czwartek, 31 maja 2012

" Szykuje sie imprezka? "♥

- O moj Boze...! - powiedziala Justyna wychodzac z London O2 Arena.
Zadna z nas nie mogla uwierzyc w to co przed chwila sie wydarzylo.
Bylysmy na koncercie The Wanted.
Spiewali do nas.
Smialysmy sie z nimi za kulisami.
To nie moze byc prawda! - mowilam w myslach wsiadajac do auta.
Moim marzeniem bylo po prostu ich zobaczyc, a ja rozmawialam z nimi... opowiadalismy sobie dziwne historie...
Wujek punktualnie o wyznaczonej godzinie stal na umowionym miejscu.
Gdy kazda z nas siedziala wygodnie w ogromnym aucie wujek ruszyl.
- A Clara?! - krzyknelam.
- Clara nie jedzie. - wujek spojrzal w lusterko.
Jak to nie jedzie?! - pomyslalam.
Ogolnie wygladalo na to, ze chlopcy ja znaja... a ona teraz nie jedzie?
- Taaa... moze jeszcze na after party poszla?! - szepnela zdenerwowana Ola.
- Jak ona poszla to ja to wale! Wracamy! - Zuza popatrzala na nas.
- Clara spi dzisiaj u kolezanki. - wujek probowal wyjechac z zatloczonego parkingu.
- Ta... a wczesniej idzie na imprezke z The Wanted... - Justyna poprawila pasy.
- O! - Richard zerknal na telefon. - Wlasnie dostalem sms'a. Dotarla do kolezanki.
Cala nasza trojka zdziwila sie, ze byla u kolezanki tak szybko.
Wujek wyjasnil jednak, ze nie byla na calym koncercie.

- Zyjeeeeesz?! - Ola szturchala mnie.
- Yhmm... - przykrylam sie koldra i odwrocilam na drugi bok.
- Trzeba isc zrobic zakupy. Twoja ciocia zostawila kartke.. - mowila w pol spiaca Ola.
- Jeszcze 5 minut.. - burknelam.
- 5 minut to przeciez nie jakas zbrodnia.. - Ola polozyla sie kolo mnie.

Oczywiscie... 5 minut zamienilo sie w 3 godziny, ale coz... zycie.
Nie ma to jak poranne zakupy o 15!
Szykujac sie caly czas myslalam o poprzedniej nocy.
Czulam sie jakby to wszystko co sie wydarzylo tak naprawde nie mialo miejsca.
Swoja droga to dziwne uczucie.
Niemile.

- Idziesz?! - darlam sie do Oli siedzac na schodach i przegladajac zdjecia z koncertu.
Dalej nie moglam uwierzyc, ze tam bylam.
- Ty... Bo twoj brat wraca do Polski, nie? - Ola powoli schodzila ze schodow.
- No tak... - wstalam.
Ola poruszyla brwiami.
- Chcemy tego? - zapytalam podchodzac do drzwi.
- Mieszka kilka krokow dalej. Jak cos to twoja rodzina moglaby nas sprawdzac czy cos...
Nic Oli nie odpowiedzialam... wyslalam sms'a do Daniela i czekalam na odpowiedz.

- Haaaaaaaloooooo! - krzyczalysmy pod oknami Justyny i Zuzy.
Kilku brytyjczykow zmierzylo nas wzrokiem.
Oczywiscie udawalysmy, ze nic nie rozuiemy.
Po kilkunastu minutach wydzierania sie dostalam sms'a.
Bylam pewna, ze to Zuza, albo Justyna.
- Daniel... - zdziwilam sie i usiadlam na krawezniku.
Ola usiadla obok mnie.
" Rozmawialem z rodzicami... Nie narob mi syfu w mieszkaniu!! "
- To... to... to znaczy, ze sie zgodzil?! - Ola patrzala na mnie.
- Yhm... - wydusilam.
W tym momencie nasze krolewny wreszcie wyszly.
Powiedzialysmy im, ze przeprowadzamy sie i ze jezeli chca to moga zamieszkac z nami.
Nie szczegolnie dlugo czekalysmy na odpowiedz, ktora brzmiala " TAAAAK ".

Podczas robienia zakupow rozmawialysmy chwilke o wczorajszym koncercie.
Kazda z nas czula jakby to sie nie wydarzylo..
Nagle zadzwonila do mnie mama i oznajmila mi, ze moj brat wlasnie jest w samolocie... co oznaczalo tylko jedno :
- Dziewczyny!!! Parapetowe dzisiaj robimy! - krzyknelam stojac na srodku popularnego sklepu w Anglli - ASDA.
- Tiririri... - Justyna wziela do reki szampana i uniosla brwi.
" Tylko bez zadnego alkoholu " - w glowie przypomnialy mi sie slowa mamy.
- Ty patrz! Picollo butelki zmienilo! - zasmialam sie.
- Szykuje sie imprezka? - uslyszalysmy znajomy, meski glos za soba. - Czujemy sie zaproszeni.

2 komentarze: