czwartek, 31 maja 2012

" Szykuje sie imprezka? "♥

- O moj Boze...! - powiedziala Justyna wychodzac z London O2 Arena.
Zadna z nas nie mogla uwierzyc w to co przed chwila sie wydarzylo.
Bylysmy na koncercie The Wanted.
Spiewali do nas.
Smialysmy sie z nimi za kulisami.
To nie moze byc prawda! - mowilam w myslach wsiadajac do auta.
Moim marzeniem bylo po prostu ich zobaczyc, a ja rozmawialam z nimi... opowiadalismy sobie dziwne historie...
Wujek punktualnie o wyznaczonej godzinie stal na umowionym miejscu.
Gdy kazda z nas siedziala wygodnie w ogromnym aucie wujek ruszyl.
- A Clara?! - krzyknelam.
- Clara nie jedzie. - wujek spojrzal w lusterko.
Jak to nie jedzie?! - pomyslalam.
Ogolnie wygladalo na to, ze chlopcy ja znaja... a ona teraz nie jedzie?
- Taaa... moze jeszcze na after party poszla?! - szepnela zdenerwowana Ola.
- Jak ona poszla to ja to wale! Wracamy! - Zuza popatrzala na nas.
- Clara spi dzisiaj u kolezanki. - wujek probowal wyjechac z zatloczonego parkingu.
- Ta... a wczesniej idzie na imprezke z The Wanted... - Justyna poprawila pasy.
- O! - Richard zerknal na telefon. - Wlasnie dostalem sms'a. Dotarla do kolezanki.
Cala nasza trojka zdziwila sie, ze byla u kolezanki tak szybko.
Wujek wyjasnil jednak, ze nie byla na calym koncercie.

- Zyjeeeeesz?! - Ola szturchala mnie.
- Yhmm... - przykrylam sie koldra i odwrocilam na drugi bok.
- Trzeba isc zrobic zakupy. Twoja ciocia zostawila kartke.. - mowila w pol spiaca Ola.
- Jeszcze 5 minut.. - burknelam.
- 5 minut to przeciez nie jakas zbrodnia.. - Ola polozyla sie kolo mnie.

Oczywiscie... 5 minut zamienilo sie w 3 godziny, ale coz... zycie.
Nie ma to jak poranne zakupy o 15!
Szykujac sie caly czas myslalam o poprzedniej nocy.
Czulam sie jakby to wszystko co sie wydarzylo tak naprawde nie mialo miejsca.
Swoja droga to dziwne uczucie.
Niemile.

- Idziesz?! - darlam sie do Oli siedzac na schodach i przegladajac zdjecia z koncertu.
Dalej nie moglam uwierzyc, ze tam bylam.
- Ty... Bo twoj brat wraca do Polski, nie? - Ola powoli schodzila ze schodow.
- No tak... - wstalam.
Ola poruszyla brwiami.
- Chcemy tego? - zapytalam podchodzac do drzwi.
- Mieszka kilka krokow dalej. Jak cos to twoja rodzina moglaby nas sprawdzac czy cos...
Nic Oli nie odpowiedzialam... wyslalam sms'a do Daniela i czekalam na odpowiedz.

- Haaaaaaaloooooo! - krzyczalysmy pod oknami Justyny i Zuzy.
Kilku brytyjczykow zmierzylo nas wzrokiem.
Oczywiscie udawalysmy, ze nic nie rozuiemy.
Po kilkunastu minutach wydzierania sie dostalam sms'a.
Bylam pewna, ze to Zuza, albo Justyna.
- Daniel... - zdziwilam sie i usiadlam na krawezniku.
Ola usiadla obok mnie.
" Rozmawialem z rodzicami... Nie narob mi syfu w mieszkaniu!! "
- To... to... to znaczy, ze sie zgodzil?! - Ola patrzala na mnie.
- Yhm... - wydusilam.
W tym momencie nasze krolewny wreszcie wyszly.
Powiedzialysmy im, ze przeprowadzamy sie i ze jezeli chca to moga zamieszkac z nami.
Nie szczegolnie dlugo czekalysmy na odpowiedz, ktora brzmiala " TAAAAK ".

Podczas robienia zakupow rozmawialysmy chwilke o wczorajszym koncercie.
Kazda z nas czula jakby to sie nie wydarzylo..
Nagle zadzwonila do mnie mama i oznajmila mi, ze moj brat wlasnie jest w samolocie... co oznaczalo tylko jedno :
- Dziewczyny!!! Parapetowe dzisiaj robimy! - krzyknelam stojac na srodku popularnego sklepu w Anglli - ASDA.
- Tiririri... - Justyna wziela do reki szampana i uniosla brwi.
" Tylko bez zadnego alkoholu " - w glowie przypomnialy mi sie slowa mamy.
- Ty patrz! Picollo butelki zmienilo! - zasmialam sie.
- Szykuje sie imprezka? - uslyszalysmy znajomy, meski glos za soba. - Czujemy sie zaproszeni.

