piątek, 4 stycznia 2013

Ładowarka ♥

Zespół wrócił ze Stanów do UK 22 grudnia...
Z dziewczynami nie ukrywałyśmy tego, że chciałyśmy spędzić święta z rodziną.
Chłopcy to rozumieli. Oni też chcieli spotkać się z bliskimi.
Plan więc był taki : każda z dziewczyn 23 grudnia miała lecieć do siebie, do Polski, nasi przystojniacy mięli natomiast porozjeżdżać się po UK.
Wszyscy razem mieliśmy się spotkać w Londynie dopiero w sylwestra.
Tak jak zaplanowaliśmy, tak też zrobiliśmy...
Najedzone... a właściwie napchane, po świętach ruszyłyśmy do stolicy Wielkiej Brytanii.
Chłopcy zjawili się tam rano, a my... jak to my... gwiazdorsko się spóźniłyśmy.
Gdy weszłyśmy do domu na zegarku była 19:00.
- Tak szybko?! - Nathan powiedział sarkastycznie. - Trzeba było następne trzy godziny jechać z lotniska!
- Ale ty zrzędzisz! - Justyna przewróciła oczami i ręką zarzuciła swoje nieziemsko długie włosy na plecy.
- Ja tak nie narzekam... Fajnie cicho było... - Max się rozmarzył.
Ola jedynie zmierzyła go wzrokiem.
- Gdzie Niall....? - zapytała Zuza.
- Tuuuuuu! - głos Niallera dobiegał z góry.
Oczywiście Zuza od razu tam pobiegła.
Czekałam aż Jay coś powie... albo chociaż się ze mną przywita... Justyna i Nathan oraz Max i Ola... no i pewnie Zuza z Niallem byli w trakcie witania się...
Jay jedynie uśmiechnął się dziwnie i poszedł do kuchni...
Strasznie się zdziwiłam... Już dawno powinnam mu wisieć na szyi, albo coś w tym stylu... tymczasem Jay robił sobie kanapki...
Stałam jak wmurowana.
Nie wiedziałam o co chodzi....
- ŻAAAARTOWAŁEM!! - Jay wyskoczył zza ściany śmiejąc się jak głupi i rzucił się na mnie.
Ulżyło mi!
Po obściskaniu się, ruszyliśmy na górę szykować się na sylwestra, którego spędziliśmy bardzo grzecznie w domu... To znaczy nie wiem czy aż tak grzecznie... ale w domu!

W nowy rok obudziliśmy się o 15:00, wstaliśmy o 17:00 i poszliśmy spać o 18:00.
Normalna akcja.

- Rusz się! - Justyna szturchała mnie.
Nie ma to jak poranne, miłe budzenie.
- Która godzina? - zapytałam odchylając lekko kołdrę.
- 8...
- Ha ha ha! Spadaj! - zakryłam się kołdrą i odwróciłam na drugi bok.
- Tak? Nie chcesz jechać na koncert Luminites? Ok, ok...
- Co?! - odwróciłam się szybko i popatrzałam na Justyne.
- No... tak... - pokiwała głową.
Szybko się zerwałam. Pech chciał, że zaplątałam się w kołdrę wiec spadłam z łóżka... w dodatki upadłam na szklankę Coli, która oczywiście się przewróciła, a co za tym idzie... leżałam sobie w Coli... Ale nie długo! Szybko wstałam z podłogi cały czas myśląc, że jedziemy na koncert Luminites.
Justyna stała i śmiała się.
- Ubierać się już?!?! - zapytałam uradowana.
- Jak chcesz.... ja tylko chciałam żebyś wstała bo leżałaś na mojej ładowarce. - dziewczyna parsknęła śmiechem, wzięła ładowarkę z łóżka i wyszła z pokoju.
- Zabije cię! - krzyknęłam za nią. - Ale za chwilkę... - powiedziałam sama do siebie i rzuciłam się na łóżko.
Musiałam jeszcze odespać sylwestra.

niedziela, 9 grudnia 2012

Santa Claus is coming to town♥

Nie zdążyliśmy się obejrzeć, a zmienialiśmy nasze kalendarze na grudzień.
Pierwszego grudnia chłopcy wylecieli do Nowego Jorku by dać kilka wywiadów i koncertów. My z dziewczynami zostałyśmy w domu.
Po niecałym tygodniu nieobecności naszych miłości stwierdziłyśmy, że dłużej nie wytrzymamy...
Zabukowałyśmy pierwszy lepszy lot do NYC i ruszyłyśmy na lotnisko.

