No nic... zachowywalysmy sie normalnie... zbyt normalnie!
- Polki, co? - Tom poruszyl brwiami.
Totalnie nas zmierzyl, z gory na dol... ale jakos na nas to nie podzialalo.
Mowiac ' na nas ' mysle o mnie, Zuzie i Oli...
Justyna usmiechnela sie do niego zalotnie.
Szturchnelam ja.
- No cooo? - popatrzala na mnie " spod byka ". - Jestem wolna... on jest wolny... - rozmarzyla sie na chwile.
- Ty wez sie opanuj bo do koncertu nie przezyjesz! - zasmialam sie i pokrecilam glowa.
Jay przedstawil nas wszystkim.
Przywitalysmy sie miedzy innymy z Nareesha - dziewczyna Sivy, Kevinem - ochroniarzem, - Deb - ich makijazystka, Dave'em - fryzjerem, no i calym zespolem...
Nagle ktos zapukal do pokoju.
- MARTIN! - krzyknelam.
Wszyscy zaczeli sie na mnie dziwnie patrzec.
- No Martin ma na imie prawda? - wywrocilam oczami.
- Taaaak... Martin jestem, milo mi... - powiedzial jakis znajomy glos.
Dziewczyny zrobily face palm'a juz chyba po raz setny tego wieczoru.
- Ty to jestes biedna... - Zuza poklepala mnie po plecach.
- Nie biedna tylko tepa! - Ola spojrzala na mnie. - Ja jestem biedna, ze z nia na co dzien zyje.
- Daniel? - przygladalam sie postaci stojacej w drzwiach.
Tak... To byl Daniel - moj brat.
- Jakie mile przywitanie.. - zmierzyl mnie.
- Ale... ale.. ale... - zaczelam sie jakac.
- ALE?! - krzykneli wszyscy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytalam zdziwiona.
Po kilku... no dobrze... po kilkunastu, a moze i kilkudziesieciu minutach trudnej konwersacji brat wytlumaczyl mi, ze zna sie z chlopakami.
Uwazalam to za niemozliwe, no bo JAK TO?!
Ale taka byla prawda. Mieszkal w Londynie od dobrych 4 lat, a do Polski przylatywal sporadycznie.
Nie mielismy wiec czasu rozmawiac o tym z kim sie koleguje.
Przyznam jednak, ze byl to dla mnie ogromny szok.
- Zaraz wychodzicie na scene! - do pokoju wszedl jakis mezczyzna.
- Agata? - wszyscy powiedzieli chorem.
- Tak? - zdezorientowana odlozylam gazete.
Tak w ogole to nie wiem czemu bylam taka spokojna.. siedzialam na backstage'u z The Wanted i czytalam gazete... nigdy nie pomyslalabym o tym ze przy spotkaniu, a w dodatku pierwszym spotkaniu, bede czytala sobie gazete. Myslalam raczej, ze bede piszczec, piszczec, piszczec i piszeczec... wspominalam juz o piszczeniu?
- Zartujesz? - Zuza nie mogla uwierzyc.
- Ty kasztanie! - Justyna pokrecila glowa i wrocila do rozmowy z Tomem.
- Wiesz co? Po prostu idz sie lecz! - rzucila Ola i wznowila konwersacje z Maxem.
Nagle spojrzalam na drzwi.
Stal w nich Martin... ten Martin!
Wstalam z ogromnej sofy i pobieglam w jego kierunku.
Rzucilam mu sie na szyje, a ten stal nieruchomo.
Widzac jakies flesze odbijajace sie na sciane puscilam Martina i sie odwrocilam.
- No przeciez musicie miec udokumentowane wasze pierwsze spotkanie! - zasmiala sie Ola.
Martin jest managerem The Wanted.
Ale jest... przeslodki!
Taki kulupulek - jak ja to mowie.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytalam smiejac sie.
Zalozylam sie z dziewczynami, ze gdy go spotkam zapytam sie o to.
- Tiaaaa... To bylo dziwne... - Martin spojrzal na mnie. - Chodzcie, chodzcie! - ponaglal chlopcow.
Jakies 20 minut pozniej zespol stal na scenie, a my z dziewczynami tuz pod nia.
Wlasnie spelnialo sie nasze kolejne marzenie.
MARTIN!! Kasztanie, poryczałam się ze śmiechu <3
OdpowiedzUsuńMarciaaaaak! *.* J.
OdpowiedzUsuń