środa, 30 maja 2012

Siara ♥

Koncert trwal w najlepsze, a my z dziewczynami darlysmy sie w nieboglosy.
Chlopcy zerkali na nas co pewien czas slodko sie usmiechajac.
All Time Low, Dagger, Warzone...
Nie umialysmy juz mowic, ale na krzyczenie mialysmy sile... to znaczy my '' spiewalysmy ''.
- Agata! - szturchala mnie Zuza.
Ja jednak bylam zajeta cykaniem fotek.
- Agata!! - Justyna zauwazyla, ze Zuza nie umie do mnie dotrzec.
- Ty tepa strzalo!! - Ola uderzyla mnie w twarz.
- Cz cz czekaj.... kreci mi sie w glowie.... - udawalam omotana. - Co chcialas? - oddalam jej.
Przez nastepne kilka minut caly czas sie przepychalysmy.
Zespol najwyrazniej to zauwazyl bo Max pogrozil Oli palcem usmiechajac sie przy tym PRZESLODKO.
Super, ze tylko do Oli sie tak usmiechnal!
Mnie juz nikt tutaj nie zauwaza?! - pomyslalam i nagle zobaczylam Martina ' wijacego ' sie w ryt muzyki za kulisami. Caly czas zerkal na mnie dla zartow i unosil brwi.
- Awwww! - Justyna popatrzala na Marciaka i sie zasmiala.
Sam Martin nie umial wytrzymac ze smiechu robiac te swoje miny.
Nagle Jay zauwazyl co sie dzieje.
Pod koniec The Weekend poprosil o chwile przerwy.
- Tak wiec.... - mowil lekko zdyszany. - Pewnie wiecie, ze biedny Martin jest samotny... to znaczy... - zatrzymal sie na chwile i popatrzal na mnie.
Zrobilam face palma.
Modlilam sie o to zeby nie wspominal nic o mnie.
Pewnie chodzi mu o cos innego! - pocieszalam sie w myslach.
- Kupujcie prezenty na slub! - zasmial sie Tom. - Martin dzisiaj poznal swoja wybranke serca, Agate i wychodzi za maz!
Zmierzylam go wzrokiem, a wszyscy zaczeli sie smiac.
- Jaaaasne! - darlam sie. - Jakos przezylabym nie wiedzac, ze uwazasz mnie za mezczyzne! - patrzalam na niego krzywo.
Tom zrobil sie caly czerwony z reszta jak cala reszta zespolu - oni jednak byli czerwoni ze smiechu.
- Z czego oni sie smieja?! - odwrocilam sie zdenerwowana w strone dziewczyn.... ktore tez sie smialy.
Po kilku minutach Tom opamietal sie.
- W ramach przeprosin... zapraszam przyszla zone Martina na scene! - spojrzal na mnie.
Zrobilam ruch typu " no chyba cie powalilo " i udawalam, ze nie chodzi mu o mnie.
- No czekaj... pewnie sie wstydzi... - Jay zaczal schodzic ze sceny.
Za nim szla reszta clopakow.
Max patrzal na Ole.
Tom na Justyne.
- Nie, nie, nie, nie.... - coraz bardziej odchodzilysmy od chlopakow.
- Chodz, chodz! - Tom zlapal Justyne za reke.
Na poczatku sie opierala, ale ten szepnal jej cos na ucho i pomaszerowala za nim.
- Pierwsza sie poddala! Ja sie nie poddam! - powiedziala Ola.
Gdy jednak zobaczyla Maxa usmiechajacego sie do niej od razu zapomniala o calym swiecie i ruszyla na scene.
- Chodz! - Siva przekonywal Zuze.
- Nie! - usmiechnela sie ironicznie.
- No chodz... mamy niespodzianke!
- Niespodzianke?! - uniosla brwi.
Nagle na scene wszedl Niall z 1D.
Strasznie sie zdziwilam... tak jak reszta osob w London O2 Arena.
- Jak wiadomo kraza plotki, ze pomiedzy naszymi zespolami sa jakies walki. Zaprosilismy wiec tutaj naszego przyjaciela Niallera by obalic te wszystkie klamstwa.
Zanim Tom skonczyl to mowic Zuza stala juz na senie wtulona w Nialla.
Byla w nim zakochana od kiedy tylko pamietam.
Ja wciaz stalam pod scena.
Jay probowal mnie na nia zaciagnac sila, ale sie nie dalam!
Jednak po jakims czasie zmeczylam sie tymi malymi gonitwami i... poddalam sie.
Jay wskoczyl szybko po schodach trzymajac mnie za reke.
Ja jednak troche sie wloklam.
Juz mialam stawiac noge na scenie gdy potknelam sie o ostatni schodek.
Wywrocilam sie twarza do ziemi.
Ze smiechu jak i rowniez ze wstydu nie umialam sie podniesc.
Wszyscy dookola sie smiali.
Najbardziej oczywiscie smial sie zespol, Ola, Justyna i Zuza.
Po pewnej chwili wstalam szybko, otrzepalam sie, poprawilam stroj i wyrwalam mikrofon Maxowi.
- Jaka siara! - burknelam pod nosem. - Nic mi nie jest! Zyje! - pomachalam wszystkim.
Dziewczyny zrobily face palma.
Nagle uslyszalysmy melodie Heart Vacancy.
Nathan i Siva stali i spiewali do fanek.
Zuza stala wtulona w Nialla, ktory nadal byl na scenie.
Max trzymal sie z Ola za reke i co chwile szeptal jej cos na ucho.
Justyna stala z Tomem rowniez trzymajac sie za rece i usmiechajac sie slodko.
Mi przypadl Jay.
Nie umialam wytrzymac ze smiechu.
Opowiadal mi caly czas jakies suchary, ktore nazywal kawalami.
Po Heart Vacancy przyszla pora na I'll Be Your Strenght.
Z Ola, Justyna i Zuza wciaz stalysmy kolo chlopcow, ktorzy spiewali do nas.

