- Aaaaa no bo to calkowicie zmienia postac rzeczy.... - Ola odwrocila sie w moja strone. - Dziewczyny! - popatrzala na Zuze i Justyne. - Mysle, ze mozemy jej wszystko opowiedziec...
- Ale zrobisz party? - zapytala Zuza.
- Jak mi wszystko powiecie... - mowilam robiac miejsce na sofie.
Dziewczyny usiadly kolo mnie i zaczely mi wszystko opowiadac.
Po gdzinie wiedzialam juz wszystko... co nie zmienialo faktu, ze nie moglam uwierzyc, ze one i chlopcy sa razem!
Siedzialam w vanie i patrzalam na Ole wtulona w Maxa.
Patrzalam jak Nathan uroczo patrzy na Justyne... Nial na Zuze...
- Ej czekajcie! - wrzasnelam, a wszyscy spojrzeli na mnie. - Bo wy... wy... wy... i tak ten...? - pokazywalam palcem na pary.
- A co w tym takiego trudnego do pojecia? - Zuza zdziwila sie.
- Bo jak sobie lecialam do Polski to takim widokiem mnie nie zegnaliscie....
- Ale cie witamy. - Max pocalowal Ole.
- Nie, Nie, Nie, Nie!!!! - zaslonilam oczy. - Nie wierze.. - mruknelam.
Jeszcze niedawno jechalysmy z dziewczynami zobaczyc naszych idoli na koncercie, a teraz oni sa... RAZEM?
- Bedziesz musialam uwierzyc... - powiedzial Nath po czym zrobil z Justyna to samo co Max z Ola.
Oczy wyszly mi na wierzch... jeszcze bardziej gdy zobaczylam Nialla i Zuze... robili to samo.
- Przepraszam... moge wysiasc?! Zaraz rzygne tecza.... - mowilam do Kevina.
- A moze by tak bardziej dyplomatycznie? - zasmial sie Jay.
- Sory... ale patrzac na nich to wyrazenie " zwymiotuje tecza " nie przekazuje wszystkich moich emocji! - zbulwersowalam sie.
Przez cala droge na wystep jak i przez nastepny tydzien nie moglam przyzwyczaic sie do widoku papuzek...
Wszystko bylo by ok gdyby nie to, ze co chwile okazywali sobie uczucia.
No ludzie!! Ilez mozna?!
- Nooo heeeeeeeeej! - Ola usiadla kolo mnie na kanapie.
- A... tobie co? - mowilam przeskakujac po programach w TV.
- Booo... wiesz! Ty masz urodziny za kilka dni! - uniosla brwi.
- No co ty nie powiesz! - usmiechnelam sie ironicznie.
- To gdzie zapraszasz kolezanke....? - usmiechnela sie.
- No wlasnie! Gdzie TY zapraszasz kolezanke z okazji JEJ urodzin? - wstalam i ruszylam do kuchni.
- Ej... - Justyna schodzila z gory. - To sa twoje urodziny! Ty nas gdzies zapros! - popatrzala na mnie gdy wyciagalam so z lodowki.
- Taaaak! Zrobie imprezke na caly Londyn! Zaprosze... ta... no... Ele...
- Kogo? - dziewczyny powiedzialy chorem.
- No Ele! - zamknelam lodowke i ruszylam w strone salonu.
- A przepraszam bardzo! Od kiedy ty z krolowa jestes na ' ty '? - zapytala Ola.
- No mniej wiecej od kiedy ty jestes z Maxem PARA, Justyna z Nathanem, a Zuza z Niallem. - usmiechnelam sie ironicznie.
- A no to bedzie jakies... poltorej tygodnia, nie Justyna? - Ola zwrocila sie do Justyny znudzonym glosem.
- No... jakos tak... - Justyna odpowiedziala jej takim samym tonem.
- EJ HELLO! Dlaczego ja nic nie wiedzialam? Wylatujecie mi z jakims trzymaniem sie za raczki na lotnisku, calowaniem w vanie... - popatrzalam na nie rzadajac wyjasnien.
Nagle do salonu weszla Zuza.
- Agatko... jestes na takie rzeczy za mloda! - Justyna zasmiala sie i poklepala mnie po ramieniu.
- Tak? Tak sie bawimy? Ok! Zadnej imprezki urodzinowej nie bedzie! - krzyknelam patrzac jak cala trojka idzie na gore.
- Aaaaa no bo to calkowicie zmienia postac rzeczy.... - Ola odwrocila sie w moja strone. - Dziewczyny! - popatrzala na Zuze i Justyne. - Mysle, ze mozemy jej wszystko opowiedziec...
- Ale zrobisz party? - zapytala Zuza.
- Jak mi wszystko powiecie... - mowilam robiac miejsce na sofie.
Dziewczyny usiadly kolo mnie i zaczely mi wszystko opowiadac.
Po gdzinie wiedzialam juz wszystko... co nie zmienialo faktu, ze nie moglam uwierzyc, ze one i chlopcy sa razem!
niedziela, 8 lipca 2012
Niespodziewany widok ♥
Dni bardzo szybko mijaly, a my coraz bardziej zblizalysmy sie do chlopcow.
Bardzo dobrze bylo widac kto z kim... krecil.
Nathan bez przerwy zarywal do Justyny, Niall do Zuzy, a Ola caly czas wybywala gdzies z Maxem.
Ja bylam jakas neutralna... Raz wyszlam do kina z Ryanem z Lawson, innym razem z Jayem... albo Tomem...
Cale pierwsze siedem dni lipca bylysmy wraz z dziewczynami poza domem.
Chlopcy zapraszali nas na ich wystepy, wiec wraz z cala ekipa TW jezdzilismy za nimi.
Dzien przed koncertem zespolu w Luton zadzwonila do mnie mama.
Oczywiscie jak zwykle mowila jak to bardzo teskni...
Po chwili rozmowy powiedziala, ze kupila mi bilet do Polski na niecale 3 dni...
Troche sie zdenerwowalam...
No, ale co mialam zrobic?
Bardzo niechetnie zebralam sie tego samego dnia na lotnisko.
Dziewczyny zadzwonily do swoich rodzicow, ktorzy juz zmierzali do mojego domu w PL zeby przekazac jakies rzeczy dla swoich coreczek.
Byl piatek wiec wszystkie drogi na lotnisko byly zakorkowane, co jeszcze bardziej zniechecilo mnie do lotu.
Jakims cudem jednak nie spoznilam sie na samolot.
Okolo 15:00 bylam juz w swoim ukochanym domku na slasku.
Po pieciu minutach stwierdzilam, ze chce juz wracac do UK...
Pogoda w Polsce byla nie do wytrzymania!
- Przewidujemy dzisiaj temperatury do 36 stopni na poludniu... - ogladalam prognoze pogody.
- Bitch please! Tyle to ja mam w domu jak sobie wiatrak wlacze! - powiedzialam.
- Co cie boli? - Ola odezwala sie w telefonie.
Czulam sie strasznie dziwnie, ze do Polski wrocilam bez Oli... no, ale coz!
Pewnie w tym momencie szykowala sie na kolejne wyjscie ze swoim lovelasem.
- Jak tam z Maxiem? - zapytalam.
- Dziewczyno... a my sie przepraszam nie widzialysmy 2 miesiace? Nie moglas zapytac 3 godziny temu jak cie na lotnisko wiozlam? - pomimo tego, ze jej nie widzialam wyobrazalam sobie jej poirytowany wyraz twarzy.
Porozmawialysmy jeszcze przez chwilke po czym poszlam sie przejsc.
Szczerze mowiac to dziwie sie, ze po spacerze nie wygladalam jak jakas skwarka...
Byl taki upal, ze szkoda gadac!
Po niecalych 3 dniach spedzonych w Polsce przyszedl czas na powrot do UK.
Bardzo sie z tego powodu ucieszylam!
Nie dosc, ze tam jest o wiele zimniej to jeszcze stesknilam sie za wszystkimi.
Byla niedziela wiec zespol mial koncert na imprezie zwanej " T In The Park ".
Tak tez wiec polecialam wlasnie tam.
Na miejscu bylam okolo 19:00..
Na lotnisko przyjechali po mnie Max, Tom, Jay, Niall, Nathan, Ola, Justyna i Zuza...
Nie bylo by w tym nic dziwnego gdyby nie to, ze Justyna stala trzymajac sie za reke z Nathanem... Ola z Maxem, a Zuza z Niallem.
- Co to.. ale, ze wy... nie no... COOOO?! - stanelam na srodku lotniska i zrobilam wielkie oczy.
- Aaaa... a to nie pochwalilysmy sie przez skype'a? - Justyna usmiechnela sie.
No to wychodzi na to, ze dziewczyny dobrze bawily sie przez te 3 dni...
- Nie boj sie... nadrobisz wszystko dzisiaj! - Jay zasmial sie i pomogl mi z bagazami.
Bardzo dobrze bylo widac kto z kim... krecil.
Nathan bez przerwy zarywal do Justyny, Niall do Zuzy, a Ola caly czas wybywala gdzies z Maxem.
Ja bylam jakas neutralna... Raz wyszlam do kina z Ryanem z Lawson, innym razem z Jayem... albo Tomem...
Cale pierwsze siedem dni lipca bylysmy wraz z dziewczynami poza domem.
Chlopcy zapraszali nas na ich wystepy, wiec wraz z cala ekipa TW jezdzilismy za nimi.
Dzien przed koncertem zespolu w Luton zadzwonila do mnie mama.
Oczywiscie jak zwykle mowila jak to bardzo teskni...
Po chwili rozmowy powiedziala, ze kupila mi bilet do Polski na niecale 3 dni...
Troche sie zdenerwowalam...
No, ale co mialam zrobic?
Bardzo niechetnie zebralam sie tego samego dnia na lotnisko.
Dziewczyny zadzwonily do swoich rodzicow, ktorzy juz zmierzali do mojego domu w PL zeby przekazac jakies rzeczy dla swoich coreczek.
Byl piatek wiec wszystkie drogi na lotnisko byly zakorkowane, co jeszcze bardziej zniechecilo mnie do lotu.
Jakims cudem jednak nie spoznilam sie na samolot.
Okolo 15:00 bylam juz w swoim ukochanym domku na slasku.
Po pieciu minutach stwierdzilam, ze chce juz wracac do UK...
Pogoda w Polsce byla nie do wytrzymania!
- Przewidujemy dzisiaj temperatury do 36 stopni na poludniu... - ogladalam prognoze pogody.
- Bitch please! Tyle to ja mam w domu jak sobie wiatrak wlacze! - powiedzialam.
- Co cie boli? - Ola odezwala sie w telefonie.
Czulam sie strasznie dziwnie, ze do Polski wrocilam bez Oli... no, ale coz!
Pewnie w tym momencie szykowala sie na kolejne wyjscie ze swoim lovelasem.
- Jak tam z Maxiem? - zapytalam.
- Dziewczyno... a my sie przepraszam nie widzialysmy 2 miesiace? Nie moglas zapytac 3 godziny temu jak cie na lotnisko wiozlam? - pomimo tego, ze jej nie widzialam wyobrazalam sobie jej poirytowany wyraz twarzy.
Porozmawialysmy jeszcze przez chwilke po czym poszlam sie przejsc.
Szczerze mowiac to dziwie sie, ze po spacerze nie wygladalam jak jakas skwarka...
Byl taki upal, ze szkoda gadac!
Po niecalych 3 dniach spedzonych w Polsce przyszedl czas na powrot do UK.
Bardzo sie z tego powodu ucieszylam!
Nie dosc, ze tam jest o wiele zimniej to jeszcze stesknilam sie za wszystkimi.
Byla niedziela wiec zespol mial koncert na imprezie zwanej " T In The Park ".
Tak tez wiec polecialam wlasnie tam.
Na miejscu bylam okolo 19:00..
Na lotnisko przyjechali po mnie Max, Tom, Jay, Niall, Nathan, Ola, Justyna i Zuza...
Nie bylo by w tym nic dziwnego gdyby nie to, ze Justyna stala trzymajac sie za reke z Nathanem... Ola z Maxem, a Zuza z Niallem.
- Co to.. ale, ze wy... nie no... COOOO?! - stanelam na srodku lotniska i zrobilam wielkie oczy.
- Aaaa... a to nie pochwalilysmy sie przez skype'a? - Justyna usmiechnela sie.
No to wychodzi na to, ze dziewczyny dobrze bawily sie przez te 3 dni...