- Wszystko mamy? - zapytałam grzebiąc w torebce.
- Ty nie masz mózgu, ale to już od urodzenia więc nie wiem czy to robi jakąś większa różnice.... - Justyna spojrzała na mnie.
- Ważne, że ty nie zapomniałaś o jakże ogromnej paczce żarcików. - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Kasztan! - Justyna zaśmiała się.
- Kiedy lądujemy w Nowym Jorku? - Ola popatrzała na nas.
- Szóstego grudnia... chyba 10:24... tamtego czasu... - Zuza obejrzała bilet ze wszystkich stron.
- Chłopcy nie wiedzą, że do nich lecimy? - Ola chciała się upewnić.
- Jeżeli KTOŚ - Justyna popatrzała na mnie. - nie wygadał... to nie wiedzą.
- Agata? - Zuza mnie szturchnęła. - Co ty robisz?
- Co...? A... Pisze do Jaya, że za jakieś 30 minut wylatujemy. - już miałam nacisnąć " wyślij " gdy cała trójka rzuciła się na mnie. - Aaaaaaaa.... a to, że niby oni nie wiedzą tak.... to trzeba było mówić! Mówiłyście.....?
Dziewczyny zrobiły jedynie facepalma i ruszyłyśmy na odprawę.

- Wreeeeeeeeszcie.... - przeciągnęłam się i wzięłam swój bagaż z taśmy.
Lot do Nowego Jorku trwał 7 godzin... o 7 za dużo!
- To co... jest 10:40... co robimy? - zapytała Ola.
- Idziemy jeść! - krzyknęłam i tak też zrobiłyśmy.

Po dość dużym śniadaniu pojechałyśmy do hotelu.

- Musimy być ostrożne ponieważ chłopcy zatrzymali się w tym samym hotelu... - powiedziała Ola wchodząc do lobby. - Mówiąc ostrożne mam na myśli zero wrzasków, wysyłania smsów i informowania chłopaków, że tutaj jesteśmy..... - Ola popatrzała na mnie.
- Czemu się na mnie uwzięłyście! Przecież nie jestem tak głupia!!! - krzyknęłam.
Niestety pech chciał, że w tym momencie chłopcy wychodzili z windy gdyż wybierali się na wywiad.
Na szczęście chyba mnie nie usłyszeli, a my szybko schowałyśmy się za jakimś drzewkiem.
- Ja cię kiedyś zabije! - Ola wrzasnęła gdy zespół zniknął.

Jako, że były Mikołajki chłopcy mięli specjalny wywiad wraz z występem. Jak się okazało nieco później był on na żywo. Nieświadome tego ruszyłyśmy do budynku obok gdzie odbywał się ten wywiad.
Tak się jakoś stało, że byłam ubrana w strój Mikołaja. Dziewczyny wyglądały nieco bardziej kobieco... może dlatego, że były przebrane za śnieżynki i nie miały ogromnego brzucha i siwej brody.
W każdym bądź razie jakimś cudem zmieściłam się do windy.
- Czwarte piętro. - Justyna pokierowała Ole i pojechałyśmy na górę.
Nie wiem za kogo uznała nas ochrona, ale wpuściła nas do pomieszczenia gdzie zespół udzielał wywiadu i miał malutki performance. Ustaliłyśmy z dziewczynami, że pokażemy się chłopcom dopiero po tym wszystkim.
Oczywiście w pokoju było mnóstwo kabli i nasz plan legną w gruzach gdyż się potknęłam.
Pierwszy zauważył mnie Max i lekko zdziwiony zaczął się śmiać. Po chwili cała piątka wybuchnęła śmiechem.
Pomyślałyśmy, że jeżeli już wiedzą, że tam jesteśmy to zrobimy im mały występ.
Stanęłyśmy przed nimi, tyłem do kamer i zaczęłyśmy śpiewać " Last Christmas ". Oczywiście nie obyło się bez głupich ruchów. Wszyscy w pokoju zaczęli płakać ze śmiechu. Dopiero po trzeciej wykonanej piosence dowiedziałyśmy się dlaczego!
- Dziewczyny wiecie, że to jest na żywo?! - Jay próbował przestać się śmiać.
- CO?! - krzyknęłyśmy i odwróciłyśmy się do kamer.
- Heeeeeej! - pomachałam gdy dziewczyny uciekły. - Co tam u was? - wciąż mówiłam do kamery. - No.... to.... Hoł Hoł Hoł! - już miałam zniknąć z pola widzenia kamer gdy się potknęłam.
Cała ekipa zaczęła się śmiać, a Ola przybiegła mnie zbierać.
- Nic mi nie jest! - wstałam i powiedziałam do kamery. - Szczęśliwego Nowego Jorku!
- Ale... są Mikołajki, a nie nowy rok.... - Ola zaczęła rozkminiać. - Poza tym powiedziałaś " Nowego Jorku ", zamiast " nowego roku ".
- Bo jesteśmy w Nowym Jorku... rozumiesz? - powiedziałam szczęśliwa.
Wszyscy zrobili facepalma więc wolałam już zniknąć.