wtorek, 29 maja 2012

Kulupulek ♥

Nawet po tym ich " Heeeej " nie zaczelysmy piszczec co jest naprawde dziwne biorac pod uwage, ze gdy czytamy srodowego mailera to jestesmy w stanie plakac.
No nic... zachowywalysmy sie normalnie... zbyt normalnie!
- Polki, co? - Tom poruszyl brwiami.
Totalnie nas zmierzyl, z gory na dol... ale jakos na nas to nie podzialalo.
Mowiac ' na nas ' mysle o mnie, Zuzie i Oli...
Justyna usmiechnela sie do niego zalotnie.
Szturchnelam ja.
- No cooo? - popatrzala na mnie " spod byka ". - Jestem wolna... on jest wolny... - rozmarzyla sie na chwile.
- Ty wez sie opanuj bo do koncertu nie przezyjesz! - zasmialam sie i pokrecilam glowa.
Jay przedstawil nas wszystkim.
Przywitalysmy sie miedzy innymy z Nareesha - dziewczyna Sivy, Kevinem - ochroniarzem, - Deb - ich makijazystka, Dave'em - fryzjerem, no i calym zespolem...
Nagle ktos zapukal do pokoju.
- MARTIN! - krzyknelam.
Wszyscy zaczeli sie na mnie dziwnie patrzec.
- No Martin ma na imie prawda? - wywrocilam oczami.
- Taaaak... Martin jestem, milo mi... - powiedzial jakis znajomy glos.
Dziewczyny zrobily face palm'a juz chyba po raz setny tego wieczoru. 
- Ty to jestes biedna... - Zuza poklepala mnie po plecach.
- Nie biedna tylko tepa! - Ola spojrzala na mnie. - Ja jestem biedna, ze z nia na co dzien zyje.
- Daniel? - przygladalam sie postaci stojacej w drzwiach.
Tak... To byl Daniel - moj brat.
- Jakie mile przywitanie.. - zmierzyl mnie.
- Ale... ale.. ale... - zaczelam sie jakac.
- ALE?! - krzykneli wszyscy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytalam zdziwiona.
Po kilku... no dobrze... po kilkunastu, a moze i kilkudziesieciu minutach trudnej konwersacji brat wytlumaczyl mi, ze zna sie z chlopakami.
Uwazalam to za niemozliwe, no bo JAK TO?!
Ale taka byla prawda. Mieszkal w Londynie od dobrych 4 lat, a do Polski przylatywal sporadycznie.
Nie mielismy wiec czasu rozmawiac o tym z kim sie koleguje.
Przyznam jednak, ze byl to dla mnie ogromny szok.

- Zaraz wychodzicie na scene! - do pokoju wszedl jakis mezczyzna.
- Agata? - wszyscy powiedzieli chorem.
- Tak? - zdezorientowana odlozylam gazete.
Tak w ogole to nie wiem czemu bylam taka spokojna.. siedzialam na backstage'u z The Wanted i czytalam gazete... nigdy nie pomyslalabym o tym ze przy spotkaniu, a w dodatku pierwszym spotkaniu, bede czytala sobie gazete. Myslalam raczej, ze bede piszczec, piszczec, piszczec i piszeczec... wspominalam juz o piszczeniu?
- Zartujesz? - Zuza nie mogla uwierzyc.
- Ty kasztanie! - Justyna pokrecila glowa i wrocila do rozmowy z Tomem.
- Wiesz co? Po prostu idz sie lecz! - rzucila Ola i wznowila konwersacje z Maxem.
Nagle spojrzalam na drzwi.
Stal w nich Martin... ten Martin!
Wstalam z ogromnej sofy i pobieglam w jego kierunku.
Rzucilam mu sie na szyje, a ten stal nieruchomo.
Widzac jakies flesze odbijajace sie na sciane puscilam Martina i sie odwrocilam.
- No przeciez musicie miec udokumentowane wasze pierwsze spotkanie! - zasmiala sie Ola.
Martin jest managerem The Wanted.
Ale jest... przeslodki!
Taki kulupulek - jak ja to mowie.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytalam smiejac sie.
Zalozylam sie z dziewczynami, ze gdy go spotkam zapytam sie o to.
- Tiaaaa... To bylo dziwne... - Martin spojrzal na mnie. - Chodzcie, chodzcie! - ponaglal chlopcow.

