- Nie! Michael Jackson! - zrobil facepalm'a.
- Nie myslalam, ze tutaj zawitasz... wiec sie zdziwilam... - wpuscilam Nathana do srodka.
- Nie oklamujmy sie Agata! Ty w ogole nie myslisz! - Ola spojrzala na mnie.
- Jeszcze cos bedziesz chciala! - pogrozilam jej palcem.
- No... chce juz... ZAKUPY po ktore poszlas!
- O! Idziecie na zakupy? - Nathan usmiechnal sie lekko.
- Nie!? - odpowiedzialysmy chorem z dziewczynami.
- Aha... - zmieszal sie.
- Ale... - Justyna uniosla brew. - Ty mozesz pojsc! - wreczyla mu reklamowke.
- Sam? - popatrzal zalotnie.
- Sam, sam! - wraz z Zuza i Ola zaczelysmy go wypychac z domu widzac jak Justyna odlatuje.
- Ale ja nawet nie wiem co mam kupic! - wrzeszczal juz za zamknietymi drzwiami.
- Cos do jedzenia! - krzyknelysmy.
Podeszlysmy do kanapy i juz mialysmy siadac gdy...
- O... Niall? - zza drzwi uslyszalysmy jak Nathan z kims rozmawia.
- NIALL?! - Zuza wyleciala z domu.
- Hej.. - blondyn usmiechnal sie przeuroczo.
- Cz cz cz czzzzesc... - dziewczyna zaczela sie jakac.
Chlopcy spojrzeli na Zuze jak na wariatke.
- Nie martwcie sie... wyjdzie z tego... - wzielam Zuze za reke i wprowadzilam do domu.
Posadzilam ja kolo Justyny.
Obie dziewczyny wygladaly jakby byly w innym swiecie.
- A tym co odwalilo? - Ola patrzala na nie.
- Nie wiem! - zasmialam sie. - Na imprezie sie tak nie zachowywaly!
Stalysmy tak nad dziewczynami i czekalysmy az " powroca " do nas.
* puk puk *
- Idz po te zakupy!!! - Ola krzyknela z mysla, ze to znowu Nathan.
- Bez ciebie nie ide... - chlopak zasmial sie.
Nasmiewal sie oczywiscie z polskiej reklamy, w ktorej wystepuje kapitan naszej narodowej druzyny pilkarskiej.
- To nie jest Nathan... - Ola szepnela do mnie. - O moj Boze! - dodala po chwili. - Dobrze wygladam? - zaczela poprawiac wlosy.
Nie zdazylam jej odpowiedziec bo w podskokach podbiegla do drzwi.
- Hej... - oparla sie o futryne.
- Max... - wyszeptalam.
Juz wiedzialam co wstapilo w Ole.
- Hej... A moze bys tak otworzyla drzwi? - zasmial sie glosno.
- Tak, tak, tak, tak! - Ola silowala sie z klamka.
- Pozwol, ze pomoge... - podeszlam i otworzylam drzwi zza ktorych wylonil sie Max.
- O! Czesc dziewczyny! - mowiac to patrzal caly czas na Ole.
- Ta... czesc... - postanowilam, ze zostawie ich samych i zajme sie Zuza i Justyna.
Ola rozmawiala z Maxem, a dziewczyny powoli wracaly do siebie.
Rozmawialy miedzy soba jak to slicznie usmiechnal sie Niall, jak to zalotnie spojrzal Nathana...
- Dziewczyny... serio? - spojrzalam na nie. - Zaraz zwymiotuje tecza!
- Aj cicho! - Justyna machnela reka.
- Zazdrosna i tyle! - Zuza sie skrzywila.
Pokrecilam tylko glowa i usiadlam na ogromnym fotelu.
Drzwi do domu byly otwarte.
Stali w nich Max z Ola.
Zuza i Justyna siedzialy obok mnie na kanapie, a Nathan wciaz rozmawial przed domem z Niallerem.
- Siema Ryan! - ledwo co uslyszalam glos Nathana.
- Siema! - chlopak mu odpowiedzial.
Gdzies juz slyszalam ten glos....
Powoli wstalam i podeszlam do drzwi.
Ryan popatrzal sie na mnie.
- Wiedzialam! - krzyknelam. - No wiedzialam! Mowilam, ze on jest z zespolu Lawson! Mowilam! - darlam sie.
- Hej... - usiechnal sie tak samo jak w tedy kiedy szlam po zakupy.
Po tym usmiechu wygladalam identycznie jak reszta dziewczyn... odlecialam...
- Usiadz sobie Agatko.. - zasmiala sie Justyna.