- Nie boj sie... nadrobisz wszystko dzisiaj! - Jay zasmial sie i pomogl mi z bagazami.
poniedziałek, 2 lipca 2012
Batonik ♥
Na zakupach oczywiscie kazdy poszedl w swoja strone...
Wygladalismy jak dzieci z przedszkola poniewaz kazdy mial swoja pare.
Ola stracila sie gdzies z Maxem, Justyna z Nathanem, Zuza z Niallem, a ja z Ryanem.
Ja tak wlasciwie nie znalam kolegi z pary wiec nasze zakupy wygladaly bardziej jak jakis wywiad.
Dziewczyny pewnie bawily sie troche lepiej bo co jakis czas mozna bylo uslyszec ich krzyki typu : " Zostaw mnie ", " Mozesz mnie nie laskotac " itp.
Odglosy naprawde brzmialy nieco dziwnie no, ale w koncu co mogli robic w sklepie gdzie jest pelno ludzi?
Tak sie jakos stalo, ze wszyscy zebrali sie przy kasie w tym samym czasie.
- Gdzie macie zakupy? - zapytalam.
- Yy... - Ola rozejrzala sie dookola.
- No wlasnie! - Justyna krzyknela. - Gdzie masz zakupy? - popatrzala na mnie.
- To co? Jeszcze jedna rundka? - zapytal Niall.
Wszyscy szybko sie rozeszlismy i powrzucalismy do koszykow co wpadlo nam w rece.
Mozna bylo to zauwazyc w domu gdy nagle z reklamowki wyciagnelam gwozdzie.
- Aaa! Gwozdzie kupilas? - zasmiala sie Zuza.
- Ale ja nie wiem z czego ty sie tak smiejesz... - Ola siegnela po cos do jej torby. - Ty masz mlotek!
- No... bo pewnie chcialy powiesic te obrazki, ktore kupila Justyna. - Max wyciagnal obrazy z reklamowki Justyny.
- Tak... albo pozbijac ta szafke nocna, ktora kupiles ty! - Justyna sie skrzywila.
- Gdyby nie jego szafka Nathan nie mialby gdzie postawic jego lampki nocnej. - zasmial sie Ryan patrzac na rzeczy w reklamowce Nathana.
- Dobra... a kupil ktos cos do jedzenia? - popatrzalam na wszystkich z nadzieja.
Kazdy zaczal szperac w swojej torbie.
- Mam!! - krzyknal Niall. - A.. nie... karmy dla psa raczej nie chcecie, nie?
Wszyscy go zmierzyli.
- Mam! - Ola sie ucieszyla.
- Co? Karme dla kota? - Nathan popatrzal na nia.
- No na bank nie kupilam lampki nocnej! - usmiechnela sie ironicznie. - Mam batona! - dodala po chwili.
- To co? Dzielimy sie? - Justyna uniosla brwi.
- Czekaj... powtorze... MAM batona. - Ola usmiechnela sie.
- No nie badz taka!! - zmierzylam ja.
- No, ale co nam po tym jak podzielimy tego batona na 8 osob... nikt sie nie naje. - odezwal sie Max.
- Zamknij sie bo dobrze wiesz, ze Ola sie z toba podzieli! - Zuza sie zdenerwowala.
Po kilku minutach klotni doszlismy do wniosku, ze batona zostawimy w spokoju, a zamowimy pizze.
Gdy wszyscy jedli pizze ja skradlam sie do kuchni po Marsa.
Juz mialalam siegac do szafki kiedy siedzaca Ola na krzesle krzyknela:
- Co ty tutaj robisz?
Odwrocilam sie przestraszona.
- To samo co ty! - zasmialam sie patrzac na jej brudna z czekolady twarz.
Wygladalismy jak dzieci z przedszkola poniewaz kazdy mial swoja pare.
Ola stracila sie gdzies z Maxem, Justyna z Nathanem, Zuza z Niallem, a ja z Ryanem.
Ja tak wlasciwie nie znalam kolegi z pary wiec nasze zakupy wygladaly bardziej jak jakis wywiad.
Dziewczyny pewnie bawily sie troche lepiej bo co jakis czas mozna bylo uslyszec ich krzyki typu : " Zostaw mnie ", " Mozesz mnie nie laskotac " itp.
Odglosy naprawde brzmialy nieco dziwnie no, ale w koncu co mogli robic w sklepie gdzie jest pelno ludzi?
Tak sie jakos stalo, ze wszyscy zebrali sie przy kasie w tym samym czasie.
- Gdzie macie zakupy? - zapytalam.
- Yy... - Ola rozejrzala sie dookola.
- No wlasnie! - Justyna krzyknela. - Gdzie masz zakupy? - popatrzala na mnie.
- To co? Jeszcze jedna rundka? - zapytal Niall.
Wszyscy szybko sie rozeszlismy i powrzucalismy do koszykow co wpadlo nam w rece.
Mozna bylo to zauwazyc w domu gdy nagle z reklamowki wyciagnelam gwozdzie.
- Aaa! Gwozdzie kupilas? - zasmiala sie Zuza.
- Ale ja nie wiem z czego ty sie tak smiejesz... - Ola siegnela po cos do jej torby. - Ty masz mlotek!
- No... bo pewnie chcialy powiesic te obrazki, ktore kupila Justyna. - Max wyciagnal obrazy z reklamowki Justyny.
- Tak... albo pozbijac ta szafke nocna, ktora kupiles ty! - Justyna sie skrzywila.
- Gdyby nie jego szafka Nathan nie mialby gdzie postawic jego lampki nocnej. - zasmial sie Ryan patrzac na rzeczy w reklamowce Nathana.
- Dobra... a kupil ktos cos do jedzenia? - popatrzalam na wszystkich z nadzieja.
Kazdy zaczal szperac w swojej torbie.
- Mam!! - krzyknal Niall. - A.. nie... karmy dla psa raczej nie chcecie, nie?
Wszyscy go zmierzyli.
- Mam! - Ola sie ucieszyla.
- Co? Karme dla kota? - Nathan popatrzal na nia.
- No na bank nie kupilam lampki nocnej! - usmiechnela sie ironicznie. - Mam batona! - dodala po chwili.
- To co? Dzielimy sie? - Justyna uniosla brwi.
- Czekaj... powtorze... MAM batona. - Ola usmiechnela sie.
- No nie badz taka!! - zmierzylam ja.
- No, ale co nam po tym jak podzielimy tego batona na 8 osob... nikt sie nie naje. - odezwal sie Max.
- Zamknij sie bo dobrze wiesz, ze Ola sie z toba podzieli! - Zuza sie zdenerwowala.
Po kilku minutach klotni doszlismy do wniosku, ze batona zostawimy w spokoju, a zamowimy pizze.
Gdy wszyscy jedli pizze ja skradlam sie do kuchni po Marsa.
Juz mialalam siegac do szafki kiedy siedzaca Ola na krzesle krzyknela:
- Co ty tutaj robisz?
Odwrocilam sie przestraszona.
- To samo co ty! - zasmialam sie patrzac na jej brudna z czekolady twarz.
piątek, 29 czerwca 2012
Odlot ♥
- Nie! Michael Jackson! - zrobil facepalm'a.
- Nie myslalam, ze tutaj zawitasz... wiec sie zdziwilam... - wpuscilam Nathana do srodka.
- Nie oklamujmy sie Agata! Ty w ogole nie myslisz! - Ola spojrzala na mnie.
- Jeszcze cos bedziesz chciala! - pogrozilam jej palcem.
- No... chce juz... ZAKUPY po ktore poszlas!
- O! Idziecie na zakupy? - Nathan usmiechnal sie lekko.
- Nie!? - odpowiedzialysmy chorem z dziewczynami.
- Aha... - zmieszal sie.
- Ale... - Justyna uniosla brew. - Ty mozesz pojsc! - wreczyla mu reklamowke.
- Sam? - popatrzal zalotnie.
- Sam, sam! - wraz z Zuza i Ola zaczelysmy go wypychac z domu widzac jak Justyna odlatuje.
- Ale ja nawet nie wiem co mam kupic! - wrzeszczal juz za zamknietymi drzwiami.
- Cos do jedzenia! - krzyknelysmy.
Podeszlysmy do kanapy i juz mialysmy siadac gdy...
- O... Niall? - zza drzwi uslyszalysmy jak Nathan z kims rozmawia.
- NIALL?! - Zuza wyleciala z domu.
- Hej.. - blondyn usmiechnal sie przeuroczo.
- Cz cz cz czzzzesc... - dziewczyna zaczela sie jakac.
Chlopcy spojrzeli na Zuze jak na wariatke.
- Nie martwcie sie... wyjdzie z tego... - wzielam Zuze za reke i wprowadzilam do domu.
Posadzilam ja kolo Justyny.
Obie dziewczyny wygladaly jakby byly w innym swiecie.
- A tym co odwalilo? - Ola patrzala na nie.
- Nie wiem! - zasmialam sie. - Na imprezie sie tak nie zachowywaly!
Stalysmy tak nad dziewczynami i czekalysmy az " powroca " do nas.
* puk puk *
- Idz po te zakupy!!! - Ola krzyknela z mysla, ze to znowu Nathan.
- Bez ciebie nie ide... - chlopak zasmial sie.
Nasmiewal sie oczywiscie z polskiej reklamy, w ktorej wystepuje kapitan naszej narodowej druzyny pilkarskiej.
- To nie jest Nathan... - Ola szepnela do mnie. - O moj Boze! - dodala po chwili. - Dobrze wygladam? - zaczela poprawiac wlosy.
Nie zdazylam jej odpowiedziec bo w podskokach podbiegla do drzwi.
- Hej... - oparla sie o futryne.
- Max... - wyszeptalam.
Juz wiedzialam co wstapilo w Ole.
- Hej... A moze bys tak otworzyla drzwi? - zasmial sie glosno.
- Tak, tak, tak, tak! - Ola silowala sie z klamka.
- Pozwol, ze pomoge... - podeszlam i otworzylam drzwi zza ktorych wylonil sie Max.
- O! Czesc dziewczyny! - mowiac to patrzal caly czas na Ole.
- Ta... czesc... - postanowilam, ze zostawie ich samych i zajme sie Zuza i Justyna.
Ola rozmawiala z Maxem, a dziewczyny powoli wracaly do siebie.
Rozmawialy miedzy soba jak to slicznie usmiechnal sie Niall, jak to zalotnie spojrzal Nathana...
- Dziewczyny... serio? - spojrzalam na nie. - Zaraz zwymiotuje tecza!
- Aj cicho! - Justyna machnela reka.
- Zazdrosna i tyle! - Zuza sie skrzywila.
Pokrecilam tylko glowa i usiadlam na ogromnym fotelu.
Drzwi do domu byly otwarte.
Stali w nich Max z Ola.
Zuza i Justyna siedzialy obok mnie na kanapie, a Nathan wciaz rozmawial przed domem z Niallerem.
- Siema Ryan! - ledwo co uslyszalam glos Nathana.
- Siema! - chlopak mu odpowiedzial.
Gdzies juz slyszalam ten glos....
Powoli wstalam i podeszlam do drzwi.
Ryan popatrzal sie na mnie.
- Wiedzialam! - krzyknelam. - No wiedzialam! Mowilam, ze on jest z zespolu Lawson! Mowilam! - darlam sie.
- Hej... - usiechnal sie tak samo jak w tedy kiedy szlam po zakupy.
Po tym usmiechu wygladalam identycznie jak reszta dziewczyn... odlecialam...
- Usiadz sobie Agatko.. - zasmiala sie Justyna.
- Yhy.. - wymamrotalam i usiadlam na kanapie.
Kiedy juz wrocilam do siebie po ' odlocie ' postanowilismy, ze wszyscy wybierzemy sie na zakupy.
Ja, Ryan, Ola, Max, Justyna, Nathan, Zuza i Niall.
- Nie myslalam, ze tutaj zawitasz... wiec sie zdziwilam... - wpuscilam Nathana do srodka.
- Nie oklamujmy sie Agata! Ty w ogole nie myslisz! - Ola spojrzala na mnie.
- Jeszcze cos bedziesz chciala! - pogrozilam jej palcem.
- No... chce juz... ZAKUPY po ktore poszlas!
- O! Idziecie na zakupy? - Nathan usmiechnal sie lekko.
- Nie!? - odpowiedzialysmy chorem z dziewczynami.
- Aha... - zmieszal sie.
- Ale... - Justyna uniosla brew. - Ty mozesz pojsc! - wreczyla mu reklamowke.