piątek, 2 listopada 2012

Twarde lądowanie ♥

Ciepłe dni minęły, a my wróciliśmy do Londynu.
Chłopcy spędzali u nas ( dziewczyn ) sporo czasu.
No w końcu lovestory rozkwitało!
Ja byłam nieco poszkodowana gdyż Jay wyjechał do rodziny... Chciał bym pojechała z nim, ale pomyślałam, że będę tam zbędna. Niech się chłopak nacieszy familią i przyjaciółmi!

- NOOOOOOOOOOO CZEEEEEEEEŚĆ!! - usłyszałam głos dobiegający z dołu, a po chwili trzaśnięcie drzwiami.
Przetarłam oczy i próbując wciąż pozostać pod kołdrą sięgnęłam po telefon, który znajdował się na szafce obok.
Oczywiście byłam zaspana.... Tak bardzo się wyciągnęłam, że spadłam na ziemię.
- Ałaaaaaa.... - jęknęłam i przykryłam się kołdrą, która spadła razem ze mną.
Na dole zrobiło się cicho więc nie obchodziło mnie co się tam działo.
Chyba zasnęłam gdyż uciął mi się film...
Po pewnym czasie obudził mnie śmiech dochodzący z salonu.
- No.. no.. no.. no zabije.. - wyszeptałam. - Ale to zaraz... - odwróciłam się na bok i opatuliłam ciepłą kołderką.
Śmiech jednak z minuty na minute robił się coraz głośniejszy.
Wstałam baaaaaardzo powoli, wzięłam koc, którym się owinęłam i wyszłam z pokoju.
W tym samym momencie z pozostałych sypialni wyłoniły się dwie głowy.
Ola i Justyna wyglądały chyba jeszcze gorzej niż ja.
- Co tu się dzieje? - Justyna chciała powiedzieć to głośno... ale byłą tak zaspana, że jej nie wyszło.
- Ne wiem, ale zabije... - Ola ruszyła w stronę schodów.
Za nią toczyła się Justyna, a ja turlałam się na końcu.
- Gdzie jest Zuza? - zapytałam wciąż nie kontaktując.
- Spała dzisiaj u Nialla.. czy coś... - odpowiedziała mi zachrypnięta Justyna.
Dziewczyny patrzały pod nogi... nie to co ja.
Miałam zamknięte oczy i liczyłam na cud... że się nie wywrócę.
Oczywiście do cudu nie doszło!
W momencie gdy Ola i Justyna zeszły ze schodów ja potknęłam się o własną nogę i wylądowałam na zimnych panelach.
Śmiech, który był bardzo głośny przeobraził się w wycie.
Powoli podniosłam głowę.
- TOM, NATHAN, MAX?!?!?! Nie żyjecie! - próbując szybko wstać by ich uderzyć zaplątałam się w koc, którym byłam opatulona i wywróciłam się jeszcze raz.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
Dziewczyny też miały niezły ubaw.
Nagle do domu weszła Zuza z Niallem.
Ich reakcja była identyczna jak reakcja reszty!
- Tak! Śmiejcie się! Lajtowo! - wciąż leżąc podparłam głowę ręką i obserwowałam jak wszyscy się ze mnie nabijają.
- Uśmiech! - Nathan wyciągnął swojego iPhone'a i skierował go w moją stronę.
Wystawiłam środkowy palec i grzecznie pozowałam.
Kilka minut później zdjęcie znalazło się na twitterze z podpisem : " Agata + podłoga = psiapsióły! 