- Yhy.. - wymamrotalam i usiadlam na kanapie.
Kiedy juz wrocilam do siebie po ' odlocie ' postanowilismy, ze wszyscy wybierzemy sie na zakupy.
Ja, Ryan, Ola, Max, Justyna, Nathan, Zuza i Niall.
piątek, 29 czerwca 2012
środa, 27 czerwca 2012
Suprise ♥
Od wspolnej imprezy z chlopakami z TW minely juz jakies dwa tygodnie.
Chlopcy przestali sie z nami kontaktowac... czego my sie spodziewalysmy?
Ze z fanek nagle staniemy sie ich najlepszymi przyjaciolkami?
Ze bedziemy wszedzie z nimi jezdzily?
Ze bedziemy wspolnie chodzic na zakupy...?
A propo zakupow... nasza lodowka byla pusta.
Ani Justyna, ani Ola, ani Zuza nie mialy zamiaru ruszyc sie z ogromnej kanapy.
- NO OK! - widzialam ich wzroki na sobie. - Juz ide! - siegnelam po klucze i wyszlam z domu.
Szlam dluga ulica... nie wiem czemu, ale wzielo mnie na wspomnienia.
Od razu przypomniala mi sie noc kiedy wraz z Jayem szukalismy Oli, Maxa, Zuzy, Nialla, Justyny i Toma.
Przechodzac kolo pamietnej rzezby " dwoch zakochanych " zasmialam sie.
Ludzie patrzeli na mnie krzywo.. No ale nie dziwie sie!
Szlam i co kilka metrow wybuchalam smiechem.
Po pewnej chwili zrobilo mi sie jednak smutno.
Poczulam pustke...
Niby nie znalismy sie z zespolem dlugo... Prawie w ogole! Ale brakowalo mi ich.
- Agata... jaka ty jestes glupia! - pokrecilam glowa i powiedzialam pod nosem.
- Z grzecznosci nie zaprzecze! - jakis chlopak... w miare przystojny, przeszedl kolo mnie.
- Brytyjczyk... - szepnelam i rozmarzylam sie slyszac jego akcent.
Chlopak jednak uslyszal moj szept.
- Dokladnie. - odwrocil sie i usmiechna sie przeuroczo!
Nogi mi zmiekly.
Oddychaj... - pomyslalam.
Z tego wszystkiego zapomnialam, ze mam zrobic zakupy.
Odwrocilam sie i szybkim krokiem ruszylam w strone domu.
Droga nieco sie dluzyla wiec wlozylam sluchawki do uszu i puscilam sobie " Lawson - When She Was Mine ".
Oczywiscie nie obylo sie bez dziwnych tancow.
- Dziewczyyyyyynyyyyy! - wparowalam do domu.
Wyciagnelam sluchawki z uszu i podbieglam do Justyny, Oli i Zuzy.
- Co? - odwrocily sie i popatrzaly obojetnie.
- Taki ladny chlopak cos do mnie mowil... nie pamietam co bo potem sie usmiechnal i.... - rozmarzylam sie.
- Super! - Ola udawala zaciekawiona. - A zakupy gdzie?
- Jakie zakupy? - zdziwilam sie.
Dziewczyny zrobily facepalm'a.
- Nawet nie mow! Mi juz w brzuchu burczy od tygodnia! - Justyna popatrzala na mnie blagalnie.
- Co mnie to obchodzi! Gdybyscie widzialy tego chlopaaaaaaaka! - caly czas sie jaralam.
Dziewczyny jednak mnie olaly.
- On mi kogos przypomina... - kontynuowalam, a dziewczyny nadal mialy mnie gdzies. - Wygladal tak jak ten... no! Jak mu jest... No ten! Ryan... Ryan? Ryan chyba... no z Lawson!
- Tiaaaaaaa... - powiedzialy chorem.
Nagle Ola dostala sms'a.
- Jej lovelas... Maxiu! - zasmiala sie Zuza chociaz wiedziala, ze to niemozliwe.
- " Mijaja dokladnie dwa tygodnie od naszego spotkania w sklepie... " - Ola czytala na glos.
- Interesujace... - wywrocilam oczami.
- Kto to jest? - Justyna zerknela na sms'a.
- Mowilam, ze Maxiu! - Zuza wciaz zartowala. - Ej czekajcie... - dodala po chwili. - No bo mijaja dzisiaj dwa tygodnie od tego spotkania w sklepie! - wstala.
- Ta... a po mnie zaraz zapuka Tom i zabierze mnie na spacer.
- I co... ze niby nagle sobie o nas przypomnieli? - zapytalam.
