poniedziałek, 30 lipca 2012

" Poland... here we come!!! " ♥

- No wlasnie Jay! - krzyknal Martin. - Jest akcja!
Bardzo dobrze slyszalam cala rozmowe poniewaz Jay wlaczyl glosnik.
- Co mnie obchodza twoje akcje Martin?! Sluchaj mojej!
- To ty sluchaj mojej!
- Nie?! Ty mojej babelku.
- Nie mow do mnie babelku! - Martin sie zdenerwowal. - Sluchaj!
- Oooo... babelek sie zbulwersowal! Sluchaj mnie!
Po kilkunasto minutowej konwersacji... ktora nie prowadzila do niczego... Martin i Jay sie zdenerwowali.
Nie wytrzymali tego przekrzykiwania sie i w tym samym momencie z ust ich obu padlo haslo - " Lecimy do Polski! ".
- Co...? - manager chlopcow sie zdziwil.
- To lepiej ty mi powiedz o co ci chodzi! Jak lecimy do Polski?! - Jay wytrzeszczyl swoje niebieskie oczy.
Oczywiscie nie byla to rozmowa na telefon.
Martin przyjechal do mojego domu jakas godzine od rozmowy telefonicznej.
Zebral sie tam rowniez caly zespol.
Marciak tlumaczyl chlopcom o co dokladnie chodzi.
Wszyscy rozlozyli sie na kanapach tylko nasz babelek przezywal wszystko na stojaco.
Wyjasnil nam wszystkim, ze otrzymal kilka telefonow z Polski z prosba o wystep chlopcow na gali Eska Music Awards 2012.
Wraz z Ola zrobilysmy ogromne oczy.
Rok temu bylysmy na tej gali i nawet nie myslalysmy o tym, ze kiedykolwiek nasze losy tak sie potocza.
Pamietam jak stalysmy calkiem pod scena z naszymi VIPowkami i nakrecalysmy kazda gwiazde...
Ola usmiechnela sie tylko do mnie i wyciagnela cos z kieszeni.
Byl to bilet z tamtej gali.
Zawsze mialysmy je przy sobie... moze to glupio zabrzmi, ale byly to nasze szczesliwy talizmany.
Popatrzalam na lekko podarty skrawek papieru, ktorego rowniez wyciagnelam z kieszeni...
- A te na wspomnienia wzielo... - Tom popatrzal na mnie i na Ole i zrobil facepalm'a.
Szybko schowalysmy bilety, a Ola siegnela po butelke wody i rzucila nia w Toma.
Nie miala za duzego pola manewru gdyz Max opieral sie o nia i lekko przysypial.
No, ale mniejsza z tym!
Martin nadal kontynuowal.
Po ponad dwu godzinnym ' spotkaniu ' wszyscy mieli juz dokladne plany dnia.
Byl piatek... 20 lipca... godzina 17:00... dzien przed moimi urodzinami....

- O 21:00 widzimy sie na lotnisku! - krzyknal Marciak wychodzac z domu.

Oczywiste bylo to, ze ja, Ola, Justyna i Zuza rowniez lecimy.
Dlatego kiedy chlopcy grali w fife my poszlysmy sie spakowac... Chlopcy jednak nie chcieli jeszcze tego robic...

Gdy zeszlysmy na dol byla 20:00... troche ciezko nam szlo z pakowaniem.
Caly zespol wciaz gral w fife... az do 21:39 kiedy Martin wparowal do domu.
Wszyscy zaczeli biegac i sie pakowac...
- Ej... ale co my mamy pakowac? - krzyknal Max z gory.
- No ciuchy! - krzyczal Martin z salonu.
- Ale my tu nie mieszkamy!!! - Nathan wybiegl z kuchni.
Nagle zrobila sie cisza.
Z kazdego pomieszczenia bylo slychac przeklenstwa.
W ulamku sekundy wszyscy znalezli sie w salonie.
Wraz z dziewczynami pobieglysmy po nasze torby i z chlopcami wsiadlysmy do vana.
Zaczela sie gonitwa.
Nikt nie patrzal na to co wklada do torby.

- Nie zdazymy, nie zdazymy, nie zdazymy... - powtarzal Mart w drodze na lotnisko.
Jednak jakims cudem lot sie opoznil wiec na styk wsiedlismy do samolotu.

"  Poland... here we come!!! " - tweetnal kazdy z chlopcow siedzac na ogromnym fotelu.

Nalozylismy sluchawki na uszy, rozsiedlismy sie wygodnie i zasnelismy... czekal nas ponad dwugodzinny lot do Kolobrzegu gdzie miala odbyc sie gala EMA2012.

2 komentarze:

  1. Fajnie by bylo ^^ - J

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry pomysł z tym wystepem na Eska :) Rzeczywistosc miessza sie z fikcja. Dziewczyny sa solidne spakowane i gotowe, a chłopcy nieogarnieci :) zreszta jak zwykle haha Czekam na nexta :) Jest eska jest impreska funtime :) Dobra robota - @Ceara_Tears

    OdpowiedzUsuń