 "

sobota, 6 października 2012

Foch? ♥

- Nooo cześć... - powiedziałam zapatrzona w ekran laptopa.
- Zamknij się bo go przestraszysz! - Justyna szturchnęła mnie nie odrywając wzroku od przystojniaka.
Cel zrobił nam ogromną niespodziankę.
Okazało się, że przystojniak JJ - do którego z Justyną fapałyśmy od rana - przyjaźni się z Celem i akurat wtedy kiedy Cel rozmawia na Skype z Nathanem i Jayem, JJ był u Cela w domu.
- Cześć dziewczyny. - JJ uśmiechnął się przeuroczo, a ja zaliczyłam zgon. - Justyna i Agata? - zapytał.
- MWAHAHAHA! - Justyna zaczęła się śmiać. - Moje imię powiedział jako pierwsze!
- Weeeeeź! Na mnie popatrzał pierwszą! - krzyknęłam.
- No chyba nie!?
- No właśnie, że tak!
Chłopcy zrobili facepalma.
- JJ, na którą popatrzałeś jako pierwszą? - Justyna zapytała chłopaka, który nie wiedział co się do końca dzieje.
- A tym co?! - Ola podeszła do nas. Akurat w tym momencie jarałyśmy się uśmiechem JJa. - Okieeeej... Już wiem... - pokręciła głową i odeszła.
Po kilkunastu minutach Cel zotawił Jordana, a Jay i Nathan mnie i Justyne.
Skajpowaliśmy sobie mniej więcej do 20:00... jakieś pięć godzin!
Oczywiście trochę żal nam było kończyć rozmowę, ale w UK było coś koło 5...

- Awwww on jest słodki! Nie poszedł spać tylko z nami rozmawiał. - rozmarzona Justyna odkręcała butelkę wody.
- Nooo... a ten jego uśmiech... akcent.... - po moich słowach wraz z Justyną zaczęłyśmy piszczeć.
- My jesteśmy chore!
- No... trochę... - zaśmiała się Justyna. - Ale on jest przesłodki!
- Tak, tak... on jest super... bla bla bla.... - Nathan przeszedł przez salon i lekko poddenerwowany wyszedł na taras.
- A temu co? - skrzywiłam się.
- No jak co? - Zuza usiadła koło nas. - Od 12 Justyna fapie do kolesia, który nie jest Nathanem...
- O Boże... i co w związku z tym? Pofangirlingujemy sobie chwile i zaraz nam przejdzie... - pokręciłam głową.
- Wam? - Ola stanęła nad nami. - Wam przejdzie?! - uniosła brwii.
- Ola! Idź sprawdź czy cię z Maxiem nie ma! - popchnęłam ją w stronę ich pokoju.
Okazało się jednak, że Max był na tarasie.
- Uuuuu... Justyna! Masz przesrane! - Max zaśmiał się zamykając tarasowe drzwi i objął Olę od tyłu. - Mmm.. ładnie pchniesz! - zwrócił się do swojej dziewczyny.
- Tak! Twoim red bullem, którego na mnie wylałeś. - uśmiechnęła się ironicznie.
- To Ty Justyna idź lepiej pogadać z Nathanem.... a ja idę napić się red bulla! - Max złapał Olę za ręke i zniknęli.
- Serio?! Rzygam tęczą! - krzyknęłam patrząc jak odchodzą.
Papużki jedynie się zaśmiały.
- Ej... Idź z nim porozmawiać.... - Zuza wskazała na Nathana, który stał na tarasie opaty o barierkę.
- Ojejku.... biedny Nathan! To my się już z Justyną nie możemy powygłupiać bo Nathan jest zazdrosny? - pokręciłam głową. - Jay nie jest zazdrosny!
- Co mnie obgadujesz wredziolko? - Jay usiadł koło mnie i " zapodał " mi kuksańca.
- Nathan się fochnął na Justyne.... Jest zazdrosny o JJa! - zaśmiałam się.
- Ja też jestem.... - JayBird powiedział z poważną miną.
- Serio? - Zuza się zdziwiła.
- Ani trochę! - Jay wybuchnął śmiechem.
- To znaczy, że ci na mnie nie zależy.... - udawałam smutną.
- Kasztan! - Jay poczochrał mi włosy i przytulił.
- Dobra... ide do zazdrośnika bo zaraz korzenie zapuści na tym tarasie... - Justyna zwlokła się z kanapy i ruszyła w stronę Nathana.