- Ta! Zaznaczyli sobie w kalendarzu, ze maja napisac! - zasmiala sie Ola.
Moj telefon zaczal wibrowac.
- " Co tam kasztanku? " - przeczytalam sms'a od nieznanego numeru. - No Justyna nie rob sobie jaj! Po co do mnie piszesz?
- Ta! Siedze kolo ciebie, iPhone gdzies w sypialni i do ciebie pisze? - pokrecila glowa. - Sory, ale jeszcze nie nauczylam sie teleportowac! - usmiechnela sie ironicznie.
Nagle ktos zapukal do drzwi.
- Tak... a teraz moze jeszcze Tom po Justyne przyszedl! - zwloklam sie z kanapy.
Podeszlam do drzwi i je otworzylam.
- Suprise!! - chlopak usmiechnal sie szeroko.
- Pudlo! Jednak Nathan! - odwrocilam sie i zasmialam do dziewczyn. - Co?! Nathan?! - ponownie spojrzalam sie w strone chlopaka.
Chlopcy przestali sie z nami kontaktowac... czego my sie spodziewalysmy?
Ze z fanek nagle staniemy sie ich najlepszymi przyjaciolkami?
Ze bedziemy wszedzie z nimi jezdzily?
Ze bedziemy wspolnie chodzic na zakupy...?
A propo zakupow... nasza lodowka byla pusta.
Ani Justyna, ani Ola, ani Zuza nie mialy zamiaru ruszyc sie z ogromnej kanapy.
- NO OK! - widzialam ich wzroki na sobie. - Juz ide! - siegnelam po klucze i wyszlam z domu.
Szlam dluga ulica... nie wiem czemu, ale wzielo mnie na wspomnienia.
Od razu przypomniala mi sie noc kiedy wraz z Jayem szukalismy Oli, Maxa, Zuzy, Nialla, Justyny i Toma.
Przechodzac kolo pamietnej rzezby " dwoch zakochanych " zasmialam sie.
Ludzie patrzeli na mnie krzywo.. No ale nie dziwie sie!
Szlam i co kilka metrow wybuchalam smiechem.
Po pewnej chwili zrobilo mi sie jednak smutno.
Poczulam pustke...
Niby nie znalismy sie z zespolem dlugo... Prawie w ogole! Ale brakowalo mi ich.
- Agata... jaka ty jestes glupia! - pokrecilam glowa i powiedzialam pod nosem.
- Z grzecznosci nie zaprzecze! - jakis chlopak... w miare przystojny, przeszedl kolo mnie.
- Brytyjczyk... - szepnelam i rozmarzylam sie slyszac jego akcent.
Chlopak jednak uslyszal moj szept.
- Dokladnie. - odwrocil sie i usmiechna sie przeuroczo!
Nogi mi zmiekly.
Oddychaj... - pomyslalam.
Z tego wszystkiego zapomnialam, ze mam zrobic zakupy.
Odwrocilam sie i szybkim krokiem ruszylam w strone domu.
Droga nieco sie dluzyla wiec wlozylam sluchawki do uszu i puscilam sobie " Lawson - When She Was Mine ".
Oczywiscie nie obylo sie bez dziwnych tancow.
- Dziewczyyyyyynyyyyy! - wparowalam do domu.
Wyciagnelam sluchawki z uszu i podbieglam do Justyny, Oli i Zuzy.
- Co? - odwrocily sie i popatrzaly obojetnie.
- Taki ladny chlopak cos do mnie mowil... nie pamietam co bo potem sie usmiechnal i.... - rozmarzylam sie.
- Super! - Ola udawala zaciekawiona. - A zakupy gdzie?
- Jakie zakupy? - zdziwilam sie.
Dziewczyny zrobily facepalm'a.
- Nawet nie mow! Mi juz w brzuchu burczy od tygodnia! - Justyna popatrzala na mnie blagalnie.
- Co mnie to obchodzi! Gdybyscie widzialy tego chlopaaaaaaaka! - caly czas sie jaralam.
Dziewczyny jednak mnie olaly.
- On mi kogos przypomina... - kontynuowalam, a dziewczyny nadal mialy mnie gdzies. - Wygladal tak jak ten... no! Jak mu jest... No ten! Ryan... Ryan? Ryan chyba... no z Lawson!
- Tiaaaaaaa... - powiedzialy chorem.
Nagle Ola dostala sms'a.
- Jej lovelas... Maxiu! - zasmiala sie Zuza chociaz wiedziala, ze to niemozliwe.
- " Mijaja dokladnie dwa tygodnie od naszego spotkania w sklepie... " - Ola czytala na glos.