Jakies 20 minut pozniej zespol stal na scenie, a my z dziewczynami tuz pod nia.
Wlasnie spelnialo sie nasze kolejne marzenie.

niedziela, 27 maja 2012

Jak stary przyjaciel ♥

- Ha. ha ha. ha ha.. - zaczelam smiac sie nerwowo.
- Pan sobie zartuje, tak? - zapytala Justyna klepiac ochroniarza w ramie.
- Nie. Mowie zupelnie powaznie. - odpowiedzial z grobowa mina.
- A moze jednak? - usmiechnela sie Zuza.
- No wie pan co...? - Ola uniosla brew.
- Ja naprawde mowie powaznie! - napakowany koles zdecydowanie sie zdenerwowal.
Wiedzialam, ze jest zbyt pieknie zeby to moglo trwac.
Mialysmy VIPowki, Max zadzwonil do Oli... cos musialo sie stac.
Wyraznie posmutnialysmy.
- To znaczy panie mnie chyba zle zrozumialy! - ochroniarz zaczal sie tlumaczyc.
Cala nasza czworka popatrzala na niego z nadzieja.
Chcialysmy juz wejsc... usiasc nawet w ostatnim rzedzie... po prostu tam byc!
- Tak? - zapytalam.
- Bo panie maja inne bilety. - zaczal wyjasniac. - Tak zwane TEAMy... cos w rodzaju VIPa na wypasie. - usmiechnal sie. - Macie wstep za kulisy nie tylko by zrobic sobie zdjeciez zespolem, ale tez po to by poprostu sobie... no nie wiem... posiedziec.
- Czy pan teraz zartuje? - zapytala Ola.
- Nie. Mowie powaznie. Prosze do wejscia 14H. - wskazal palcem.
Z dziewczynami szlysmy jak otlumione.
Odwrocilam sie w strone gdzie zaparkowal moj wujek.
Nadal stal przy aucie usmiechajac sie.
Rowniez sie usmiechnelam.
Dziewczyny rozmawialy pomiedzy soba.
- Ale jazda! - Zuza z niedowierzaniem krecila glowa.
- O O O O BOZE! - stanelam. - To Martin?!?! - zaczelam piszczec.
Wszystkie dziewczyny, jedna po drugiej, zrobily face palm'a.
- Zartujesz? - zapytala Ola.
- Nie. - pokiwalam glowa.
- Nie chce cie martwic, ale to jest slup, kasztanie! - Justyna popatrzala na mnie jak na wariatke.
- No, ale tak ksztaltami to przypomina Martina, nie? - zaczelam sie przygladac.
Po raz kolejny dziewczyny zrobily face palm'a.
- Tak! A tam stoi Kevin! - Ola wskazala na smietnik.
- Ty! Patrz, nawet Nathan i Siva tutaj sa! - Zuza pokazala na krzaki.
- Walcie sie! - usmiechnelam sie ironicznie, a dziewczyny zaczely sie smiac.
Po krotkim spacerze doszlysmy do wejscia 14H. Moja kuzynka Clara juz tam stala ze swoimi przyjaciolkami. Przez chwile myslalam, ze zobaczylam tez tam mojego brata, ale pomyslalam, ze to chyba niemozliwe... chyba..
Ku naszemu zdziwieniu przy wejsciu stalysmy tylko Ja, Ola, Justyna, Zuza, Clara i jej dwie kolezanki.
Oprocz nas co chwile przechodzil tam ktos z ekipy zespolu.
Z dziewczynami nie moglysmy w to uwierzyc.
Jakis mezczyzna wzial nasze bilety i powiesil nam na szyji plakietki.
Zrobilsmy jeden krok i znalazlysmy sie za kulisami.
Moja kuzynka wygladala jakby bywala tutaj codziennie, a przynajmniej bardzo czesto poniewaz gdy pojawila sie make-up'istka zespolu przytulily sie na powitanie.
Wraz z Ola, Justyna i Zuza zrobilysmy jedynie wielkie oczy.
Clara poszla w jedna strone, a my w druga.
Raczej za soba nie przepadalysmy.
Nie wiedzialysmy gdzie mamy isc... ruszylysmu wiec przed siebie.
- Agata, Ola, Justyna i Zuza? - uslyszalysmy meski glos za soba.
- Tak... - odwrocilysmy sie na piecie.
- Dziewczyny... tylko spokojnie! - powiedzialam.
- Ty, patrz jaka a jestem spokojna! - Ola uniosla reke do gory. Cala sie trzesla.
- Tak wiec jestem Jay... - chlopak usmiechnal sie.
- No chyba sobie kpisz! - popatrzalam na reke, ktora wyciagnal by sie z nami przywitac.
Przytulilam go mocno, tak jak reszta dziewczyn.
Musze przyznac, ze tuli niebiansko!
Normalnie...OCH!
- Clara powiedziala, ze to wasze.. nasze.. pierwsze spotkanie. - popchnal nas lekko w strone drzwi.
Super! Clara mu powiedziala! Moze jeszcze przez telefon? - myslalam sobie i nie umialam uwierzyc.
- To znaczy wlasciwie wyslala mi sms'a...
I pomyslec, ze ja nie odwiedzilam rodziny wczesnej!
Pomimo wielu wyobrazen, bylysmy bardzo spokojne.
Jakby Jay byl naszym starym przyjacielem.
Nagle otworzyl nam wielkie drzwi.
- Heeeej! - powiedzial chorem caly zespol.