czwartek, 4 października 2012

Fangirls ♥

Czas w LA zdecydowanie upływał szybciej, ale też milej i kreatywniej.
Nie spędzaliśmy całego dnia w hotelu czy na próbach.
Chodziliśmy regularnie na basen, który znajdował sie tuż obok hotelu, od czasu do czasu wybieraliśmy sie na plażę... kino, koncerty... ogólnie bylo bardzo przyjemnie.
Oczywiście nie zawsze spędzaliśmy dzień tak aktywnie... potrzebowaliśmy też zwykłego leniuchowania.

- Yoooooo.... - powiedziałam zmęczona wychodząc na taras.
- Siema... - odpowiedział nieco zaspany Nath, który wygrzewał się na słońcu.
- No... cześć. - Justyna grzebała coś na swoim iPhone.
Założyłam okulary przeciwsłoneczne i położyłam się na wolnym leżaku.
Było trochę po 11:00, a słońce już dawało się we znaki.
- Co rooooobisz? - wsadziłam głowę pomiędzy telefon Justyny, a Justyne.
Siedziała na twitterze.
- Czy ty jesteś chora? - zapytała, ale raczej nie czekała na odpowiedź.
- Ktooo tooo jest JJ? - uniosłam brew.
Nathan nagle jakby się obudził.
Usiadł i udawał, że szuka czegoś w plecaku, który leżał obok niego.
- A co cię to obchodzi? - Justyna więla swojego iPhone'a, wstała i oparła się o tarasowe drzwi.
- Myślisz, że jestem głupia? - ponownie położyłam się na leżaku.
Pomimo tego, że leżałam tyłem do Justyny i nie widziałam jej twarzy wyobraziłam sobie jej minę pt. " Bicz plis.... ", która odpowiadała twierdząco na moje pytanie.
Ja jednak nie przejmując się niczym wyciągnęłam swojego androida z kieszeni i zaczęłam szperać po twitterze.
Nathan nadal udawał, że coś robi.
Postanowiłam, że wejdę na profil Justyny.
Zaczęłam powoli analizować tweety.
Mam! - powiedziałam w myślach.
Znalazłam tajemniczego JJ'a.
Weszłam na jego profil.
- Hmm... Jordan... No, no... - powiedziałam na głos.
Nathan spojrzał na mnie i Justyne.
Czytając bio tajemniczego Jordana dowiedziałam się, że jest on z zespołu Luminites.
Oczywiście weszłam na youtube by ich sprawdzic.
- Nath. Masz słuchawki przy sobie? - odwróciłam się w stronę Sykes'a.
Grzecznie wręczył mi słuchawki, które szybko nałożyłąm na głowę i  zaczęłam słuchać muzyki zespołu Luminites.

- Człowieku one od 12:00 ciągle rozmawiają o tym całym JJ'u! - powiedział poirytowany Nath... oczywiście chodziło mu o mnie i Justynę.
Gdy tylko usłyszałam covery, które stworzyli Luminites.... zakochałam się tak samo jak Dżustina!
Nathan i Jay rozmawiali na skype ze swoim kolegą Celem, a my z Justyną cieszyłyśmy się do telefonu oglądając wszystkie covery od początku... po raz setny!
- JJ? JJ z Luminites? - Cel zrobił wielkie oczy.
- Taaaak...? - powiedział niepewnie Nathan.
- Wołajcie dziewczyny! - Cel zaśmiał się i zniknął z ekranu, a my z Justyną grzecznie usiadłyśmy obok Jaya i Nathana.
Gdy jakiejś minucie Cel wrócił z " niespodzianką " z Justyną nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom.
- Cel... teraz to one nie przestaną ' fapać ' do końca życia... - Jay zauważył co się dzieje i zrobił facepalma.