- Sam? - popatrzal zalotnie.
- Sam, sam! - wraz z Zuza i Ola zaczelysmy go wypychac z domu widzac jak Justyna odlatuje.
- Ale ja nawet nie wiem co mam kupic! - wrzeszczal juz za zamknietymi drzwiami.
- Cos do jedzenia! - krzyknelysmy.
Podeszlysmy do kanapy i juz mialysmy siadac gdy...
- O... Niall? - zza drzwi uslyszalysmy jak Nathan z kims rozmawia.
- NIALL?! - Zuza wyleciala z domu.
- Hej.. - blondyn usmiechnal sie przeuroczo.
- Cz cz cz czzzzesc... - dziewczyna zaczela sie jakac.
Chlopcy spojrzeli na Zuze jak na wariatke.
- Nie martwcie sie... wyjdzie z tego... - wzielam Zuze za reke i wprowadzilam do domu.
Posadzilam ja kolo Justyny.
Obie dziewczyny wygladaly jakby byly w innym swiecie.
- A tym co odwalilo? - Ola patrzala na nie.
- Nie wiem! - zasmialam sie. - Na imprezie sie tak nie zachowywaly!
Stalysmy tak nad dziewczynami i czekalysmy az " powroca " do nas.
* puk puk *
- Idz po te zakupy!!! - Ola krzyknela z mysla, ze to znowu Nathan.
- Bez ciebie nie ide... - chlopak zasmial sie.
Nasmiewal sie oczywiscie z polskiej reklamy, w ktorej wystepuje kapitan naszej narodowej druzyny pilkarskiej.
- To nie jest Nathan... - Ola szepnela do mnie. - O moj Boze! - dodala po chwili. - Dobrze wygladam? - zaczela poprawiac wlosy.
Nie zdazylam jej odpowiedziec bo w podskokach podbiegla do drzwi.
- Hej... - oparla sie o futryne.
- Max... - wyszeptalam.
Juz wiedzialam co wstapilo w Ole.
- Hej... A moze bys tak otworzyla drzwi? - zasmial sie glosno.
- Tak, tak, tak, tak! - Ola silowala sie z klamka.
- Pozwol, ze pomoge... - podeszlam i otworzylam drzwi zza ktorych wylonil sie Max.
- O! Czesc dziewczyny! - mowiac to patrzal caly czas na Ole.
- Ta... czesc... - postanowilam, ze zostawie ich samych i zajme sie Zuza i Justyna.
Ola rozmawiala z Maxem, a dziewczyny powoli wracaly do siebie.
Rozmawialy miedzy soba jak to slicznie usmiechnal sie Niall, jak to zalotnie spojrzal Nathana...
- Dziewczyny... serio? - spojrzalam na nie. - Zaraz zwymiotuje tecza!
- Aj cicho! - Justyna machnela reka.
- Zazdrosna i tyle! - Zuza sie skrzywila.
Pokrecilam tylko glowa i usiadlam na ogromnym fotelu.
Drzwi do domu byly otwarte.
Stali w nich Max z Ola.
Zuza i Justyna siedzialy obok mnie na kanapie, a Nathan wciaz rozmawial przed domem z Niallerem.
- Siema Ryan! - ledwo co uslyszalam glos Nathana.
- Siema! - chlopak mu odpowiedzial.
Gdzies juz slyszalam ten glos....
Powoli wstalam i podeszlam do drzwi.
Ryan popatrzal sie na mnie.
- Wiedzialam! - krzyknelam. - No wiedzialam! Mowilam, ze on jest z zespolu Lawson! Mowilam! - darlam sie.
- Hej... - usiechnal sie tak samo jak w tedy kiedy szlam po zakupy.
Po tym usmiechu wygladalam identycznie jak reszta dziewczyn... odlecialam...
- Usiadz sobie Agatko.. - zasmiala sie Justyna.
- Yhy.. - wymamrotalam i usiadlam na kanapie.
Kiedy juz wrocilam do siebie po ' odlocie ' postanowilismy, ze wszyscy wybierzemy sie na zakupy.
Ja, Ryan, Ola, Max, Justyna, Nathan, Zuza i Niall.
środa, 27 czerwca 2012
Suprise ♥
Od wspolnej imprezy z chlopakami z TW minely juz jakies dwa tygodnie.
Chlopcy przestali sie z nami kontaktowac... czego my sie spodziewalysmy?
Ze z fanek nagle staniemy sie ich najlepszymi przyjaciolkami?
Ze bedziemy wszedzie z nimi jezdzily?
Ze bedziemy wspolnie chodzic na zakupy...?
A propo zakupow... nasza lodowka byla pusta.
Ani Justyna, ani Ola, ani Zuza nie mialy zamiaru ruszyc sie z ogromnej kanapy.
- NO OK! - widzialam ich wzroki na sobie. - Juz ide! - siegnelam po klucze i wyszlam z domu.
Szlam dluga ulica... nie wiem czemu, ale wzielo mnie na wspomnienia.
Od razu przypomniala mi sie noc kiedy wraz z Jayem szukalismy Oli, Maxa, Zuzy, Nialla, Justyny i Toma.
Przechodzac kolo pamietnej rzezby " dwoch zakochanych " zasmialam sie.
Ludzie patrzeli na mnie krzywo.. No ale nie dziwie sie!
Szlam i co kilka metrow wybuchalam smiechem.
Po pewnej chwili zrobilo mi sie jednak smutno.
Poczulam pustke...
Niby nie znalismy sie z zespolem dlugo... Prawie w ogole! Ale brakowalo mi ich.
- Agata... jaka ty jestes glupia! - pokrecilam glowa i powiedzialam pod nosem.
- Z grzecznosci nie zaprzecze! - jakis chlopak... w miare przystojny, przeszedl kolo mnie.
- Brytyjczyk... - szepnelam i rozmarzylam sie slyszac jego akcent.
Chlopak jednak uslyszal moj szept.
- Dokladnie. - odwrocil sie i usmiechna sie przeuroczo!
Nogi mi zmiekly.
Oddychaj... - pomyslalam.
Z tego wszystkiego zapomnialam, ze mam zrobic zakupy.
Odwrocilam sie i szybkim krokiem ruszylam w strone domu.
Droga nieco sie dluzyla wiec wlozylam sluchawki do uszu i puscilam sobie " Lawson - When She Was Mine ".
Oczywiscie nie obylo sie bez dziwnych tancow.
- Dziewczyyyyyynyyyyy! - wparowalam do domu.
Wyciagnelam sluchawki z uszu i podbieglam do Justyny, Oli i Zuzy.
- Co? - odwrocily sie i popatrzaly obojetnie.
- Taki ladny chlopak cos do mnie mowil... nie pamietam co bo potem sie usmiechnal i.... - rozmarzylam sie.
- Super! - Ola udawala zaciekawiona. - A zakupy gdzie?
- Jakie zakupy? - zdziwilam sie.
Dziewczyny zrobily facepalm'a.
- Nawet nie mow! Mi juz w brzuchu burczy od tygodnia! - Justyna popatrzala na mnie blagalnie.
- Co mnie to obchodzi! Gdybyscie widzialy tego chlopaaaaaaaka! - caly czas sie jaralam.
Dziewczyny jednak mnie olaly.
- On mi kogos przypomina... - kontynuowalam, a dziewczyny nadal mialy mnie gdzies. - Wygladal tak jak ten... no! Jak mu jest... No ten! Ryan... Ryan? Ryan chyba... no z Lawson!
- Tiaaaaaaa... - powiedzialy chorem.
Nagle Ola dostala sms'a.
- Jej lovelas... Maxiu! - zasmiala sie Zuza chociaz wiedziala, ze to niemozliwe.
- " Mijaja dokladnie dwa tygodnie od naszego spotkania w sklepie... " - Ola czytala na glos.
- Interesujace... - wywrocilam oczami.
- Kto to jest? - Justyna zerknela na sms'a.
- Mowilam, ze Maxiu! - Zuza wciaz zartowala. - Ej czekajcie... - dodala po chwili. - No bo mijaja dzisiaj dwa tygodnie od tego spotkania w sklepie! - wstala.
- Ta... a po mnie zaraz zapuka Tom i zabierze mnie na spacer.
- I co... ze niby nagle sobie o nas przypomnieli? - zapytalam.
- Ta! Zaznaczyli sobie w kalendarzu, ze maja napisac! - zasmiala sie Ola.
Moj telefon zaczal wibrowac.
- " Co tam kasztanku? " - przeczytalam sms'a od nieznanego numeru. - No Justyna nie rob sobie jaj! Po co do mnie piszesz?
- Ta! Siedze kolo ciebie, iPhone gdzies w sypialni i do ciebie pisze? - pokrecila glowa. - Sory, ale jeszcze nie nauczylam sie teleportowac! - usmiechnela sie ironicznie.
Nagle ktos zapukal do drzwi.
- Tak... a teraz moze jeszcze Tom po Justyne przyszedl! - zwloklam sie z kanapy.
Podeszlam do drzwi i je otworzylam.
- Suprise!! - chlopak usmiechnal sie szeroko.
- Pudlo! Jednak Nathan! - odwrocilam sie i zasmialam do dziewczyn. - Co?! Nathan?! - ponownie spojrzalam sie w strone chlopaka.
Chlopcy przestali sie z nami kontaktowac... czego my sie spodziewalysmy?
Ze z fanek nagle staniemy sie ich najlepszymi przyjaciolkami?
Ze bedziemy wszedzie z nimi jezdzily?
Ze bedziemy wspolnie chodzic na zakupy...?
A propo zakupow... nasza lodowka byla pusta.
Ani Justyna, ani Ola, ani Zuza nie mialy zamiaru ruszyc sie z ogromnej kanapy.
- NO OK! - widzialam ich wzroki na sobie. - Juz ide! - siegnelam po klucze i wyszlam z domu.
Szlam dluga ulica... nie wiem czemu, ale wzielo mnie na wspomnienia.
Od razu przypomniala mi sie noc kiedy wraz z Jayem szukalismy Oli, Maxa, Zuzy, Nialla, Justyny i Toma.
Przechodzac kolo pamietnej rzezby " dwoch zakochanych " zasmialam sie.
Ludzie patrzeli na mnie krzywo.. No ale nie dziwie sie!
Szlam i co kilka metrow wybuchalam smiechem.
Po pewnej chwili zrobilo mi sie jednak smutno.
Poczulam pustke...
Niby nie znalismy sie z zespolem dlugo... Prawie w ogole! Ale brakowalo mi ich.
- Agata... jaka ty jestes glupia! - pokrecilam glowa i powiedzialam pod nosem.
- Z grzecznosci nie zaprzecze! - jakis chlopak... w miare przystojny, przeszedl kolo mnie.
- Brytyjczyk... - szepnelam i rozmarzylam sie slyszac jego akcent.
Chlopak jednak uslyszal moj szept.
- Dokladnie. - odwrocil sie i usmiechna sie przeuroczo!
Nogi mi zmiekly.
Oddychaj... - pomyslalam.
Z tego wszystkiego zapomnialam, ze mam zrobic zakupy.
Odwrocilam sie i szybkim krokiem ruszylam w strone domu.
Droga nieco sie dluzyla wiec wlozylam sluchawki do uszu i puscilam sobie " Lawson - When She Was Mine ".
Oczywiscie nie obylo sie bez dziwnych tancow.
- Dziewczyyyyyynyyyyy! - wparowalam do domu.
Wyciagnelam sluchawki z uszu i podbieglam do Justyny, Oli i Zuzy.
- Co? - odwrocily sie i popatrzaly obojetnie.
- Taki ladny chlopak cos do mnie mowil... nie pamietam co bo potem sie usmiechnal i.... - rozmarzylam sie.
- Super! - Ola udawala zaciekawiona. - A zakupy gdzie?
- Jakie zakupy? - zdziwilam sie.
Dziewczyny zrobily facepalm'a.
- Nawet nie mow! Mi juz w brzuchu burczy od tygodnia! - Justyna popatrzala na mnie blagalnie.
- Co mnie to obchodzi! Gdybyscie widzialy tego chlopaaaaaaaka! - caly czas sie jaralam.
Dziewczyny jednak mnie olaly.
- On mi kogos przypomina... - kontynuowalam, a dziewczyny nadal mialy mnie gdzies. - Wygladal tak jak ten... no! Jak mu jest... No ten! Ryan... Ryan? Ryan chyba... no z Lawson!
- Tiaaaaaaa... - powiedzialy chorem.