" Panie nie moga tutaj wejsc " ♥

- Zyjesz? - zapytal slodko mezczyzna w telefonie.
Ola zrobila wielkie oczy i nie umiala wydusic z siebie slowa.
- Jestes tam? - po raz kolejny powiedzial to slodkim glosem i po raz kolejny wszystke mialysmy zawal.
Spokojnie... - probowalam myslec racjonalnie.
Myslenie nie za bardzo mi wychodzilo, a co dopiero w takiej sytuacji!
No zadzwonil, tak? - rozmawialam sama ze soba. - No tak... zadzwonil... BOZE! MAX Z THE WANTED ZADZWONIL DO OLI!
Jakim cudem? - zadalam sobie pytanie.
No jak jakim?! Pewnie wygrala konkurs!! - po chwili sama sobie odpowiedzialam.
Wszystkie siedzialysmy wpatrzone w Ole.
Nerwowo chichotala.
- Napisalas w e-mailu, ze wybierasz sie na koncert w Londynie z kolezanka. - probowal zagadac i troche uspokoic Ole.
- T t tak... - powoli wracala do siebie. - To znaczy z trzema kolezankami! - poprawila sie szybko.
- Slyszalem tez, ze macie VIPowki! - powiedzial entuzjastycznie.
- Jasne!
- No to co? Widzimy sie jutro na koncercie? Do zobaczenia! - powiedzial slodko.
Ola trzymala telefon przy uchu, az Max sie nie rozlaczyl.
Siedzialysmy w czworke jakies 10 minut bes slowa.
Patrzalysmy tylko na nasze telefony, ktore lezaly na malym, szklanym stoliku.
A noz widelec ktos zadzwoni?
Nagle moj telefon zaczal wibrowac.
Zerwalam sie z sofy, wzielam telefon do reki i wykrzyczalam :
- Taaaaaak! Tak! Kocham cie! Wyjdziesz za mnie?!?! - myslalam, ze moze ja tez wygralam konkurs i wlasnie dzwoni do mnie ktorys z chlopcow.
- Czy ciebie powalilo? - w telefonie uslyszalam glos mojego brata. - Co to za pytanie! Ty jestes powalona! Chcialbym cie tylko poinformowac, ze jak cos to jednak wracam do Londynu. Jutro rano bede na miejscu.
- A... po co mnie o tym informujesz? - zapytalam chamsko.
- Bo ide na impreze... to znaczy takie male after party... jakbys sie chciala wybrac z Ola to daj znac. - powiedzial to i sie rozlaczyl.
- Interesujace... - mowilam odkladajac telefon.
- Ale by byly jaja gdyby szedl na after party The Wanted. - zasmiala sie Zuza.
- No! Jasne! - zasmialy sie wszystkie.
Jako, ze zblizala sie noc Justyna i Zuza pomaszerowaly do siebie, a my z Ola po dniu pelym wrazen polozylysmy sie spac.

Nastepnego dnia obudzilysmy sie z mysla, ze to wszystko co stalo sie wczoraj to jeden wielki sen.
Wyciagnelysmy naszego laptopa i weszlysmy na twittera.
Nagle zauwazylysmy, ze ktos do nas napisal...
" See you soon girls!! " - Max dodal tweeta.
Po kilkunastu minutach tak zwanego zonka opamietalysmy sie.
- Spokojnie Ola... spokojnie! - mowilam odkladajac laptopa na bok.
Nasze marzenia wlasnie sie spelnialy... jedno po drugim... nie moglysmy w to uwierzyc.