niedziela, 30 września 2012

Kasztaning ♥

W Nowym Jorku zagoscilismy jedynie 3 dni.
Oczywiscie wraz z Justyna, Ola, Zuza i Nareesha wybralysmy sie na zakupy!
Ja szczegolnie nie przepadam za chodzeniem po sklepach no ale w koncu bylysmy w NY wiec sie poswiecilam.
Do hotelu wrocilysmy obladowane ogromna iloscia toreb z roznorakich sklepow.
- A... gdzie wy to macie zamiar schowac? - zapytal Kevin pakujac torby do wana.
- Przeciez juz jestescie spakowane i zaraz jedziemy na lotnisko.... - Siva stal pod hotelem i patrzal na nas jak na wariatki.
- Chlopcy... nauczcie sie jednego! My myslimy i jestesmy przygotowane na wszystko! - powiedziala Ola. - No z malym wyjatkiem... Agata nie mysli... - dodala po chwili.
Zmierzylam ja jedynie wzrokiem.
Po zakupach nie mialam sily na nic.
- Taaak... jestescie przygotowane... Niestety raczej nie w tej sytuacji... - Nathan zerknal na torby, ktore lezaly juz w wanie i na nas obladowanych ciuchami.
- Ha ha ha! Ja na cale szczescie jeszcze sie nie spakowalam! - uradowala sie Zuza i ruszyla do hotelu... zapewne do Nialla.
- Moj drogi. - Justyna podeszla do Nathana. - I tu sie mylisz! - usmiechnela sie ironicznie.
Zza rogu wyszla Nareesha z dwoma przeogromnymi torbami.
- Mowiliscie cos...? - zapytala smiejac sie.
- Te jak cos wymysla... - Max zlapal sie za glowe.

Cudem zmiescilysmy wszystkie ciuchy i buty do tych dwoch bagazy.
Dziwie sie, ze zamki to wszystko wytrzymaly.
Uradowane ruszylysmy na lotnisko... ( Jedynie Zuza zostala z Niallem. Mielismy sie zlapac jakos po locie gdyz obydwoje mieli zabukowane bilety na pozniejsza godzine ).
Chlopcy nie byli az tak radosni bo musieli sluchac co nakupowalysmy.

- A wy bedziecie tak o tym ciuchach i butach mowic, az do LA czy moze przestaniecie...? - zapytal Jay podchodzac do odprawy paszportowej.
- Do LA? - zapytala sie Ola, a wszystkie dziewczyny wybuchnely smiechem. - Jak skonczymy o tym mowic w Londynie to bedzie dobrze!
- Ja juz sie ogolnie zmeczylam tym gadaniem.... - powiedzialam i oparlam sie... o torbe!
Oczywiscie torba byla na kolkach wiec automatycznie sie przesunela, a ja wyladowalam na zimnej posadzce.
Wszyscy zrobili facapalm'a, a inni ludzie na lotnisku smiali sie pod nosem.
- Wspominalam juz, ze bycie kasztanem nie boli? - Ola popatrzala na mnie.
- Myslenie tez nie boli.... - Justyna spojrzala na mnie z politowaniem.
- W takim razie jestem wyjatkiem! - powiedzialam udajac zalamana.
- A juz wlasnie mialem mowic, ze dawno Agaty nie widzialem lezacej na ziemi... - Nathan spojrzal na mnie.
- Wez zapamietaj w koncu, ze jak opierasz sie o cos ruchomego to to raczej sie przesunie.... - Ola pokrecila glowa.
- Ej wiecie co? Wy tak do mnie mowicie i mowicie.... i mnie to troche plaszczy.... Dobranoc! - poniewaz nie chcialo mi sie wstawac obrocilam sie na bok i udawalam, ze zasypiam.
- Ty nie udawaj! - zasmial sie Max. - Zwyczajnie wstac nie umiesz!
- Tak?! Tak myslisz?! To patrz! - podnioslam sie... niestety jakos pechowo wstalam.
Nogi zaplataly sie o siebie... i tym razem wyladowalam na brzuchu.
- Nie komentujcie... - polozylam twarz z zazenowania na ziemi.

niedziela, 16 września 2012

Slodkosci ♥

Lot do Nowego Jorku zlecial nam bardzo szybko... to znaczy mi! Cala podroz przespalam.
Gdy wyladowalismy Jay opudzil mnie slowami " Wstawaj brzydalu!! " - taki tam... romantyczny Jay!
Slodkoscia nadrabiali  Max z Ola oraz Nathan z Justyna.
Oczywiscie tak czule budzili swoje dziewczyny calusami, ze po chwili wraz z Jayem stwierdzilam, ze zwymiotujemy!
- Serio?! Serio?! - stanelam nad Nathanem, ktory czule calowal Justyne.
- Nie no... SERIO?! - Jay przygladal sie Oli i Maxowi, ktorzy robili to samo co Justyna i Nathan.
- Nie... ja... nie wytrzymam! - pokrecilam glowa.
- Ja tez nie.... - Kev podal mi torebke na wymioty.