Nagle Ola dostala sms'a.
- Jej lovelas... Maxiu! - zasmiala sie Zuza chociaz wiedziala, ze to niemozliwe.
- " Mijaja dokladnie dwa tygodnie od naszego spotkania w sklepie... " - Ola czytala na glos.
- Interesujace... - wywrocilam oczami.
- Kto to jest? - Justyna zerknela na sms'a.
- Mowilam, ze Maxiu! - Zuza wciaz zartowala. - Ej czekajcie... - dodala po chwili. - No bo mijaja dzisiaj dwa tygodnie od tego spotkania w sklepie! - wstala.
- Ta... a po mnie zaraz zapuka Tom i zabierze mnie na spacer.
- I co... ze niby nagle sobie o nas przypomnieli? - zapytalam.
- Ta! Zaznaczyli sobie w kalendarzu, ze maja napisac! - zasmiala sie Ola.
Moj telefon zaczal wibrowac.
- " Co tam kasztanku? " - przeczytalam sms'a od nieznanego numeru. - No Justyna nie rob sobie jaj! Po co do mnie piszesz?
- Ta! Siedze kolo ciebie, iPhone gdzies w sypialni i do ciebie pisze? - pokrecila glowa. - Sory, ale jeszcze nie nauczylam sie teleportowac! - usmiechnela sie ironicznie.
Nagle ktos zapukal do drzwi.
- Tak... a teraz moze jeszcze Tom po Justyne przyszedl! - zwloklam sie z kanapy.
Podeszlam do drzwi i je otworzylam.
- Suprise!! - chlopak usmiechnal sie szeroko.
- Pudlo! Jednak Nathan! - odwrocilam sie i zasmialam do dziewczyn. - Co?! Nathan?! - ponownie spojrzalam sie w strone chlopaka.
środa, 6 czerwca 2012
Zakochance ♥
- Co jest? - odwrocil sie zdziwiony.
- Cicho bo nas zobacza! - szturchnelam go w plecy.
- No, ale kto...? - odwracal glowe do tylu probujac na mnie spojrzec.
- No jak to kto?! - oburzylam sie. - Oni! - wskazalam palcem na pare calujacych sie ludzi.
- No i co w zwiazku z tym? - caly czas stal do mnie tylem zaslaniajac mnie.
- Jay! - krzyknelam. - No przeciez to jest Justyna i Tom! Nie, nie! To Ola i Max! Chociaz to chyba Zuza i Niall!
Jay zrobil facepalm'a.
- Nie wiem co dzisiaj bralas, ale zmniejsz dawki! - zaczal isc.
Nie wiedzialam o co mu chodzi.
Ten jednak nie wygladal jakby chcial mi to wyjasnic.
Caly czas szedl w strone pary.
- Chodz... no chodz! - odwrocil sie do mnie i zawolal gdy byl jakies 3 metry od zakochanych.
Ruszylam niepewnym krokiem.
- Masz tu swoich Maxa i Ole, Justyne i Toma, Zuze i Nialla... - zaczal pukac po glowie zelazna rzezbe.
- A..aa..aaa..ale przyznasz, ze wygladaja realistycznie! - patrzalam z niedowierzaniem na lawke, na ktorej " siedzieli zakochani ".
Jay pokrecil tylko glowa i ruszyl przed siebie.
Po jakichs 20 minutach spaceru brzuch bolal mnie ze smiechu.
Jay caly czas opowiadal jakies glupoty.
- O! Patrz! - wskazal palcem na grupke ludzi zblizajaca sie do nas. - Ida uciekinierzy!
Ola, Justyna, Zuza, Max, Tom i Niall szli smiejac sie.
- O! Hej! - krzyknela Ola.
My z Jayem poczekalismy az podejda. Nie chcielismy sie wydzierac po nocach.
- Siema! - Zuza wystawila zeby w usmiechu.
- Toniiiiight, we areee youuung! - Justyna zaczela spiewac.
Szczerze mowiac korcilo mnie by do niej dolaczyc, no ale przeciez bylam na nich wszystkich zla.
- Gdzie byliscie? - zapytalam.
- W sklepie. - Ola popatrzala na mnie. - I nie! Nie kupowalismy zadnej kielbasy! - dodala szybko.
- Bylismy dokupic kilka rzeczy... - Tom uniosl siatke i wyciagnal z niej szampana.
Usmiechnal sie przy tym tak slodko - z reszta jak wszyscy inni - ze nie moglam sie na nich dluzej gniewac.
Ruszylismy w strone domu spiewajac " Tooooniiiight, we areee youuuung! " - biedni sasiedzi...
- Wigle... wi wigl wigle wigle... Jest w tym domu cos do jedzenia?! - obudzil mnie krzyk Martina.
Nie wiem czemu, ale spalam na kanapie w salonie.
Justyna, Ola i Zuza rowniez tam spaly.
- Moglbys przymknac buzke? - usmiechnelam sie ironicznie podchodzac do Martina.
Tym razem na szczescie byl ubrany.
- Zrob mi cos do jedzenia! - popatrzal na mnie.
- MARTIN! Jak ja ci cos zaraz zrobie to bedzie bolalo! - krzyknela Justyna. - Zamknij sie!
- Ej... no zrob cos.. - usiadl przy malym stoliku w kuchni.
Spojrzalam na zegarek. Byla 8:30.
- Jedyne co moge ci zrobic to krzywde. - wyszlam z kuchni i ruszylam na gore.
Martin sie wyspal to i wstal wczesniej...
Caly dom byl pusty i nawet w miare wygladal.
Oprocz mnie, dziewczyn i Martina w domu byl jedynie zolw mojego brata.
Poszlam do swojej sypialni z mysla, ze sie przespie, ale jakos mi sie odechcialo.
Przekrecilam sie po kilku pokojach sprawdzajac czy wszystko jest na swoim miejscu i wrocilam na dol.
Marciak nadal czekal na sniadanie.. podobnie jak Ola, Justyna i Zuza, ktore siedzialy kolo niego.
- Nie! Nie zrobie nic do jedzenia! - krzyknelam patrzac na ich slodkie minki. - Ewentualnie moge zamowic pizze... - zaproponowalam.
Wszyscy sie zgodzili.
Po ok. godzinie siedzielismy najedzeni w salonie ogladajac kreskowki.
- Cicho bo nas zobacza! - szturchnelam go w plecy.
- No, ale kto...? - odwracal glowe do tylu probujac na mnie spojrzec.
- No jak to kto?! - oburzylam sie. - Oni! - wskazalam palcem na pare calujacych sie ludzi.
- No i co w zwiazku z tym? - caly czas stal do mnie tylem zaslaniajac mnie.
- Jay! - krzyknelam. - No przeciez to jest Justyna i Tom! Nie, nie! To Ola i Max! Chociaz to chyba Zuza i Niall!
Jay zrobil facepalm'a.
- Nie wiem co dzisiaj bralas, ale zmniejsz dawki! - zaczal isc.
Nie wiedzialam o co mu chodzi.
Ten jednak nie wygladal jakby chcial mi to wyjasnic.
Caly czas szedl w strone pary.
- Chodz... no chodz! - odwrocil sie do mnie i zawolal gdy byl jakies 3 metry od zakochanych.
Ruszylam niepewnym krokiem.
- Masz tu swoich Maxa i Ole, Justyne i Toma, Zuze i Nialla... - zaczal pukac po glowie zelazna rzezbe.
- A..aa..aaa..ale przyznasz, ze wygladaja realistycznie! - patrzalam z niedowierzaniem na lawke, na ktorej " siedzieli zakochani ".
Jay pokrecil tylko glowa i ruszyl przed siebie.
Po jakichs 20 minutach spaceru brzuch bolal mnie ze smiechu.
Jay caly czas opowiadal jakies glupoty.
- O! Patrz! - wskazal palcem na grupke ludzi zblizajaca sie do nas. - Ida uciekinierzy!
Ola, Justyna, Zuza, Max, Tom i Niall szli smiejac sie.
- O! Hej! - krzyknela Ola.
My z Jayem poczekalismy az podejda. Nie chcielismy sie wydzierac po nocach.
- Siema! - Zuza wystawila zeby w usmiechu.
- Toniiiiight, we areee youuung! - Justyna zaczela spiewac.
Szczerze mowiac korcilo mnie by do niej dolaczyc, no ale przeciez bylam na nich wszystkich zla.
- Gdzie byliscie? - zapytalam.
- W sklepie. - Ola popatrzala na mnie. - I nie! Nie kupowalismy zadnej kielbasy! - dodala szybko.
- Bylismy dokupic kilka rzeczy... - Tom uniosl siatke i wyciagnal z niej szampana.
Usmiechnal sie przy tym tak slodko - z reszta jak wszyscy inni - ze nie moglam sie na nich dluzej gniewac.
Ruszylismy w strone domu spiewajac " Tooooniiiight, we areee youuuung! " - biedni sasiedzi...
- Wigle... wi wigl wigle wigle... Jest w tym domu cos do jedzenia?! - obudzil mnie krzyk Martina.
Nie wiem czemu, ale spalam na kanapie w salonie.
Justyna, Ola i Zuza rowniez tam spaly.
- Moglbys przymknac buzke? - usmiechnelam sie ironicznie podchodzac do Martina.
Tym razem na szczescie byl ubrany.
- Zrob mi cos do jedzenia! - popatrzal na mnie.
- MARTIN! Jak ja ci cos zaraz zrobie to bedzie bolalo! - krzyknela Justyna. - Zamknij sie!
- Ej... no zrob cos.. - usiadl przy malym stoliku w kuchni.
Spojrzalam na zegarek. Byla 8:30.
- Jedyne co moge ci zrobic to krzywde. - wyszlam z kuchni i ruszylam na gore.
Martin sie wyspal to i wstal wczesniej...
Caly dom byl pusty i nawet w miare wygladal.
Oprocz mnie, dziewczyn i Martina w domu byl jedynie zolw mojego brata.
Poszlam do swojej sypialni z mysla, ze sie przespie, ale jakos mi sie odechcialo.
Przekrecilam sie po kilku pokojach sprawdzajac czy wszystko jest na swoim miejscu i wrocilam na dol.
Marciak nadal czekal na sniadanie.. podobnie jak Ola, Justyna i Zuza, ktore siedzialy kolo niego.
- Nie! Nie zrobie nic do jedzenia! - krzyknelam patrzac na ich slodkie minki. - Ewentualnie moge zamowic pizze... - zaproponowalam.
Wszyscy sie zgodzili.
Po ok. godzinie siedzielismy najedzeni w salonie ogladajac kreskowki.
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Uciekinierzy ♥
Wszyscy goscie odwrocili sie w jego strone.
- Wigle, wigle, wigle, wigle, wigle YEAH! - Martin kontynuowal swoj wystep.
Nie wiedzialam czy mam sie smiac, czy plakac.
Wybralam opcje : face palm, tak jak reszta ludzi w salonie.
- Everyday I'm shufflin'. - Marciak chyba nie widzial naszych zniesmaczonych min.
- Ide go wyniesc... czy cos... - zwrocilam sie do Jaya, ktory chyba zlapal bakcyla.
- Wigle, wigle, wigle, wigle, wigle YEAH! - zaczal sie smiac.
Zmierzylam go wzrokiem.
Ten jednak nie przestawal.
- Ej! - szturchnelam go.
- Ale wyszedl mi ten ruch, nie? Everyday I'm shufflin'. - Jay powrocil do swojego '' tanca ''.
Przewrocilam oczami.
Wiedzialam, ze Jay mi raczej nie pomoze.
Popatrzalam wiec w strone Zuzy, Justyny i Oli.
One byly jednak zajete rozmowami z Niallem, Tomem i Maxem.
- Taaaa... - szepnelam pod nosem.
- Ja ci pomoge! - usmiechnal sie Nathan i poszedl w strone Martina.
Niestety tance Marciaka tak go rozbawily, ze nie moglam liczyc rowniez na jego pomoc.
Zlapalam nasza kuleczke za reke i zaczelam ciagnac w strone wyjscia.
Po chwili silowania sie uznalam jednak, ze bedzie to niemile wyrzucic go z domu wiec zmienilam kierunek i zaczelam go ciagnac w strone schodow na gore.
Jakims cudem zaciagnelam go na schody. Potem juz sam poszedl dalej.
Okazalo sie, ze Martin byl na jakiejs imprezie no i nie byl do konca trzezwy.
Polozylam go w sypialni dla gosci i poszlam na dol.