- Interesujace... - wywrocilam oczami.
- Kto to jest? - Justyna zerknela na sms'a.
- Mowilam, ze Maxiu! - Zuza wciaz zartowala. - Ej czekajcie... - dodala po chwili. - No bo mijaja dzisiaj dwa tygodnie od tego spotkania w sklepie! - wstala.
- Ta... a po mnie zaraz zapuka Tom i zabierze mnie na spacer.
- I co... ze niby nagle sobie o nas przypomnieli? - zapytalam.
- Ta! Zaznaczyli sobie w kalendarzu, ze maja napisac! - zasmiala sie Ola.
Moj telefon zaczal wibrowac.
- " Co tam kasztanku? " - przeczytalam sms'a od nieznanego numeru. - No Justyna nie rob sobie jaj! Po co do mnie piszesz?
- Ta! Siedze kolo ciebie, iPhone gdzies w sypialni i do ciebie pisze? - pokrecila glowa. - Sory, ale jeszcze nie nauczylam sie teleportowac! - usmiechnela sie ironicznie.
Nagle ktos zapukal do drzwi.
- Tak... a teraz moze jeszcze Tom po Justyne przyszedl! - zwloklam sie z kanapy.
Podeszlam do drzwi i je otworzylam.
- Suprise!! - chlopak usmiechnal sie szeroko.
- Pudlo! Jednak Nathan! - odwrocilam sie i zasmialam do dziewczyn. - Co?! Nathan?! - ponownie spojrzalam sie w strone chlopaka.
środa, 6 czerwca 2012
Zakochance ♥
- Co jest? - odwrocil sie zdziwiony.
- Cicho bo nas zobacza! - szturchnelam go w plecy.
- No, ale kto...? - odwracal glowe do tylu probujac na mnie spojrzec.
- No jak to kto?! - oburzylam sie. - Oni! - wskazalam palcem na pare calujacych sie ludzi.
- No i co w zwiazku z tym? - caly czas stal do mnie tylem zaslaniajac mnie.
- Jay! - krzyknelam. - No przeciez to jest Justyna i Tom! Nie, nie! To Ola i Max! Chociaz to chyba Zuza i Niall!
Jay zrobil facepalm'a.
- Nie wiem co dzisiaj bralas, ale zmniejsz dawki! - zaczal isc.
Nie wiedzialam o co mu chodzi.
Ten jednak nie wygladal jakby chcial mi to wyjasnic.
Caly czas szedl w strone pary.
- Chodz... no chodz! - odwrocil sie do mnie i zawolal gdy byl jakies 3 metry od zakochanych.
Ruszylam niepewnym krokiem.
- Masz tu swoich Maxa i Ole, Justyne i Toma, Zuze i Nialla... - zaczal pukac po glowie zelazna rzezbe.
- A..aa..aaa..ale przyznasz, ze wygladaja realistycznie! - patrzalam z niedowierzaniem na lawke, na ktorej " siedzieli zakochani ".
Jay pokrecil tylko glowa i ruszyl przed siebie.
Po jakichs 20 minutach spaceru brzuch bolal mnie ze smiechu.
Jay caly czas opowiadal jakies glupoty.
- O! Patrz! - wskazal palcem na grupke ludzi zblizajaca sie do nas. - Ida uciekinierzy!
Ola, Justyna, Zuza, Max, Tom i Niall szli smiejac sie.
- O! Hej! - krzyknela Ola.
My z Jayem poczekalismy az podejda. Nie chcielismy sie wydzierac po nocach.
- Siema! - Zuza wystawila zeby w usmiechu.
- Toniiiiight, we areee youuung! - Justyna zaczela spiewac.
Szczerze mowiac korcilo mnie by do niej dolaczyc, no ale przeciez bylam na nich wszystkich zla.
- Gdzie byliscie? - zapytalam.
- W sklepie. - Ola popatrzala na mnie. - I nie! Nie kupowalismy zadnej kielbasy! - dodala szybko.
- Bylismy dokupic kilka rzeczy... - Tom uniosl siatke i wyciagnal z niej szampana.
Usmiechnal sie przy tym tak slodko - z reszta jak wszyscy inni - ze nie moglam sie na nich dluzej gniewac.
Ruszylismy w strone domu spiewajac " Tooooniiiight, we areee youuuung! " - biedni sasiedzi...
- Wigle... wi wigl wigle wigle... Jest w tym domu cos do jedzenia?! - obudzil mnie krzyk Martina.
Nie wiem czemu, ale spalam na kanapie w salonie.
Justyna, Ola i Zuza rowniez tam spaly.