Oczywiscie wyszykowanie sie na koncert The Wanted troche nam zajelo.
No, ale ludzie! To w koncu koncert The Wanted!
W London O2 Arena mialysmy byc juz o godzinie 16.
Niestety korki byly ogromne.
Wraz z Justyna, Ola i Zuza jechalysmy w kompletnej ciszy.
Poprawiajac co chwile wlosy, ciuchy, makijaz...
Gdy nagle zauwazylam London O2 Arena... nie moglam uwierzyc wlasnym oczom.
Ogromny budynek... chociaz nie wiem czy slowo " budynek " odzwierciedla wielkosc tego obiektu.
Dopiero w tedy do nas dotarlo gdzie sie znajdujemy.
Powoli wysiadlysmy z auta.
Bylysmy strasznie podekscytowane.
Ruszylysmy w strone wejscia dla VIPow.
Pokazalysmy swoje bilety i nagle BUM...
- Ale panie nie moga tutaj wejsc! - ochroniarz popatrzal na nas krzywo.
Z oczu polecialy nam lzy.

sobota, 26 maja 2012

Telefon ♥

Dziewczyny sie usmiechaly, a ja myslalam, ze zaraz bede zbierala oczy z podlogi.
- To... to wy? - stalam nieruchomo.
- To.. to my! - przedrzeznialy mnie smiejac sie przy tym.
Ola zerknela na mnie.
Na jej twarzy pojawil sie usmiech.
- Wchodzcie! - powiedziala.
- Ja ja jaaaja jakie wchodzcie?! - zaczelam sie jakac. - To nie moga byc one! One teraz siedza na dupie w Polsce!
- Ty patrz! Jednak nie siedzimy! - Justyna weszla do domu, a tuz za nia szla Zuza rozgladajac sie dookola.
Ja wciaz nie umialam uwierzyc.
Jak one mnie tu znalazly?
No ok... podalam adres...
Ale... nie no! Co one tu robia?!?!
Dziewczyny rozsiadly sie na sofie, a ja nadal stalam przy otwartych drzwiach.
- To naprawde wy? - zerknelam na nie.
- Tak kasztanie! - krzyknela Justyna krecac glowa.
- Mezu... nie rob sobie jaj! - Zuza popatrzala na mnie jak na chore dziecko.
- Ok... to wy! - zasmialam sie i zamknelam drzwi.

Dziewczyny wytlumaczyly mi, ze sa tutaj u swojej rodziny.
Same dokladnie nie wiedzialy jak to sie stalo, no ale sa i to jest najwazniejsze!
Byl tylko pewnien problem...
Ja i Ola wybieralysmy sie na drugi dzien na koncert The Wanted, a one nie mialy biletow.
- Nie chce byc pazerna ani nic... no, ale przeciez moglabym pogadac z ciocia i z wujkiem.. - powiedzialam.
W tym samym momencie do domu weszli wlasnie oni.
Przez chwile przygladalam sie mojej kuzynce, na ktora wczesniej nie zwrocilam szczegolnej uwagi.
Wysoka, szczupla, czarne wlosy... 
Czy to aby napewno brytyjka? - zasmialam sie pod nosem.
- Hej! - odpowiedzieli chorem brytyjskim akcentem.
Zuza i Justyna wygladaly na lekko zdziwione.
Pewnie myslaly, ze moja rodzina bedzie mowic po polsku.. a tu taki zonk.
Sama do konca sie nie przyzwyczailam, ze musze rozmawiac z nimi po angielsku.
- Mozemy porozmawiac? - spojrzalam w strone usmiechnietego wujka.
Kurcze... oni zawsze sa usmiechnieci. Wszyscy sa tutaj zawsze usmiechnieci.
Wujek zszedl na bok, a za nim pomaszerowala ciocia.
Podeszlam do nich.
- Bo.... no... nie wiem jak to powiedziec.... ymmm... - drapalam sie po glowie.
- No mow. Smialo! - ciocia usmiechnela sie do mnie szczerze.
- Bo my... to znaczy ja i Ola jedziemy jutro na koncert... i moje... no... kolezanki... te... inne... no... i... taaaak... - nie wiedzialam jak zebrac to w slowa.
Wujek zauwazyl, ze troche sie wstydze.
- Clara! - zawolal moja kuzynke. - Masz moze jeszcze dwa bilety?
Jeszcze dwa bilety? - pomyslalam. - Cieszylam sie, ze zrozumial moja jakze tworcza wypowiedz, ale tak lekko to powiedzial " masz moze jeszcze dwa bilety? " .
- Tak, oczywiscie. Przyniesc? - zapytala grzecznie.
Moj wujek kiwna tylko glowa, a ja stalam i patrzalam jak moja kuzynka wchodzi na gore po " dwa bilety ".
Richard i Lila poszli do kuchni, a ja nie moglam przestac patrzec na puste juz schody.
Dziewczyny zrobily wielkie oczy.
- Co to? Co to bylo?! - zapytala Zuza.
- Bitch please, i ty dopiero teraz jedziesz na ich koncert? - Justyna siedziala i nie umiala uwierzyc.
No powiedzmy sobie szczerze.
Ja, Ola, Justyna i Zuza marzylysmy o tych biletach od bardzo dawna.
A moja kuzynka tak poprostu ma zapasowe?
LUDZIE!
Po chwili Clara przyniosla dwa bilety.
- V V V VIIPY? - Justyna zrobila wielkie oczy.
Podeszlam do cioci i wujka i mocno ich przytulilam.
Myslalam, ze za chwile sie obudze czy cos... ale jak narazie chcialam jak najdluzej pozostac w tym stanie.
Nagle do Oli zadzwonil telefon.
- Halo?
W odpowiedzi uslyszala tylko znajomy glos.
- MA DA FA KA! - cala trojka patrzala sie na blada Ole.
Po jej policzkach plynely lzy.
Trzesla sie.