Caly lud zgromadzony w salonie calkowicie zapomnial o wielkim wejsciu Martina...
Pewnie stalo sie tak dlatego, ze Tom przyniosl jakies trunki...
Wybila 1:00 w nocy.
Caly czas chodzilam i pilnowalam zeby nikt niczego nie zniszczyl.
Przyznam szczerze, ze bylam troche zdenerwowana gdyz od poczatku imprezy nie zamienilam z Ola, Justyna i Zuza ani jednego slowa.
Ola caly czas przebywala z Maxem, Justyna z Tomem, a Zuza oczywiscie z Niallem.
Tak przy okazji to dziewczyny wygladaly przeslodko z chlopakami... co nie zmienia faktu, ze bylam zdenerwowana....
Ogolnie jakos nie umialam sie odnalezc na imprezie
Zauwazylam, ze kuchnia jest pusta.
Postanowilam, ze usiade sobie tam i wreszcie cos zjem.
Okazalo sie, ze kuchnia jednak wolna nie byla.
Na szczescie siedziala tam tylko Nareesha.
- Goraca tu... - usmiechnela sie gdy wchodzilam.
- Masakra jakas! - otworzylam okno.
- A co ty taka jakas nie w sosie...? - spojrzala na mnie.
Nie doczekala sie odpowiedzi, ale sama zgadla.
- No, ale nie mow, ze nie wygladaja slodko! - spojrzala w strone salonu. - Ej czekaj! Gdzie oni sa? - wstala.
Jasne! Nie dosc, ze mnie zlaly to sobie jeszcze wyszly! - pomyslalam.
Faktycznie!
Oli, Zuzy i Justyny nie bylo na kanapie gdzie od kilku godzin siedzialy z Maxem, Tomem i Niallem.
Oczywiscie chlopcow tez nie bylo, co mnie w ogole nie zdziwilo.
Pokrecilam glowa.
- Poszli odetchnac! - zasmiala sie Nareesha i wyszla z kuchni.
Ja otworzylam lodowke i wyciagnelam jakies owoce.
Juz mialam sobie spokojnie usiasc gdy Jay zaszedl mnie od tylu.
Troche mnie przestraszylo to jego zwyczajne " buuu ", wiec upuscilam cala miske z owocami.
- Dzieki! - usmiechnelam sie ironicznie i zaczelam zbierac wszystko z podlogi.
Na szczescie miska byla plastikowa wiec nic sie jej nie stalo.
Jay zauwazyl, ze sie zdenerwowalam.
Przykucnal i pomogl mi wszystko pozbierac.
- Wiesz gdzie sie podzialy Ola, Justyna i Zuza? - zapytalam odkladajac miske.
- Zapewne tam gdzie Max, Tom i Nialler... - usmiechnal sie.
- Zapewneeee... - ruszylam w strone salonu.
- Chodzmy ich poszukac! - Jay wyskoczyl przede mnie.
Na poczatku wcale nie chcialam nigdzie isc... jednak gdy zobaczylam co dzieje sie w salonie i ze nie wyglada on juz jak salon... po prostu wyszlam czekajac na Jaya na dworze.
- Rozumiem, ze idziemy? - mowil zakladajac bluze.
- Nie! Tak przyszlam sobie postac! - zmierzylam go.
- Czyli idziemy. - machnal glowa.
Glosy z imprezy slychac bylo kilka domow dalej.
Szlismy przed siebie dluga ulica.
- O Boze! - schowalam sie za Jayem i nie moglam uwierzyc wlasnym oczom.
- Wigle, wigle, wigle, wigle, wigle YEAH! - Martin kontynuowal swoj wystep.
Nie wiedzialam czy mam sie smiac, czy plakac.
Wybralam opcje : face palm, tak jak reszta ludzi w salonie.
- Everyday I'm shufflin'. - Marciak chyba nie widzial naszych zniesmaczonych min.
- Ide go wyniesc... czy cos... - zwrocilam sie do Jaya, ktory chyba zlapal bakcyla.
- Wigle, wigle, wigle, wigle, wigle YEAH! - zaczal sie smiac.
Zmierzylam go wzrokiem.
Ten jednak nie przestawal.
- Ej! - szturchnelam go.
- Ale wyszedl mi ten ruch, nie? Everyday I'm shufflin'. - Jay powrocil do swojego '' tanca ''.
Przewrocilam oczami.
Wiedzialam, ze Jay mi raczej nie pomoze.
Popatrzalam wiec w strone Zuzy, Justyny i Oli.
One byly jednak zajete rozmowami z Niallem, Tomem i Maxem.
- Taaaa... - szepnelam pod nosem.
- Ja ci pomoge! - usmiechnal sie Nathan i poszedl w strone Martina.
Niestety tance Marciaka tak go rozbawily, ze nie moglam liczyc rowniez na jego pomoc.
Zlapalam nasza kuleczke za reke i zaczelam ciagnac w strone wyjscia.
Po chwili silowania sie uznalam jednak, ze bedzie to niemile wyrzucic go z domu wiec zmienilam kierunek i zaczelam go ciagnac w strone schodow na gore.
Jakims cudem zaciagnelam go na schody. Potem juz sam poszedl dalej.
Okazalo sie, ze Martin byl na jakiejs imprezie no i nie byl do konca trzezwy.
Polozylam go w sypialni dla gosci i poszlam na dol.
Caly lud zgromadzony w salonie calkowicie zapomnial o wielkim wejsciu Martina...
Pewnie stalo sie tak dlatego, ze Tom przyniosl jakies trunki...
Wybila 1:00 w nocy.
Caly czas chodzilam i pilnowalam zeby nikt niczego nie zniszczyl.
Przyznam szczerze, ze bylam troche zdenerwowana gdyz od poczatku imprezy nie zamienilam z Ola, Justyna i Zuza ani jednego slowa.
Ola caly czas przebywala z Maxem, Justyna z Tomem, a Zuza oczywiscie z Niallem.
Tak przy okazji to dziewczyny wygladaly przeslodko z chlopakami... co nie zmienia faktu, ze bylam zdenerwowana....
Ogolnie jakos nie umialam sie odnalezc na imprezie
Zauwazylam, ze kuchnia jest pusta.
Postanowilam, ze usiade sobie tam i wreszcie cos zjem.
Okazalo sie, ze kuchnia jednak wolna nie byla.
Na szczescie siedziala tam tylko Nareesha.
- Goraca tu... - usmiechnela sie gdy wchodzilam.
- Masakra jakas! - otworzylam okno.
- A co ty taka jakas nie w sosie...? - spojrzala na mnie.
Nie doczekala sie odpowiedzi, ale sama zgadla.
- No, ale nie mow, ze nie wygladaja slodko! - spojrzala w strone salonu. - Ej czekaj! Gdzie oni sa? - wstala.
Jasne! Nie dosc, ze mnie zlaly to sobie jeszcze wyszly! - pomyslalam.
Faktycznie!
Oli, Zuzy i Justyny nie bylo na kanapie gdzie od kilku godzin siedzialy z Maxem, Tomem i Niallem.
Oczywiscie chlopcow tez nie bylo, co mnie w ogole nie zdziwilo.
Pokrecilam glowa.
- Poszli odetchnac! - zasmiala sie Nareesha i wyszla z kuchni.
Ja otworzylam lodowke i wyciagnelam jakies owoce.
Juz mialam sobie spokojnie usiasc gdy Jay zaszedl mnie od tylu.
Troche mnie przestraszylo to jego zwyczajne " buuu ", wiec upuscilam cala miske z owocami.
- Dzieki! - usmiechnelam sie ironicznie i zaczelam zbierac wszystko z podlogi.
Na szczescie miska byla plastikowa wiec nic sie jej nie stalo.
Jay zauwazyl, ze sie zdenerwowalam.
Przykucnal i pomogl mi wszystko pozbierac.
- Wiesz gdzie sie podzialy Ola, Justyna i Zuza? - zapytalam odkladajac miske.
- Zapewne tam gdzie Max, Tom i Nialler... - usmiechnal sie.
- Zapewneeee... - ruszylam w strone salonu.
- Chodzmy ich poszukac! - Jay wyskoczyl przede mnie.
Na poczatku wcale nie chcialam nigdzie isc... jednak gdy zobaczylam co dzieje sie w salonie i ze nie wyglada on juz jak salon... po prostu wyszlam czekajac na Jaya na dworze.
- Rozumiem, ze idziemy? - mowil zakladajac bluze.
- Nie! Tak przyszlam sobie postac! - zmierzylam go.
- Czyli idziemy. - machnal glowa.
Glosy z imprezy slychac bylo kilka domow dalej.
Szlismy przed siebie dluga ulica.
- O Boze! - schowalam sie za Jayem i nie moglam uwierzyc wlasnym oczom.
niedziela, 3 czerwca 2012
'' sorry for party rockin' ''♥
Obladowane ogromnymi siatkami pojechalysmy do domu mojego wujka i cioci po klucze od mieszkania brata i po swoje rzeczy.
Tak naprawde z Ola od przyjazdu sie nie rozpakowalysmy wiec zabranie walizek nie zajelo nam duzo czasu.
Pozegnalam sie z rodzina, podziekowalam im i powiedzialam, ze bede ich codziennie odwiedzac poniewaz ciocia wspaniale gotuje.
- O moj Boze... konam! - resztkami sil otwieralam drzwi od mieszkania.
Ola stala zmarnowana kolo mnie.
Gdy wreszcie wsadzilam kluczyk do dziurki i przekrecilam go kilka razy... upadlam.
Oczywiscie otwierajac drzwi lezalam na nich wiec nawet sie nie zdziwilam kiedy znalazlam sie na podlodze.
- Posun sie! - Ola szturchala mnie noga.
- Wez przeskocz... - mowilam wciaz lezac na wygodnym dywanie.
- Z tymi ciezkimi torbami to ja jedynie do piwnicy moge zaraz zleciec!
Widzac wykonczona Ole wstalam i pomoglam wniesc jej reszte reklamowek i nasze torby.
Gdy wszystko znalazlo sie juz w domu polozylysmy sie na ogromnej kanapie.
Nagle ktos zapukal do drzwi.
- Kto tam?! - wydarlam sie.
- Justyna i Zuza! - uslyszalam rownie glosne glosy.
Zwloklam sie z kanapy i poturlalam sie do drzwi.
- Mialyscie byc o 20... - pomagalam wnosic im kolejne zakupy.
- Kasztanie, a ktora jest? - Justyna wyciagnela iPhona i podstawila mi go pod nos.
Spojrzalam na ekran i na Justyne.
- No wlasnie moja droga! - schowala telefon, wziela ciezkie siatki i zaniosla je do kuchni.
Ja nadal stalam w tym samym miejscu rozmyslajac.
- Agata... moglabys nie udawac, ze myslisz? - Ola powoli wstawala z sofy.
Zmierzylam Ole wzrokiem.
- Ej czekajcie... skoro jest juz po 20, to zaraz beda goscie! - popatrzalam na dziewczyny.
- Jacy goscie? - zapytala Zuza.
- No zaprosilysmy przeciez Maxa, Jaya, Toma, Nathana i Sive...
Uslyszalysmy halasy dobiegajace zza drzwi.
Podeszlysmy po cichu.
- Ty zapukaj!
- Nie! Ty!
- Czemu ja?
- Bo nie ja!
- A coz to za tworcze konwersacje? - Justyna otworzyla drzwi.
- No czeeeeesc! - usmiechneli sie Max i Tom po czym weszli do domu i jeszcze raz sie z nami przywitali.
- A gdzie reszta? - Zuza zapytala zdziwiona.
- Zaraz powinni byc... - Tom spojrzal na zegarek. - Pojechali po Nialle... - nagle przerwal. - A co u was?
- Pojechali po kogo?! - Zuza zrobila wielkie oczy.
- Taaaak... To m z Ola, zanim Zuza wpadnie w szal, idziemy sie przebrac.
Jako jedyne wciaz bylysmy ubrane w dresy.
Wyszykowane jak na wielka impreze zchodzilysmy po schodach.
Nagle zobaczylysmy tlum ludzi.
- Co to do chole... - Ola stanela zdziwiona.
W ogromnym salonie znajdowalo sie zdecydowanie wiecej ludzi niz zaprosilysmy.
Oczywiscie byli:
Max, Tom, Jay, Nathan, Siva, Nareesha... do tego ktos zaprosil Kevina, Davea, Deb... ogolnie cala ekipe od zespolu i kilka osob z rodziny Nareeshy, Sivy i Maxa.