- Moglbys przymknac buzke? - usmiechnelam sie ironicznie podchodzac do Martina.
Tym razem na szczescie byl ubrany.
- Zrob mi cos do jedzenia! - popatrzal na mnie.
- MARTIN! Jak ja ci cos zaraz zrobie to bedzie bolalo! - krzyknela Justyna. - Zamknij sie!
- Ej... no zrob cos.. - usiadl przy malym stoliku w kuchni.
Spojrzalam na zegarek. Byla 8:30.
- Jedyne co moge ci zrobic to krzywde. - wyszlam z kuchni i ruszylam na gore.
Martin sie wyspal to i wstal wczesniej...
Caly dom byl pusty i nawet w miare wygladal.
Oprocz mnie, dziewczyn i Martina w domu byl jedynie zolw mojego brata.
Poszlam do swojej sypialni z mysla, ze sie przespie, ale jakos mi sie odechcialo.
Przekrecilam sie po kilku pokojach sprawdzajac czy wszystko jest na swoim miejscu i wrocilam na dol.
Marciak nadal czekal na sniadanie.. podobnie jak Ola, Justyna i Zuza, ktore siedzialy kolo niego.
- Nie! Nie zrobie nic do jedzenia! - krzyknelam patrzac na ich slodkie minki. - Ewentualnie moge zamowic pizze... - zaproponowalam.
Wszyscy sie zgodzili.
Po ok. godzinie siedzielismy najedzeni w salonie ogladajac kreskowki.
- Cicho bo nas zobacza! - szturchnelam go w plecy.
- No, ale kto...? - odwracal glowe do tylu probujac na mnie spojrzec.
- No jak to kto?! - oburzylam sie. - Oni! - wskazalam palcem na pare calujacych sie ludzi.
- No i co w zwiazku z tym? - caly czas stal do mnie tylem zaslaniajac mnie.
- Jay! - krzyknelam. - No przeciez to jest Justyna i Tom! Nie, nie! To Ola i Max! Chociaz to chyba Zuza i Niall!
Jay zrobil facepalm'a.
- Nie wiem co dzisiaj bralas, ale zmniejsz dawki! - zaczal isc.
Nie wiedzialam o co mu chodzi.
Ten jednak nie wygladal jakby chcial mi to wyjasnic.
Caly czas szedl w strone pary.
- Chodz... no chodz! - odwrocil sie do mnie i zawolal gdy byl jakies 3 metry od zakochanych.
Ruszylam niepewnym krokiem.
- Masz tu swoich Maxa i Ole, Justyne i Toma, Zuze i Nialla... - zaczal pukac po glowie zelazna rzezbe.
- A..aa..aaa..ale przyznasz, ze wygladaja realistycznie! - patrzalam z niedowierzaniem na lawke, na ktorej " siedzieli zakochani ".
Jay pokrecil tylko glowa i ruszyl przed siebie.
Po jakichs 20 minutach spaceru brzuch bolal mnie ze smiechu.
Jay caly czas opowiadal jakies glupoty.
- O! Patrz! - wskazal palcem na grupke ludzi zblizajaca sie do nas. - Ida uciekinierzy!
Ola, Justyna, Zuza, Max, Tom i Niall szli smiejac sie.
- O! Hej! - krzyknela Ola.
My z Jayem poczekalismy az podejda. Nie chcielismy sie wydzierac po nocach.
- Siema! - Zuza wystawila zeby w usmiechu.
- Toniiiiight, we areee youuung! - Justyna zaczela spiewac.
Szczerze mowiac korcilo mnie by do niej dolaczyc, no ale przeciez bylam na nich wszystkich zla.
- Gdzie byliscie? - zapytalam.
- W sklepie. - Ola popatrzala na mnie. - I nie! Nie kupowalismy zadnej kielbasy! - dodala szybko.
- Bylismy dokupic kilka rzeczy... - Tom uniosl siatke i wyciagnal z niej szampana.
Usmiechnal sie przy tym tak slodko - z reszta jak wszyscy inni - ze nie moglam sie na nich dluzej gniewac.
Ruszylismy w strone domu spiewajac " Tooooniiiight, we areee youuuung! " - biedni sasiedzi...
- Wigle... wi wigl wigle wigle... Jest w tym domu cos do jedzenia?! - obudzil mnie krzyk Martina.
Nie wiem czemu, ale spalam na kanapie w salonie.
Justyna, Ola i Zuza rowniez tam spaly.
- Moglbys przymknac buzke? - usmiechnelam sie ironicznie podchodzac do Martina.
Tym razem na szczescie byl ubrany.
