środa, 25 lipca 2012

" Jest akcja... "♥

Moje urodziny chcialam spedzic w Polsce wraz z rodzina oraz z przyjaciolmi.
Problem polegal na tym, ze czesc moich przyjaciol mieszka w Londynie..
Tak... chodzi mi o caly team TW oraz o nich samych.
Ola, Zuza i Justyna nalegaly zeby zrobic cala impreze w Londynie.
Ja jednak za bardzo nie bylam do tego przekonana...
Rodzice jak i przyjaciele w Polsce dali mi wolna reke... a ja wciaz chcialam spedzic urodziny w Polsce.
Justyna, Zuza i Ola powiedzialy, ze jezeli ja polece do Polski oni bez wzgledu na ich ukochanych tez tam ze mna poleca...

- Co tak siedzisz...? - Jay zwrocil sie do mnie wchodzac do domu.
Byl na jakich zakupach i postanowil, ze nas odwiedzi.
Max, Nathan i Niall spedzali tam bardzo duzo czasu, ale to chyba da sie wyjasnic... bylo kilka powodow... a wlasciwie 3!
Justyna, Ola i Zuza...
Jay jednak nie przebywal tutaj czesto.
- Tak sobie rozmyslam.... - powiedzialam patrzac sie w sciane.
- Co sie stalo? - Jay wyraznie sie zaniepokoil.
Usiadl kolo mnie.
- Co sie mialo stac? - zasmialam sie.
- Pewnie dziwi sie, ze myslisz! - krzyknela z Ola z kuchni.
Jay zachichotal.
- Nie podsluchuj!- zwrocilam sie do niej.
- Czy ja dobrze slyszalam? Agata mysli? - Zuza i Niall schodzili z gory.
Wybierali sie na spacer.
Zmierzylam ich jedynie wzrokiem i powrocilam do ' gapienia ' sie w sciane.
Nagle moj telefon zaczal wibrowac.
Wyciagnelam go z kieszeni i odblokowalam.
Justyna wyslala mi SMSa : " Kasztan mysli?!?! Zapisze w kalendarzu!! ".
- Nie no zaraz was wszystkich zdziele! - wstalam z kanapy. - Wychodzisz? - odwrocilam sie do Jaya wpatrzonego w ta sama sciane na ktora ja patrzalam sie od kilku godzin. - Wychodzisz? - powtorzylam glosniej.
- Ja sie nie dziwie, ze sie tak na ta sciane patrzysz... patrz jaka tam jest plama! - wstajac wskazal palcem. - Ale patrzenie nic nie pomoze... trzeba to wyczyscic...
-Wychodzisz? - powtorzylam nie zwracajac uwagi na to co przed chwila mowil.
Ubralam buty i otworzylam drzwi.
- Idziesz ze mna? - ucieszyl sie i szybko ubral swoje conversy.
Ja jedynie pokrecilam glowa.

- No i wlasnie nie wiem jak to pogodzic.... - popatrzalam w strone Jaya.
Poszlismy na krotki spacer i zatrzymalismy sie w jakims parku.
Opowiadalam mu o tym, ze urodziny chcialabym spedzic w Polsce, ale rowniez z nimi wszystkimi.
- To da sie zalatwic... - usmiechnal sie i wyciagnal telefon. - Martin? Jest akcja....

3 komentarze:

  1. Oł yea! Jest akcja ^^ Dawaj nastepny! - J

    OdpowiedzUsuń
  2. To mi się podoba jest akcja wiec czekam na nastepny część:)-Ceara

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHAHAHAHA ty kasztanie :D Późno ogarniam twoje rozdziały, bo laptop :< -Zuza

    OdpowiedzUsuń