- Taaaaak... - mowilam wchodzac pomiedzy ludzi.
- Ide sie przywitac ze wszystkimi... - powiedziala Ola. - Chociaz raczej nie ze wszystkimi bo mi nie starczy czasu... - dodala po chwili.
Ja chcialam znalezc Zuze i Justyne.
Chodzilam i przepychalam sie.
- Hej.. - uslyszalam glos za mna.
- No, siema. - rzucilam przez ramie wciaz rozgladajac sie za dziewczynami.
Po chwili jednak przypomnialo mi sie, ze znam ten glos.
Odwrocilam sie.
- Hej! - usmiechnelam sie do Jaya i go przytulilam.
Co jak co... ale tulic to on potrafi!
- Co sie tak rozgladasz? - spojrzal na mnie.
- Szukam Zuzy i Justyny...
- Bez szukania ci powiem, ze Zuza jest pewnie z Niallem, a justyna z Tomem. Ola pewnie teraz zmierza w strone Maxa.
- Jasnowidz! - zasmialam sie.
Faktycznie! Justyna siedziala z Tomem, a Zuza z Niallem. Ola szla w strone siedzacego Maxa.
No, ale wlasciwie trudne do zgadniecia to nie bylo...
- Duzo tu ludzi... - Jay rozejrzal sie dookola i zaczal gwizdac.
- Jay... czy chcialbys mi o czyms powiedziec? - unioslam brwi.
- No zaprosilem kilka osob wiecej... - powiedzial. - Ale nie tyle! - dodal szybko.
Pokrecilam glowa i sie usmiechnelam.
Zauwazylam, ze Nareesha stoi przy stole z jedzeniem.
- Ide cos przekasic i przy okazji przywitac sie z Nareesha.
- Tez sie jeszcze z nia dzisiaj nie witalem... pojde z toba. - powiedzial Jay.
Tak jak powiedzial, tak tez zrobil.
Nagle drzwi od domu otworzyly sie.
- SORRY FOR PARTY ROCKIN' - Martin wparowal do salonu skapo ubrany, spiewajac hit LMFAO.
Tak naprawde z Ola od przyjazdu sie nie rozpakowalysmy wiec zabranie walizek nie zajelo nam duzo czasu.
Pozegnalam sie z rodzina, podziekowalam im i powiedzialam, ze bede ich codziennie odwiedzac poniewaz ciocia wspaniale gotuje.
- O moj Boze... konam! - resztkami sil otwieralam drzwi od mieszkania.
Ola stala zmarnowana kolo mnie.
Gdy wreszcie wsadzilam kluczyk do dziurki i przekrecilam go kilka razy... upadlam.
Oczywiscie otwierajac drzwi lezalam na nich wiec nawet sie nie zdziwilam kiedy znalazlam sie na podlodze.
- Posun sie! - Ola szturchala mnie noga.
- Wez przeskocz... - mowilam wciaz lezac na wygodnym dywanie.
- Z tymi ciezkimi torbami to ja jedynie do piwnicy moge zaraz zleciec!
Widzac wykonczona Ole wstalam i pomoglam wniesc jej reszte reklamowek i nasze torby.
Gdy wszystko znalazlo sie juz w domu polozylysmy sie na ogromnej kanapie.
Nagle ktos zapukal do drzwi.
- Kto tam?! - wydarlam sie.
- Justyna i Zuza! - uslyszalam rownie glosne glosy.
Zwloklam sie z kanapy i poturlalam sie do drzwi.
- Mialyscie byc o 20... - pomagalam wnosic im kolejne zakupy.
- Kasztanie, a ktora jest? - Justyna wyciagnela iPhona i podstawila mi go pod nos.
Spojrzalam na ekran i na Justyne.
- No wlasnie moja droga! - schowala telefon, wziela ciezkie siatki i zaniosla je do kuchni.
Ja nadal stalam w tym samym miejscu rozmyslajac.
- Agata... moglabys nie udawac, ze myslisz? - Ola powoli wstawala z sofy.
Zmierzylam Ole wzrokiem.
- Ej czekajcie... skoro jest juz po 20, to zaraz beda goscie! - popatrzalam na dziewczyny.
- Jacy goscie? - zapytala Zuza.
- No zaprosilysmy przeciez Maxa, Jaya, Toma, Nathana i Sive...
Uslyszalysmy halasy dobiegajace zza drzwi.
Podeszlysmy po cichu.
- Ty zapukaj!
- Nie! Ty!
- Czemu ja?
- Bo nie ja!
- A coz to za tworcze konwersacje? - Justyna otworzyla drzwi.
- No czeeeeesc! - usmiechneli sie Max i Tom po czym weszli do domu i jeszcze raz sie z nami przywitali.
- A gdzie reszta? - Zuza zapytala zdziwiona.
- Zaraz powinni byc... - Tom spojrzal na zegarek. - Pojechali po Nialle... - nagle przerwal. - A co u was?
- Pojechali po kogo?! - Zuza zrobila wielkie oczy.
- Taaaak... To m z Ola, zanim Zuza wpadnie w szal, idziemy sie przebrac.
Jako jedyne wciaz bylysmy ubrane w dresy.
Wyszykowane jak na wielka impreze zchodzilysmy po schodach.
Nagle zobaczylysmy tlum ludzi.
- Co to do chole... - Ola stanela zdziwiona.
W ogromnym salonie znajdowalo sie zdecydowanie wiecej ludzi niz zaprosilysmy.
Oczywiscie byli:
Max, Tom, Jay, Nathan, Siva, Nareesha... do tego ktos zaprosil Kevina, Davea, Deb... ogolnie cala ekipe od zespolu i kilka osob z rodziny Nareeshy, Sivy i Maxa.
- Taaaaak... - mowilam wchodzac pomiedzy ludzi.
- Ide sie przywitac ze wszystkimi... - powiedziala Ola. - Chociaz raczej nie ze wszystkimi bo mi nie starczy czasu... - dodala po chwili.
Ja chcialam znalezc Zuze i Justyne.
Chodzilam i przepychalam sie.
- Hej.. - uslyszalam glos za mna.
- No, siema. - rzucilam przez ramie wciaz rozgladajac sie za dziewczynami.
Po chwili jednak przypomnialo mi sie, ze znam ten glos.
Odwrocilam sie.
- Hej! - usmiechnelam sie do Jaya i go przytulilam.
Co jak co... ale tulic to on potrafi!
- Co sie tak rozgladasz? - spojrzal na mnie.
- Szukam Zuzy i Justyny...
- Bez szukania ci powiem, ze Zuza jest pewnie z Niallem, a justyna z Tomem. Ola pewnie teraz zmierza w strone Maxa.
- Jasnowidz! - zasmialam sie.
Faktycznie! Justyna siedziala z Tomem, a Zuza z Niallem. Ola szla w strone siedzacego Maxa.
No, ale wlasciwie trudne do zgadniecia to nie bylo...
- Duzo tu ludzi... - Jay rozejrzal sie dookola i zaczal gwizdac.
- Jay... czy chcialbys mi o czyms powiedziec? - unioslam brwi.
- No zaprosilem kilka osob wiecej... - powiedzial. - Ale nie tyle! - dodal szybko.
Pokrecilam glowa i sie usmiechnelam.
Zauwazylam, ze Nareesha stoi przy stole z jedzeniem.
- Ide cos przekasic i przy okazji przywitac sie z Nareesha.
- Tez sie jeszcze z nia dzisiaj nie witalem... pojde z toba. - powiedzial Jay.
Tak jak powiedzial, tak tez zrobil.
Nagle drzwi od domu otworzyly sie.
- SORRY FOR PARTY ROCKIN' - Martin wparowal do salonu skapo ubrany, spiewajac hit LMFAO.
'' Kupowanie kelbasy zawsze spoko '' ♥
- Taaa czujcie sie zaproszeni... - Zuza rzucila na ' odczep sie '.
Byla pewna, ze ktos po prostu robi sobie zarty.
- To my kupimy cos do jedzenia! - powtorzyl znajomy glos.
Nie dawalo mi to spokoju - kto to jest.
Odwrocilam sie.
- No chyba, ze wy wolicie kupic jedzenie. - chlopak usmiechnal sie.
Moim, a wlasciwie naszym oczom - bo dziewczyny rowniez sie odwrocily, ukazali sie Nathan, Tom i Max.
Stanelysmy jak wryte...
Chlopcy wybierali jakies chipsy.
Najdziwniejsze jest to, ze z dziewczynami po raz kolejny zachowalysmy spokoj.
Czulysmy sie jakbysmy ich znaly od lat.
Jakby byli naszymi starymi znajomymi.
- Jakie lubisz? - Max popatrzal na Ole. - To znaczy... - zauwazyl nasze krzywe spojrzenia. - Jakie lubicie? - pokazywal na orzeszki.
Z dziewczynami pokrecilysmy tylko glowami.
- Co mamy jeszcze kupic? - zapytal Nathan.
- No wiesz... samymi chipsami i orzeszkami sie nie najemy... - podeszlam do niego.
- Taaaaak... szczegolnie, ze chlopcy maja zamiar kupic po jednej paczce! - Justyna wyciagnela z koszyka paczuszke orzeszkow i chipsow.
- Ja bym sie najadl! - Tom spojrzal na nia.
- TY! A bedzie nas troche wiecej... - Justyna usmiechnela sie ironicznie.
- A bedzie nas troche wiecej. - przedrzeznial ja Tom.
- Chcesz o tym porozmawiac? - Justyna zerknela na niego.
Tom sie uciszyl.
- Gdzie znikneli Max i Ola? - zdziwila sie Zuza.
Zaczelam sie smiac. Chciaz sama nie wiem czemu.
Oj Ola, Ola... - pomyslalam wciaz smiejac sie.
Oczywiscie poszlismy ich szukac.
Jako, ze sklep nie nalezal do malych troche nam to zajelo.
Zeby zabic nude Tom i Nathan opowiadali jakies kawaly.
Niestety wcale nie byly one smieszne...
Na szczescie znalazlysmy Ole i Maxa wiec chlopcy przestali opowiadac suchary!
- Tam sa! - krzyknelam.
Wszyscy szybko podeszlismy do nich.
- Co wy robicie? - zapytala Zuza.
- Kupujemy kielbase... - Max spojrzal na nas.
Nie byloby to dziwne gdyby nie stali nad lodowka z lodami.
Justyna popatrzala na mnie.
- Nie slyszalas? Kupuja kielbase... - zasmialam sie.
Tom i Nathan stali z mina ' WTF ' , albo cos w tym stylu.
Nie komentujac niczego poszlismy poszukac innych potrzebnych rzeczy na impreze.
Stojac przy kasie Nathan nadal zerkal na Maxa.
- Co wy tam robiliscie? - przecisnelam sie pomiedzy Tomem i Justyna i zapytalam Oli.
Tom zmierzyl mnie wzrokiem poniewaz przerwalam jego konwersacje z Justyna... no ale coz...
- O Jezu... no co moglismy robic nad lodowka z lodami? - Ola powiedziala poirytowana.
- No raczej nie kupowac kelbase... - unioslam brwi.
Ona usmiechnela sie tylko, pokiwala glowa i odeszla... do MAXA.
- Co tu sie dzieje...? - Zuza podeszla do mnie caly czas zerkajac na Justyne i Toma oraz Maxa i Ole.
- Mnie sie pytasz? - zrobilam wielkie oczy.
- O czym rozmawiacie? - zapytal Nath. - Jaka kielbase wybrac? - zasmial sie.
- Jaka kupic! - poprawilam go.
- Kupowanie kielbasy zawsze spoko. - Zuza oparla sie o tasme, po ktorej jechaly kupione przez nas rzeczy.
- Kupowanie kielbasy nad lodowka z lodami jeszcze bardziej spoko! - mowilam wyciagajac portfel.
czwartek, 31 maja 2012
" Szykuje sie imprezka? "♥
- O moj Boze...! - powiedziala Justyna wychodzac z London O2 Arena.
Zadna z nas nie mogla uwierzyc w to co przed chwila sie wydarzylo.
Bylysmy na koncercie The Wanted.
Spiewali do nas.
Smialysmy sie z nimi za kulisami.
To nie moze byc prawda! - mowilam w myslach wsiadajac do auta.
Moim marzeniem bylo po prostu ich zobaczyc, a ja rozmawialam z nimi... opowiadalismy sobie dziwne historie...
Wujek punktualnie o wyznaczonej godzinie stal na umowionym miejscu.