- Zrob mi cos do jedzenia! - popatrzal na mnie.
- MARTIN! Jak ja ci cos zaraz zrobie to bedzie bolalo! - krzyknela Justyna. - Zamknij sie!
- Ej... no zrob cos.. - usiadl przy malym stoliku w kuchni.
Spojrzalam na zegarek. Byla 8:30.
- Jedyne co moge ci zrobic to krzywde. - wyszlam z kuchni i ruszylam na gore.
Martin sie wyspal to i wstal wczesniej...
Caly dom byl pusty i nawet w miare wygladal.
Oprocz mnie, dziewczyn i Martina w domu byl jedynie zolw mojego brata.
Poszlam do swojej sypialni z mysla, ze sie przespie, ale jakos mi sie odechcialo.
Przekrecilam sie po kilku pokojach sprawdzajac czy wszystko jest na swoim miejscu i wrocilam na dol.
Marciak nadal czekal na sniadanie.. podobnie jak Ola, Justyna i Zuza, ktore siedzialy kolo niego.
- Nie! Nie zrobie nic do jedzenia! - krzyknelam patrzac na ich slodkie minki. - Ewentualnie moge zamowic pizze... - zaproponowalam.
Wszyscy sie zgodzili.
Po ok. godzinie siedzielismy najedzeni w salonie ogladajac kreskowki.
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Uciekinierzy ♥
Wszyscy goscie odwrocili sie w jego strone.
- Wigle, wigle, wigle, wigle, wigle YEAH! - Martin kontynuowal swoj wystep.
Nie wiedzialam czy mam sie smiac, czy plakac.
Wybralam opcje : face palm, tak jak reszta ludzi w salonie.
- Everyday I'm shufflin'. - Marciak chyba nie widzial naszych zniesmaczonych min.
- Ide go wyniesc... czy cos... - zwrocilam sie do Jaya, ktory chyba zlapal bakcyla.
- Wigle, wigle, wigle, wigle, wigle YEAH! - zaczal sie smiac.
Zmierzylam go wzrokiem.
Ten jednak nie przestawal.
- Ej! - szturchnelam go.
- Ale wyszedl mi ten ruch, nie? Everyday I'm shufflin'. - Jay powrocil do swojego '' tanca ''.
Przewrocilam oczami.
Wiedzialam, ze Jay mi raczej nie pomoze.
Popatrzalam wiec w strone Zuzy, Justyny i Oli.
One byly jednak zajete rozmowami z Niallem, Tomem i Maxem.
- Taaaa... - szepnelam pod nosem.
- Ja ci pomoge! - usmiechnal sie Nathan i poszedl w strone Martina.
Niestety tance Marciaka tak go rozbawily, ze nie moglam liczyc rowniez na jego pomoc.
Zlapalam nasza kuleczke za reke i zaczelam ciagnac w strone wyjscia.
Po chwili silowania sie uznalam jednak, ze bedzie to niemile wyrzucic go z domu wiec zmienilam kierunek i zaczelam go ciagnac w strone schodow na gore.
Jakims cudem zaciagnelam go na schody. Potem juz sam poszedl dalej.
Okazalo sie, ze Martin byl na jakiejs imprezie no i nie byl do konca trzezwy.
Polozylam go w sypialni dla gosci i poszlam na dol.
Caly lud zgromadzony w salonie calkowicie zapomnial o wielkim wejsciu Martina...
Pewnie stalo sie tak dlatego, ze Tom przyniosl jakies trunki...
Wybila 1:00 w nocy.
Caly czas chodzilam i pilnowalam zeby nikt niczego nie zniszczyl.
Przyznam szczerze, ze bylam troche zdenerwowana gdyz od poczatku imprezy nie zamienilam z Ola, Justyna i Zuza ani jednego slowa.
Ola caly czas przebywala z Maxem, Justyna z Tomem, a Zuza oczywiscie z Niallem.
Tak przy okazji to dziewczyny wygladaly przeslodko z chlopakami... co nie zmienia faktu, ze bylam zdenerwowana....
Ogolnie jakos nie umialam sie odnalezc na imprezie
Zauwazylam, ze kuchnia jest pusta.
Postanowilam, ze usiade sobie tam i wreszcie cos zjem.
Okazalo sie, ze kuchnia jednak wolna nie byla.
Na szczescie siedziala tam tylko Nareesha.
- Goraca tu... - usmiechnela sie gdy wchodzilam.
- Masakra jakas! - otworzylam okno.
- A co ty taka jakas nie w sosie...? - spojrzala na mnie.