________________________________________________________________________________

Mam nadzieje, ze sie spodoba ;)

Dziekuje wszystkim czytelnikom!!! X

piątek, 25 maja 2012

Niespodzianka ♥

W samolocie siedzialysmy podjarane jak chyba nigdy w zyciu.
To nie byl nasz pierwszy lot za granice jak i rowniez do UK.
Byl to nasz pierwszy lot do Londynu i to nie taki zwykly lot.
W torbie, ktora lezala gdzies w luku bagazowym byly dwa bilety...
Bardzo wazne bilety!
Dwa cudenka na koncert The Wanted.
Dla kogos to poprostu zwykle skrawki papieru.. dla mnie i dla Oli.. rzecz na ktora czekalysmy od bardzo dawna.
W dodatku mialysmy zamieszkac w Londynie!!
I jak tu sie nie jarac?!

Lot ciagnal sie i ciagnal, a my z Ola wypatrywalysmy tylko lotniska.
Gdy w glosnikach uslyszalysmy " Welcome to London " myslalam, ze wyskoczymy przez okno.
Zachowalysmy jednak spokoj i powoli wychodzilysmy z samolotu.
Ku naszemy zdziwieniu pogoda byla niesamowita.
Podobna do tej w Polsce.
Cieplo, a w dodatku slonce na niebie... nie moglysmy sobie wymarzyc lepszego przywitania.
To nic!
Gdy odebralysmy bagaze i wielkie drzwi rozsunely sie na boki zauwazylysmy jakiegos mezczyzne z wielkim tortem.
Tort nie dosc, ze byl duzy to jeszcze na jego gorze byly figurki calego zespolu.
- Ty patrz... - rozmarzyla sie Ola.
- Noooo... - nie umialam przestac zerkac na to cudo.
Gdy po chwili sie opamietalam ( a trwalo to troche ) zaczelam szukac swojego wujka, ktory mial po nas przyjechac.
Szukajac go zwrocilam uwage, ze pan z tortem strasznie sie na mnie gapi.
Skrzywilam sie tylko i ruszylam z Ola w tlum.
Facet zaczal za nami isc.
- Zaraz sie odwroce i mu cos powiem! - szepnelam zdenerwowana do Oli.
- Wez ciasto i uciekamy! - zasmiala sie.
- Ola ja nie zartuje... zaraz go walne! - odwracalam sie nerwowo.
Mezczyzna zblizal sie do nas coraz bardziej, a my coraz szybciej szlysmy.
- No ludzie!! Masz jakis problem?!? - nie wytrzymalam i sie odwrocilam.
Zapomnialam oczywiscie, ze jestesmy w UK i powiedzialam to po polsku.
- Agata...? - wybelkotal brunet.
- Wujek? - zrobilam wielkie oczy.
Oczywiscie opamietalam sie i zaczelam rozmawiac z nim po angielsku.
Richard jest rodowitym brytyjczykiem i nie zna ani slowa po polsku.. ekhem... poza przeklenstwami.
Przeprosilam go za moj wczesniejszy bulwers.
On jednak usmiechnal sie tylko i wreczyl mi tort.

Ruszylismy w strone domu.
Waskie, ruchliwe uliczki zdecydowanie mi sie spodobaly.
Gdy moj wujek zaparkowal nie moglam uwierzyc wlasnym oczom.
Byla to jedna z najbogatszych i zadbanych czesci Londynu.
No, ale w koncu czego ja sie spodziewalam?
Moja ciocia wychowywala sie tutaj i znalazla bardzo dobra prace, jak i moj wujek.
Oboje byli znanymi prawnikami.
I pomyslec, ze ja mieszkam w zwyczajnym bloku na slasku...
No nic...
Weszlismy do mieszkania... chociaz nie wiem czy mozna bylo to nazwac mieszkaniem!
Jak dla mnie byla to luksusowa willa!
Postawilam tort na blacie w kuchni.
Ciocia zaczela wyciagac telezyki i noze.
Ja jednak zakrylam cudo cala soba i zrobilysmy z Ola kilka zdjec po czym wstawilysmy je na twittera.
- Teraz mozemy jesc! - powiedziala Ola dodajac ostatnie zdjecie.