Powoli wychodzilismy z samolotu... Ja z Jayem wyrywajac sobie paczke chipsow z reki, a Max z Ola oraz Justyna z Nathanem okazujac sobie czulosci.
Przed nami szla Nareesha z Siva, a gdzies z boku turlala sie reszta ekipy.
- Heeeeeeeej Bejbsy! - Kelsey wykrzyczala i podeszla do mnie i do Jaya.
Usmiechnela sie i odeszla.
- Ona z nami leciala...? - zrobilam wielkie oczy.
Caly czas w glowie mialam widok jej " usmiechu "... czerwona szminka... Krzyk....
Otrzepalam sie i dalam Jayowi chipsy.
- A tobie co ze oddajesz mi chipsy?! - chlopak zdziwil sie.
- Boje sie, ze jak je zjem to... zwymiotuje... - znowu przypomnial mi sie usmiech Kels...

Jako, ze na lotnisku czekalo bardzo duzo fanow z Justyna, Ola i Nareesha postanowilysmy, ze pojedziemy do hotelu same.
Kelsey chciala zostac, jak to ona mowi, ze swoim " bejbem "...
W drodze Justyna dostalaa SMSa od Zuzy.
" SIEMA! Tak sobie stoje i mysle... KIEDY BEDZIECIE W HOTELU?! Nogi mnie juz bola!! ".
Dżustina pokazala nam wiadomosc.
- Ale co... ze ona niby jest tam... czy... ze co? - popatrzalam pytajaco.
Wszystkie dziewczyny zrobily facepalm'a.
- Bycie kasztanem nie boli... - Ola pokrecila glowa.
Popatrzalam na nia chwile zastanawiajac sie i wrocilam do czytania gazety.
Droga z lotniska do hotelu nie trwala dlugo.
Jakies 20 minut i po sprawie.
Cala nasza czworka byla strasznie zmeczona.
Powoli wyciagalysmy swoje bagaze z bagaznika.
Nagle uslyszalysmy znajomy glos.
- Yoooo!.
Moim oczom ukazala sie Zuza i Niall.
Papuzki staly wtulone w siebie.
Wszyscy rzucilismy sie na siebie i zaczelismy przytulac.
Taki tak grupowy przytulasek.
Jako, ze strasznie dlugo sie nie widzielismy stalismy pod hotelem nie wiedzac tak naprawde czemu nie idziemy do hotelu.
Zuza streszczala nam wszystkie wazne wydarzenia, ktore przezyla, a my jej opowiadalismy swoje.

Gdy caly TW team wrocil z lotniska poszlismy sie wreszcie rozpakowac.
Okazalo sie, ze Niall ma mini wakacje i wraz z Zuza zatrzymali sie w NYC.

Wchodzac do pokoju mojego i Jaya przerazila mnie troche jego wielkosc.
Pokoj naprawde byl duzych rozmiarow.
Nie za bardzo chcialo nam sie rozpakowywac wiec postanowilismy, ze pojdziemy na jakies slodkosci.
Kolo hotelu bylo mnostwo roznorakich kawiarenek, a wiadomo, ze dobre ciacho jest warte krotkiego spacerku.
Jako, ze ja i Jay jestesmy mili chcielismy zapytac sie reszty czy pojda z nami.
Zamknelismy swoj pokoj i ruszylismy w strone pierwszych drzwi.
- Ok... 8876? Kev! - zapukalam.
Kevin nie otwieral wiec weszlismy sami... i zastalismy rozwalonego Keva na calym lozku... spal
- Chyba nie idzie na ciacho.... - skomentowal Jay.
Poszlismy dalej.
Nareesha i Siva przeslodko spali.
Tom rowniez spal, a Kelsey nie bylo.
Niall i Zuza wtuleni w siebie ogladali film.
Ola i Max.... oraz Jusyna i Nathan robili to co w samolocie....
Wiec nie chcielismy im przeszkadzac...

- Okieeeeej... No to idziemy na ciacho sami! - usmiechnela sie do Jaya, a w glowie mialam widok ogromnego ciastka, na ktorego ochote mialam juz od bardzo dawna.