Gdy kazda z nas siedziala wygodnie w ogromnym aucie wujek ruszyl.
- A Clara?! - krzyknelam.
- Clara nie jedzie. - wujek spojrzal w lusterko.
Jak to nie jedzie?! - pomyslalam.
Ogolnie wygladalo na to, ze chlopcy ja znaja... a ona teraz nie jedzie?
- Taaa... moze jeszcze na after party poszla?! - szepnela zdenerwowana Ola.
- Jak ona poszla to ja to wale! Wracamy! - Zuza popatrzala na nas.
- Clara spi dzisiaj u kolezanki. - wujek probowal wyjechac z zatloczonego parkingu.
- Ta... a wczesniej idzie na imprezke z The Wanted... - Justyna poprawila pasy.
- O! - Richard zerknal na telefon. - Wlasnie dostalem sms'a. Dotarla do kolezanki.
Cala nasza trojka zdziwila sie, ze byla u kolezanki tak szybko.
Wujek wyjasnil jednak, ze nie byla na calym koncercie.
- Zyjeeeeesz?! - Ola szturchala mnie.
- Yhmm... - przykrylam sie koldra i odwrocilam na drugi bok.
- Trzeba isc zrobic zakupy. Twoja ciocia zostawila kartke.. - mowila w pol spiaca Ola.
- Jeszcze 5 minut.. - burknelam.
- 5 minut to przeciez nie jakas zbrodnia.. - Ola polozyla sie kolo mnie.
Oczywiscie... 5 minut zamienilo sie w 3 godziny, ale coz... zycie.
Nie ma to jak poranne zakupy o 15!
Szykujac sie caly czas myslalam o poprzedniej nocy.
Czulam sie jakby to wszystko co sie wydarzylo tak naprawde nie mialo miejsca.
Swoja droga to dziwne uczucie.
Niemile.
- Idziesz?! - darlam sie do Oli siedzac na schodach i przegladajac zdjecia z koncertu.
Dalej nie moglam uwierzyc, ze tam bylam.
- Ty... Bo twoj brat wraca do Polski, nie? - Ola powoli schodzila ze schodow.
- No tak... - wstalam.
Ola poruszyla brwiami.
- Chcemy tego? - zapytalam podchodzac do drzwi.
- Mieszka kilka krokow dalej. Jak cos to twoja rodzina moglaby nas sprawdzac czy cos...
Nic Oli nie odpowiedzialam... wyslalam sms'a do Daniela i czekalam na odpowiedz.
- Haaaaaaaloooooo! - krzyczalysmy pod oknami Justyny i Zuzy.
Kilku brytyjczykow zmierzylo nas wzrokiem.
Oczywiscie udawalysmy, ze nic nie rozuiemy.
Po kilkunastu minutach wydzierania sie dostalam sms'a.
Bylam pewna, ze to Zuza, albo Justyna.
- Daniel... - zdziwilam sie i usiadlam na krawezniku.
Ola usiadla obok mnie.
" Rozmawialem z rodzicami... Nie narob mi syfu w mieszkaniu!! "
- To... to... to znaczy, ze sie zgodzil?! - Ola patrzala na mnie.
- Yhm... - wydusilam.
W tym momencie nasze krolewny wreszcie wyszly.
Powiedzialysmy im, ze przeprowadzamy sie i ze jezeli chca to moga zamieszkac z nami.
Nie szczegolnie dlugo czekalysmy na odpowiedz, ktora brzmiala " TAAAAK ".
Podczas robienia zakupow rozmawialysmy chwilke o wczorajszym koncercie.
Kazda z nas czula jakby to sie nie wydarzylo..
Nagle zadzwonila do mnie mama i oznajmila mi, ze moj brat wlasnie jest w samolocie... co oznaczalo tylko jedno :
- Dziewczyny!!! Parapetowe dzisiaj robimy! - krzyknelam stojac na srodku popularnego sklepu w Anglli - ASDA.
- Tiririri... - Justyna wziela do reki szampana i uniosla brwi.
" Tylko bez zadnego alkoholu " - w glowie przypomnialy mi sie slowa mamy.
- Ty patrz! Picollo butelki zmienilo! - zasmialam sie.
- Szykuje sie imprezka? - uslyszalysmy znajomy, meski glos za soba. - Czujemy sie zaproszeni.
Zadna z nas nie mogla uwierzyc w to co przed chwila sie wydarzylo.
Bylysmy na koncercie The Wanted.
Spiewali do nas.
Smialysmy sie z nimi za kulisami.
To nie moze byc prawda! - mowilam w myslach wsiadajac do auta.
Moim marzeniem bylo po prostu ich zobaczyc, a ja rozmawialam z nimi... opowiadalismy sobie dziwne historie...
Wujek punktualnie o wyznaczonej godzinie stal na umowionym miejscu.
Gdy kazda z nas siedziala wygodnie w ogromnym aucie wujek ruszyl.
- A Clara?! - krzyknelam.
- Clara nie jedzie. - wujek spojrzal w lusterko.
Jak to nie jedzie?! - pomyslalam.
Ogolnie wygladalo na to, ze chlopcy ja znaja... a ona teraz nie jedzie?
- Taaa... moze jeszcze na after party poszla?! - szepnela zdenerwowana Ola.
- Jak ona poszla to ja to wale! Wracamy! - Zuza popatrzala na nas.
- Clara spi dzisiaj u kolezanki. - wujek probowal wyjechac z zatloczonego parkingu.
- Ta... a wczesniej idzie na imprezke z The Wanted... - Justyna poprawila pasy.
- O! - Richard zerknal na telefon. - Wlasnie dostalem sms'a. Dotarla do kolezanki.
Cala nasza trojka zdziwila sie, ze byla u kolezanki tak szybko.
Wujek wyjasnil jednak, ze nie byla na calym koncercie.
- Zyjeeeeesz?! - Ola szturchala mnie.
- Yhmm... - przykrylam sie koldra i odwrocilam na drugi bok.
- Trzeba isc zrobic zakupy. Twoja ciocia zostawila kartke.. - mowila w pol spiaca Ola.
- Jeszcze 5 minut.. - burknelam.
- 5 minut to przeciez nie jakas zbrodnia.. - Ola polozyla sie kolo mnie.
Oczywiscie... 5 minut zamienilo sie w 3 godziny, ale coz... zycie.
Nie ma to jak poranne zakupy o 15!
Szykujac sie caly czas myslalam o poprzedniej nocy.
Czulam sie jakby to wszystko co sie wydarzylo tak naprawde nie mialo miejsca.
Swoja droga to dziwne uczucie.
Niemile.
- Idziesz?! - darlam sie do Oli siedzac na schodach i przegladajac zdjecia z koncertu.
Dalej nie moglam uwierzyc, ze tam bylam.
- Ty... Bo twoj brat wraca do Polski, nie? - Ola powoli schodzila ze schodow.
- No tak... - wstalam.
Ola poruszyla brwiami.
- Chcemy tego? - zapytalam podchodzac do drzwi.
- Mieszka kilka krokow dalej. Jak cos to twoja rodzina moglaby nas sprawdzac czy cos...
Nic Oli nie odpowiedzialam... wyslalam sms'a do Daniela i czekalam na odpowiedz.
- Haaaaaaaloooooo! - krzyczalysmy pod oknami Justyny i Zuzy.
Kilku brytyjczykow zmierzylo nas wzrokiem.
Oczywiscie udawalysmy, ze nic nie rozuiemy.
Po kilkunastu minutach wydzierania sie dostalam sms'a.
Bylam pewna, ze to Zuza, albo Justyna.
- Daniel... - zdziwilam sie i usiadlam na krawezniku.
Ola usiadla obok mnie.
" Rozmawialem z rodzicami... Nie narob mi syfu w mieszkaniu!! "
- To... to... to znaczy, ze sie zgodzil?! - Ola patrzala na mnie.
- Yhm... - wydusilam.
W tym momencie nasze krolewny wreszcie wyszly.
Powiedzialysmy im, ze przeprowadzamy sie i ze jezeli chca to moga zamieszkac z nami.
Nie szczegolnie dlugo czekalysmy na odpowiedz, ktora brzmiala " TAAAAK ".
Podczas robienia zakupow rozmawialysmy chwilke o wczorajszym koncercie.
Kazda z nas czula jakby to sie nie wydarzylo..
Nagle zadzwonila do mnie mama i oznajmila mi, ze moj brat wlasnie jest w samolocie... co oznaczalo tylko jedno :
- Dziewczyny!!! Parapetowe dzisiaj robimy! - krzyknelam stojac na srodku popularnego sklepu w Anglli - ASDA.
- Tiririri... - Justyna wziela do reki szampana i uniosla brwi.
" Tylko bez zadnego alkoholu " - w glowie przypomnialy mi sie slowa mamy.
- Ty patrz! Picollo butelki zmienilo! - zasmialam sie.
- Szykuje sie imprezka? - uslyszalysmy znajomy, meski glos za soba. - Czujemy sie zaproszeni.
środa, 30 maja 2012
Siara ♥
Koncert trwal w najlepsze, a my z dziewczynami darlysmy sie w nieboglosy.
Chlopcy zerkali na nas co pewien czas slodko sie usmiechajac.
All Time Low, Dagger, Warzone...
Nie umialysmy juz mowic, ale na krzyczenie mialysmy sile... to znaczy my '' spiewalysmy ''.
- Agata! - szturchala mnie Zuza.
Ja jednak bylam zajeta cykaniem fotek.
- Agata!! - Justyna zauwazyla, ze Zuza nie umie do mnie dotrzec.
- Ty tepa strzalo!! - Ola uderzyla mnie w twarz.
- Cz cz czekaj.... kreci mi sie w glowie.... - udawalam omotana. - Co chcialas? - oddalam jej.
Przez nastepne kilka minut caly czas sie przepychalysmy.
Zespol najwyrazniej to zauwazyl bo Max pogrozil Oli palcem usmiechajac sie przy tym PRZESLODKO.
Super, ze tylko do Oli sie tak usmiechnal!
Mnie juz nikt tutaj nie zauwaza?! - pomyslalam i nagle zobaczylam Martina ' wijacego ' sie w ryt muzyki za kulisami. Caly czas zerkal na mnie dla zartow i unosil brwi.
- Awwww! - Justyna popatrzala na Marciaka i sie zasmiala.
Sam Martin nie umial wytrzymac ze smiechu robiac te swoje miny.
Nagle Jay zauwazyl co sie dzieje.
Pod koniec The Weekend poprosil o chwile przerwy.
- Tak wiec.... - mowil lekko zdyszany. - Pewnie wiecie, ze biedny Martin jest samotny... to znaczy... - zatrzymal sie na chwile i popatrzal na mnie.
Zrobilam face palma.
Modlilam sie o to zeby nie wspominal nic o mnie.
Pewnie chodzi mu o cos innego! - pocieszalam sie w myslach.
- Kupujcie prezenty na slub! - zasmial sie Tom. - Martin dzisiaj poznal swoja wybranke serca, Agate i wychodzi za maz!
Zmierzylam go wzrokiem, a wszyscy zaczeli sie smiac.
- Jaaaasne! - darlam sie. - Jakos przezylabym nie wiedzac, ze uwazasz mnie za mezczyzne! - patrzalam na niego krzywo.
Tom zrobil sie caly czerwony z reszta jak cala reszta zespolu - oni jednak byli czerwoni ze smiechu.
- Z czego oni sie smieja?! - odwrocilam sie zdenerwowana w strone dziewczyn.... ktore tez sie smialy.
Po kilku minutach Tom opamietal sie.
- W ramach przeprosin... zapraszam przyszla zone Martina na scene! - spojrzal na mnie.
Zrobilam ruch typu " no chyba cie powalilo " i udawalam, ze nie chodzi mu o mnie.
- No czekaj... pewnie sie wstydzi... - Jay zaczal schodzic ze sceny.
Za nim szla reszta clopakow.
Max patrzal na Ole.
Tom na Justyne.
- Nie, nie, nie, nie.... - coraz bardziej odchodzilysmy od chlopakow.
- Chodz, chodz! - Tom zlapal Justyne za reke.
Na poczatku sie opierala, ale ten szepnal jej cos na ucho i pomaszerowala za nim.
- Pierwsza sie poddala! Ja sie nie poddam! - powiedziala Ola.
Gdy jednak zobaczyla Maxa usmiechajacego sie do niej od razu zapomniala o calym swiecie i ruszyla na scene.