Gdy lezalysmy i odpoczywalysmy na kanapie ktos zapukal do drzwi.
Wujostwo i kuzynka pojechali na zakupy wiec wraz z Ola poszlysmy zobaczyc kto puka.
- Justyna?! Zuza?! - stanelam przy otwartych drzwiach, a oczy wyszly mi na wierzch.

____________________________________________________________________

Mam nadzieje, ze was nie nudze!

Jak najszybciej chcialam wprowadzic moje kochane adminki - kolezanki po fachu - z TWPL wiec oto sa! Na samiutkim koncu, ale sa!

Oby sie spodobalo X

Pogon ♥

- Wstaaaaaawaj! - obudzil mnie glos mojej mamy. - No wstawaj!! - mowila zdenerwowana.
- Yhmm... - rzucilam nieprzytomna.
Mama jednak nie dala za wygrana i wciaz mnie budzila.
Po pewnym czasie poddala sie i wyszla z pokoju.
Wreszcie! - pomyslalam i nakrylam sie koldra.
Nagle moja poduszka zaczela wibrowac.
Usiadlam zdziwiona na lozku i powoli zaczelam ja podnosic.
Okazalo sie, ze to tylko telefon... ale skad on sie tam wzial?
Nie wnikam...
" I ty mowilas, ze ja sie nie wyrobie?! Gdzie ty jestes?! " - dostalam SMS'a od przyjaciolki.
" W domu! Probuje spac! " - odpisalam i juz mialam przykryc sie koldra gdy ktos zapukal do mieszkania.
Slyszalam, ze mama robi cos w kuchni wiec zwloklam sie z lozka i poturlalam sie w strone drzwi.
- Czy ty sobie kpisz?! - Ola nawet nie zapytala sie czy moze wejsc.
Ale wcale mnie to nie zdziwilo poniewaz znamy sie od dziecka i takie wejscia robi kazdego dnia.
W dodatku mieszkamy w jednej klatce wiec ogolnie to dziwie sie, ze sasiedzi sie jeszcze nie wyprowadzili.
- Nie! To raczej czy ty sobie kpisz?! Jest 10 rano a ty na nogach? Pomalowana, ubrana? - stalam zdziwiona. - Gdzie jest Ola i co z nia zrobilas?! - zaczelam nia trzasc.
Ona stala jednak niewzruszona i czekala az przestane.
- Ola! Wreszcie! Przemow jej do rozumu! - do pokoju weszla moja mama.
- Gdyby jeszcze bylo do czego przemawiac... - pokiwala glowa.
- Gdybym jeszcze wiedziala o co chodzi... - stalam pomiedzy nimi.
- Ty tepa strzalo! Lecimy do Londynu! Do twojej ciotki!! - krzyknela Ola.
- Dzi dzi dziiii siaj? - zaczelam sie jakac.
Moja mama zrobila facepalm'a i wyszla.
- Masz piec minut! - przyjaciolka usmiechnela sie ironicznie i do ruszyla swojego mieszkania.
Stalam jak wmurowana.
To naprawde dzisiaj? - pytalam sama siebie.
Odliczalam dni do tego wylotu od bardzo dawna... niemozliwe zebym o tym zapomniala...
A jednak! - powiedzialam pod nosem patrzac na kalendarz.
Po chwili namyslu... sama nie wiem nad czym... pobieglam jak oszalala do lazienki.
Oczywiscie, jak to ja, zapomnialam wszystkich potrzebnych mi kosmetykow.
Wybieglam ponownie do pokoju i znowu do lazienki.
Nagle dostalam SMS'a od Oli " Ja jibi! Gotowas?! ".
" Bitch please, daj sie umyc! " wyslalam i odlozylam telefon na wanne.
Po umyciu szybko musialam sie umalowac.
Nie bylo czasu na zadne dziwne wybryki.
Chociaz i tak nigdy nie zajmuje mi to duzo czasu.
Mascara, pomadka.. - bylam gotowa!
Pobieglam do pokoju i wyciagnelam walizke z szafy.
Na szczescie od jakiegos tygodnia bylam juz spakowana.
Pozegnalam sie z rodzicami, zapukalam po Ole i sprintem polecialysmy do auta mojego brata, ktory czekal na nas przed klatka.

- O moj Boze... - jeknelam wchodzac do samolotu. - Wreszcie!
Nie dosc, ze bylam wymeczona moim bieganiem to bylo tak cieplo, ze masakra!
Ola miala na sobie japonki, szorty i bokserke, a ja vansy, rybaczki przed kolano i t shirt.
Oczywiscie pary rayban'ow nie moglo zabraknac.
- No... to nadchodzimy! - z Ola zerknelysmy w strone zamykajacych sie drzwi.