Nie doczekala sie odpowiedzi, ale sama zgadla.
- No, ale nie mow, ze nie wygladaja slodko! - spojrzala w strone salonu. - Ej czekaj! Gdzie oni sa? - wstala.
Jasne! Nie dosc, ze mnie zlaly to sobie jeszcze wyszly! - pomyslalam.
Faktycznie!
Oli, Zuzy i Justyny nie bylo na kanapie gdzie od kilku godzin siedzialy z Maxem, Tomem i Niallem.
Oczywiscie chlopcow tez nie bylo, co mnie w ogole nie zdziwilo.
Pokrecilam glowa.
- Poszli odetchnac! - zasmiala sie Nareesha i wyszla z kuchni.
Ja otworzylam lodowke i wyciagnelam jakies owoce.
Juz mialam sobie spokojnie usiasc gdy Jay zaszedl mnie od tylu.
Troche mnie przestraszylo to jego zwyczajne " buuu ", wiec upuscilam cala miske z owocami.
- Dzieki! - usmiechnelam sie ironicznie i zaczelam zbierac wszystko z podlogi.
Na szczescie miska byla plastikowa wiec nic sie jej nie stalo.
Jay zauwazyl, ze sie zdenerwowalam.
Przykucnal i pomogl mi wszystko pozbierac.
- Wiesz gdzie sie podzialy Ola, Justyna i Zuza? - zapytalam odkladajac miske.
- Zapewne tam gdzie Max, Tom i Nialler... - usmiechnal sie.
- Zapewneeee... - ruszylam w strone salonu.
- Chodzmy ich poszukac! - Jay wyskoczyl przede mnie.
Na poczatku wcale nie chcialam nigdzie isc... jednak gdy zobaczylam co dzieje sie w salonie i ze nie wyglada on juz jak salon... po prostu wyszlam czekajac na Jaya na dworze.
- Rozumiem, ze idziemy? - mowil zakladajac bluze.
- Nie! Tak przyszlam sobie postac! - zmierzylam go.
- Czyli idziemy. - machnal glowa.
Glosy z imprezy slychac bylo kilka domow dalej.
Szlismy przed siebie dluga ulica.
- O Boze! - schowalam sie za Jayem i nie moglam uwierzyc wlasnym oczom.
- Wigle, wigle, wigle, wigle, wigle YEAH! - Martin kontynuowal swoj wystep.
Nie wiedzialam czy mam sie smiac, czy plakac.
Wybralam opcje : face palm, tak jak reszta ludzi w salonie.
- Everyday I'm shufflin'. - Marciak chyba nie widzial naszych zniesmaczonych min.
- Ide go wyniesc... czy cos... - zwrocilam sie do Jaya, ktory chyba zlapal bakcyla.
- Wigle, wigle, wigle, wigle, wigle YEAH! - zaczal sie smiac.
Zmierzylam go wzrokiem.
Ten jednak nie przestawal.
- Ej! - szturchnelam go.
- Ale wyszedl mi ten ruch, nie? Everyday I'm shufflin'. - Jay powrocil do swojego '' tanca ''.
Przewrocilam oczami.
Wiedzialam, ze Jay mi raczej nie pomoze.
Popatrzalam wiec w strone Zuzy, Justyny i Oli.
One byly jednak zajete rozmowami z Niallem, Tomem i Maxem.
- Taaaa... - szepnelam pod nosem.
- Ja ci pomoge! - usmiechnal sie Nathan i poszedl w strone Martina.
Niestety tance Marciaka tak go rozbawily, ze nie moglam liczyc rowniez na jego pomoc.
Zlapalam nasza kuleczke za reke i zaczelam ciagnac w strone wyjscia.
Po chwili silowania sie uznalam jednak, ze bedzie to niemile wyrzucic go z domu wiec zmienilam kierunek i zaczelam go ciagnac w strone schodow na gore.
Jakims cudem zaciagnelam go na schody. Potem juz sam poszedl dalej.
Okazalo sie, ze Martin byl na jakiejs imprezie no i nie byl do konca trzezwy.
Polozylam go w sypialni dla gosci i poszlam na dol.
Caly lud zgromadzony w salonie calkowicie zapomnial o wielkim wejsciu Martina...
Pewnie stalo sie tak dlatego, ze Tom przyniosl jakies trunki...
Wybila 1:00 w nocy.
Caly czas chodzilam i pilnowalam zeby nikt niczego nie zniszczyl.
Przyznam szczerze, ze bylam troche zdenerwowana gdyz od poczatku imprezy nie zamienilam z Ola, Justyna i Zuza ani jednego slowa.