- Chodz! - Siva przekonywal Zuze.
- Nie! - usmiechnela sie ironicznie.
- No chodz... mamy niespodzianke!
- Niespodzianke?! - uniosla brwi.
Nagle na scene wszedl Niall z 1D.
Strasznie sie zdziwilam... tak jak reszta osob w London O2 Arena.
- Jak wiadomo kraza plotki, ze pomiedzy naszymi zespolami sa jakies walki. Zaprosilismy wiec tutaj naszego przyjaciela Niallera by obalic te wszystkie klamstwa.
Zanim Tom skonczyl to mowic Zuza stala juz na senie wtulona w Nialla.
Byla w nim zakochana od kiedy tylko pamietam.
Ja wciaz stalam pod scena.
Jay probowal mnie na nia zaciagnac sila, ale sie nie dalam!
Jednak po jakims czasie zmeczylam sie tymi malymi gonitwami i... poddalam sie.
Jay wskoczyl szybko po schodach trzymajac mnie za reke.
Ja jednak troche sie wloklam.
Juz mialam stawiac noge na scenie gdy potknelam sie o ostatni schodek.
Wywrocilam sie twarza do ziemi.
Ze smiechu jak i rowniez ze wstydu nie umialam sie podniesc.
Wszyscy dookola sie smiali.
Najbardziej oczywiscie smial sie zespol, Ola, Justyna i Zuza.
Po pewnej chwili wstalam szybko, otrzepalam sie, poprawilam stroj i wyrwalam mikrofon Maxowi.
- Jaka siara! - burknelam pod nosem. - Nic mi nie jest! Zyje! - pomachalam wszystkim.
Dziewczyny zrobily face palma.
Nagle uslyszalysmy melodie Heart Vacancy.
Nathan i Siva stali i spiewali do fanek.
Zuza stala wtulona w Nialla, ktory nadal byl na scenie.
Max trzymal sie z Ola za reke i co chwile szeptal jej cos na ucho.
Justyna stala z Tomem rowniez trzymajac sie za rece i usmiechajac sie slodko.
Mi przypadl Jay.
Nie umialam wytrzymac ze smiechu.
Opowiadal mi caly czas jakies suchary, ktore nazywal kawalami.
Po Heart Vacancy przyszla pora na I'll Be Your Strenght.
Z Ola, Justyna i Zuza wciaz stalysmy kolo chlopcow, ktorzy spiewali do nas.
Chlopcy zerkali na nas co pewien czas slodko sie usmiechajac.
All Time Low, Dagger, Warzone...
Nie umialysmy juz mowic, ale na krzyczenie mialysmy sile... to znaczy my '' spiewalysmy ''.
- Agata! - szturchala mnie Zuza.
Ja jednak bylam zajeta cykaniem fotek.
- Agata!! - Justyna zauwazyla, ze Zuza nie umie do mnie dotrzec.
- Ty tepa strzalo!! - Ola uderzyla mnie w twarz.
- Cz cz czekaj.... kreci mi sie w glowie.... - udawalam omotana. - Co chcialas? - oddalam jej.
Przez nastepne kilka minut caly czas sie przepychalysmy.
Zespol najwyrazniej to zauwazyl bo Max pogrozil Oli palcem usmiechajac sie przy tym PRZESLODKO.
Super, ze tylko do Oli sie tak usmiechnal!
Mnie juz nikt tutaj nie zauwaza?! - pomyslalam i nagle zobaczylam Martina ' wijacego ' sie w ryt muzyki za kulisami. Caly czas zerkal na mnie dla zartow i unosil brwi.
- Awwww! - Justyna popatrzala na Marciaka i sie zasmiala.
Sam Martin nie umial wytrzymac ze smiechu robiac te swoje miny.
Nagle Jay zauwazyl co sie dzieje.
Pod koniec The Weekend poprosil o chwile przerwy.
- Tak wiec.... - mowil lekko zdyszany. - Pewnie wiecie, ze biedny Martin jest samotny... to znaczy... - zatrzymal sie na chwile i popatrzal na mnie.
Zrobilam face palma.
Modlilam sie o to zeby nie wspominal nic o mnie.
Pewnie chodzi mu o cos innego! - pocieszalam sie w myslach.
- Kupujcie prezenty na slub! - zasmial sie Tom. - Martin dzisiaj poznal swoja wybranke serca, Agate i wychodzi za maz!
Zmierzylam go wzrokiem, a wszyscy zaczeli sie smiac.
- Jaaaasne! - darlam sie. - Jakos przezylabym nie wiedzac, ze uwazasz mnie za mezczyzne! - patrzalam na niego krzywo.
Tom zrobil sie caly czerwony z reszta jak cala reszta zespolu - oni jednak byli czerwoni ze smiechu.
- Z czego oni sie smieja?! - odwrocilam sie zdenerwowana w strone dziewczyn.... ktore tez sie smialy.
Po kilku minutach Tom opamietal sie.
- W ramach przeprosin... zapraszam przyszla zone Martina na scene! - spojrzal na mnie.
Zrobilam ruch typu " no chyba cie powalilo " i udawalam, ze nie chodzi mu o mnie.
- No czekaj... pewnie sie wstydzi... - Jay zaczal schodzic ze sceny.
Za nim szla reszta clopakow.
Max patrzal na Ole.
Tom na Justyne.
- Nie, nie, nie, nie.... - coraz bardziej odchodzilysmy od chlopakow.
- Chodz, chodz! - Tom zlapal Justyne za reke.
Na poczatku sie opierala, ale ten szepnal jej cos na ucho i pomaszerowala za nim.
- Pierwsza sie poddala! Ja sie nie poddam! - powiedziala Ola.
Gdy jednak zobaczyla Maxa usmiechajacego sie do niej od razu zapomniala o calym swiecie i ruszyla na scene.
- Chodz! - Siva przekonywal Zuze.
- Nie! - usmiechnela sie ironicznie.
- No chodz... mamy niespodzianke!
- Niespodzianke?! - uniosla brwi.
Nagle na scene wszedl Niall z 1D.
Strasznie sie zdziwilam... tak jak reszta osob w London O2 Arena.
- Jak wiadomo kraza plotki, ze pomiedzy naszymi zespolami sa jakies walki. Zaprosilismy wiec tutaj naszego przyjaciela Niallera by obalic te wszystkie klamstwa.
Zanim Tom skonczyl to mowic Zuza stala juz na senie wtulona w Nialla.
Byla w nim zakochana od kiedy tylko pamietam.
Ja wciaz stalam pod scena.
Jay probowal mnie na nia zaciagnac sila, ale sie nie dalam!
Jednak po jakims czasie zmeczylam sie tymi malymi gonitwami i... poddalam sie.
Jay wskoczyl szybko po schodach trzymajac mnie za reke.
Ja jednak troche sie wloklam.
Juz mialam stawiac noge na scenie gdy potknelam sie o ostatni schodek.
Wywrocilam sie twarza do ziemi.
Ze smiechu jak i rowniez ze wstydu nie umialam sie podniesc.
Wszyscy dookola sie smiali.
Najbardziej oczywiscie smial sie zespol, Ola, Justyna i Zuza.
Po pewnej chwili wstalam szybko, otrzepalam sie, poprawilam stroj i wyrwalam mikrofon Maxowi.
- Jaka siara! - burknelam pod nosem. - Nic mi nie jest! Zyje! - pomachalam wszystkim.
Dziewczyny zrobily face palma.
Nagle uslyszalysmy melodie Heart Vacancy.
Nathan i Siva stali i spiewali do fanek.
Zuza stala wtulona w Nialla, ktory nadal byl na scenie.
Max trzymal sie z Ola za reke i co chwile szeptal jej cos na ucho.
Justyna stala z Tomem rowniez trzymajac sie za rece i usmiechajac sie slodko.
Mi przypadl Jay.
Nie umialam wytrzymac ze smiechu.
Opowiadal mi caly czas jakies suchary, ktore nazywal kawalami.
Po Heart Vacancy przyszla pora na I'll Be Your Strenght.
Z Ola, Justyna i Zuza wciaz stalysmy kolo chlopcow, ktorzy spiewali do nas.
wtorek, 29 maja 2012
Kulupulek ♥
Nawet po tym ich " Heeeej " nie zaczelysmy piszczec co jest naprawde dziwne biorac pod uwage, ze gdy czytamy srodowego mailera to jestesmy w stanie plakac.
No nic... zachowywalysmy sie normalnie... zbyt normalnie!
- Polki, co? - Tom poruszyl brwiami.
Totalnie nas zmierzyl, z gory na dol... ale jakos na nas to nie podzialalo.
Mowiac ' na nas ' mysle o mnie, Zuzie i Oli...
Justyna usmiechnela sie do niego zalotnie.
Szturchnelam ja.
- No cooo? - popatrzala na mnie " spod byka ". - Jestem wolna... on jest wolny... - rozmarzyla sie na chwile.
- Ty wez sie opanuj bo do koncertu nie przezyjesz! - zasmialam sie i pokrecilam glowa.
Jay przedstawil nas wszystkim.
Przywitalysmy sie miedzy innymy z Nareesha - dziewczyna Sivy, Kevinem - ochroniarzem, - Deb - ich makijazystka, Dave'em - fryzjerem, no i calym zespolem...
Nagle ktos zapukal do pokoju.
- MARTIN! - krzyknelam.
Wszyscy zaczeli sie na mnie dziwnie patrzec.
- No Martin ma na imie prawda? - wywrocilam oczami.
- Taaaak... Martin jestem, milo mi... - powiedzial jakis znajomy glos.
Dziewczyny zrobily face palm'a juz chyba po raz setny tego wieczoru.
- Ty to jestes biedna... - Zuza poklepala mnie po plecach.
- Nie biedna tylko tepa! - Ola spojrzala na mnie. - Ja jestem biedna, ze z nia na co dzien zyje.
- Daniel? - przygladalam sie postaci stojacej w drzwiach.
Tak... To byl Daniel - moj brat.
- Jakie mile przywitanie.. - zmierzyl mnie.
- Ale... ale.. ale... - zaczelam sie jakac.
- ALE?! - krzykneli wszyscy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytalam zdziwiona.
Po kilku... no dobrze... po kilkunastu, a moze i kilkudziesieciu minutach trudnej konwersacji brat wytlumaczyl mi, ze zna sie z chlopakami.
Uwazalam to za niemozliwe, no bo JAK TO?!
Ale taka byla prawda. Mieszkal w Londynie od dobrych 4 lat, a do Polski przylatywal sporadycznie.
Nie mielismy wiec czasu rozmawiac o tym z kim sie koleguje.
Przyznam jednak, ze byl to dla mnie ogromny szok.
- Zaraz wychodzicie na scene! - do pokoju wszedl jakis mezczyzna.
- Agata? - wszyscy powiedzieli chorem.
- Tak? - zdezorientowana odlozylam gazete.
Tak w ogole to nie wiem czemu bylam taka spokojna.. siedzialam na backstage'u z The Wanted i czytalam gazete... nigdy nie pomyslalabym o tym ze przy spotkaniu, a w dodatku pierwszym spotkaniu, bede czytala sobie gazete. Myslalam raczej, ze bede piszczec, piszczec, piszczec i piszeczec... wspominalam juz o piszczeniu?
- Zartujesz? - Zuza nie mogla uwierzyc.
- Ty kasztanie! - Justyna pokrecila glowa i wrocila do rozmowy z Tomem.
- Wiesz co? Po prostu idz sie lecz! - rzucila Ola i wznowila konwersacje z Maxem.
Nagle spojrzalam na drzwi.
Stal w nich Martin... ten Martin!
Wstalam z ogromnej sofy i pobieglam w jego kierunku.
Rzucilam mu sie na szyje, a ten stal nieruchomo.
Widzac jakies flesze odbijajace sie na sciane puscilam Martina i sie odwrocilam.
- No przeciez musicie miec udokumentowane wasze pierwsze spotkanie! - zasmiala sie Ola.
Martin jest managerem The Wanted.
Ale jest... przeslodki!
Taki kulupulek - jak ja to mowie.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytalam smiejac sie.
Zalozylam sie z dziewczynami, ze gdy go spotkam zapytam sie o to.
- Tiaaaa... To bylo dziwne... - Martin spojrzal na mnie. - Chodzcie, chodzcie! - ponaglal chlopcow.
Jakies 20 minut pozniej zespol stal na scenie, a my z dziewczynami tuz pod nia.
Wlasnie spelnialo sie nasze kolejne marzenie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)