W samolocie siedzialysmy podjarane jak chyba nigdy w zyciu.
To nie byl nasz pierwszy lot za granice jak i rowniez do UK.
Byl to nasz pierwszy lot do Londynu i to nie taki zwykly lot.
W torbie, ktora lezala gdzies w luku bagazowym byly dwa bilety...
Bardzo wazne bilety!
Dwa cudenka na koncert The Wanted.
Dla kogos to poprostu zwykle skrawki papieru.. dla mnie i dla Oli.. rzecz na ktora czekalysmy od bardzo dawna.
W dodatku mialysmy zamieszkac w Londynie!!
I jak tu sie nie jarac?!
Lot ciagnal sie i ciagnal, a my z Ola wypatrywalysmy tylko lotniska.
Gdy w glosnikach uslyszalysmy " Welcome to London " myslalam, ze wyskoczymy przez okno.
Zachowalysmy jednak spokoj i powoli wychodzilysmy z samolotu.
Ku naszemy zdziwieniu pogoda byla niesamowita.
Podobna do tej w Polsce.
Cieplo, a w dodatku slonce na niebie... nie moglysmy sobie wymarzyc lepszego przywitania.
To nic!
Gdy odebralysmy bagaze i wielkie drzwi rozsunely sie na boki zauwazylysmy jakiegos mezczyzne z wielkim tortem.
Tort nie dosc, ze byl duzy to jeszcze na jego gorze byly figurki calego zespolu.
- Ty patrz... - rozmarzyla sie Ola.
- Noooo... - nie umialam przestac zerkac na to cudo.
Gdy po chwili sie opamietalam ( a trwalo to troche ) zaczelam szukac swojego wujka, ktory mial po nas przyjechac.
Szukajac go zwrocilam uwage, ze pan z tortem strasznie sie na mnie gapi.
Skrzywilam sie tylko i ruszylam z Ola w tlum.
Facet zaczal za nami isc.
- Zaraz sie odwroce i mu cos powiem! - szepnelam zdenerwowana do Oli.
- Wez ciasto i uciekamy! - zasmiala sie.
- Ola ja nie zartuje... zaraz go walne! - odwracalam sie nerwowo.
Mezczyzna zblizal sie do nas coraz bardziej, a my coraz szybciej szlysmy.
- No ludzie!! Masz jakis problem?!? - nie wytrzymalam i sie odwrocilam.
Zapomnialam oczywiscie, ze jestesmy w UK i powiedzialam to po polsku.
- Agata...? - wybelkotal brunet.
- Wujek? - zrobilam wielkie oczy.
Oczywiscie opamietalam sie i zaczelam rozmawiac z nim po angielsku.
Richard jest rodowitym brytyjczykiem i nie zna ani slowa po polsku.. ekhem... poza przeklenstwami.
Przeprosilam go za moj wczesniejszy bulwers.
On jednak usmiechnal sie tylko i wreczyl mi tort.
Ruszylismy w strone domu.
Waskie, ruchliwe uliczki zdecydowanie mi sie spodobaly.
Gdy moj wujek zaparkowal nie moglam uwierzyc wlasnym oczom.
Byla to jedna z najbogatszych i zadbanych czesci Londynu.
No, ale w koncu czego ja sie spodziewalam?
Moja ciocia wychowywala sie tutaj i znalazla bardzo dobra prace, jak i moj wujek.
Oboje byli znanymi prawnikami.
I pomyslec, ze ja mieszkam w zwyczajnym bloku na slasku...
No nic...
Weszlismy do mieszkania... chociaz nie wiem czy mozna bylo to nazwac mieszkaniem!
Jak dla mnie byla to luksusowa willa!
Postawilam tort na blacie w kuchni.
Ciocia zaczela wyciagac telezyki i noze.
Ja jednak zakrylam cudo cala soba i zrobilysmy z Ola kilka zdjec po czym wstawilysmy je na twittera.
- Teraz mozemy jesc! - powiedziala Ola dodajac ostatnie zdjecie.
Gdy lezalysmy i odpoczywalysmy na kanapie ktos zapukal do drzwi.
Wujostwo i kuzynka pojechali na zakupy wiec wraz z Ola poszlysmy zobaczyc kto puka.
- Justyna?! Zuza?! - stanelam przy otwartych drzwiach, a oczy wyszly mi na wierzch.
____________________________________________________________________
Mam nadzieje, ze was nie nudze!
Jak najszybciej chcialam wprowadzic moje kochane adminki - kolezanki po fachu - z TWPL wiec oto sa! Na samiutkim koncu, ale sa!
Oby sie spodobalo X
wejscie smoka!! :D
OdpowiedzUsuńJ.
Hejj Yeah! ;D
OdpowiedzUsuńsupriseee :D
OdpowiedzUsuń