Ola caly czas przebywala z Maxem, Justyna z Tomem, a Zuza oczywiscie z Niallem.
Tak przy okazji to dziewczyny wygladaly przeslodko z chlopakami... co nie zmienia faktu, ze bylam zdenerwowana....
Ogolnie jakos nie umialam sie odnalezc na imprezie
Zauwazylam, ze kuchnia jest pusta.
Postanowilam, ze usiade sobie tam i wreszcie cos zjem.
Okazalo sie, ze kuchnia jednak wolna nie byla.
Na szczescie siedziala tam tylko Nareesha.
- Goraca tu... - usmiechnela sie gdy wchodzilam.
- Masakra jakas! - otworzylam okno.
- A co ty taka jakas nie w sosie...? - spojrzala na mnie.
Nie doczekala sie odpowiedzi, ale sama zgadla.
- No, ale nie mow, ze nie wygladaja slodko! - spojrzala w strone salonu. - Ej czekaj! Gdzie oni sa? - wstala.
Jasne! Nie dosc, ze mnie zlaly to sobie jeszcze wyszly! - pomyslalam.
Faktycznie!
Oli, Zuzy i Justyny nie bylo na kanapie gdzie od kilku godzin siedzialy z Maxem, Tomem i Niallem.
Oczywiscie chlopcow tez nie bylo, co mnie w ogole nie zdziwilo.
Pokrecilam glowa.
- Poszli odetchnac! - zasmiala sie Nareesha i wyszla z kuchni.
Ja otworzylam lodowke i wyciagnelam jakies owoce.
Juz mialam sobie spokojnie usiasc gdy Jay zaszedl mnie od tylu.
Troche mnie przestraszylo to jego zwyczajne " buuu ", wiec upuscilam cala miske z owocami.
- Dzieki! - usmiechnelam sie ironicznie i zaczelam zbierac wszystko z podlogi.
Na szczescie miska byla plastikowa wiec nic sie jej nie stalo.
Jay zauwazyl, ze sie zdenerwowalam.
Przykucnal i pomogl mi wszystko pozbierac.
- Wiesz gdzie sie podzialy Ola, Justyna i Zuza? - zapytalam odkladajac miske.
- Zapewne tam gdzie Max, Tom i Nialler... - usmiechnal sie.
- Zapewneeee... - ruszylam w strone salonu.
- Chodzmy ich poszukac! - Jay wyskoczyl przede mnie.
Na poczatku wcale nie chcialam nigdzie isc... jednak gdy zobaczylam co dzieje sie w salonie i ze nie wyglada on juz jak salon... po prostu wyszlam czekajac na Jaya na dworze.
- Rozumiem, ze idziemy? - mowil zakladajac bluze.
- Nie! Tak przyszlam sobie postac! - zmierzylam go.
- Czyli idziemy. - machnal glowa.
Glosy z imprezy slychac bylo kilka domow dalej.
Szlismy przed siebie dluga ulica.
- O Boze! - schowalam sie za Jayem i nie moglam uwierzyc wlasnym oczom.
niedziela, 3 czerwca 2012
'' sorry for party rockin' ''♥
Obladowane ogromnymi siatkami pojechalysmy do domu mojego wujka i cioci po klucze od mieszkania brata i po swoje rzeczy.
Tak naprawde z Ola od przyjazdu sie nie rozpakowalysmy wiec zabranie walizek nie zajelo nam duzo czasu.
Pozegnalam sie z rodzina, podziekowalam im i powiedzialam, ze bede ich codziennie odwiedzac poniewaz ciocia wspaniale gotuje.
- O moj Boze... konam! - resztkami sil otwieralam drzwi od mieszkania.
Ola stala zmarnowana kolo mnie.
Gdy wreszcie wsadzilam kluczyk do dziurki i przekrecilam go kilka razy... upadlam.
Oczywiscie otwierajac drzwi lezalam na nich wiec nawet sie nie zdziwilam kiedy znalazlam sie na podlodze.
- Posun sie! - Ola szturchala mnie noga.
- Wez przeskocz... - mowilam wciaz lezac na wygodnym dywanie.
- Z tymi ciezkimi torbami to ja jedynie do piwnicy moge zaraz zleciec!
Widzac wykonczona Ole wstalam i pomoglam wniesc jej reszte reklamowek i nasze torby.
Gdy wszystko znalazlo sie juz w domu polozylysmy sie na ogromnej kanapie.
Nagle ktos zapukal do drzwi.
- Kto tam?! - wydarlam sie.
- Justyna i Zuza! - uslyszalam rownie glosne glosy.
Zwloklam sie z kanapy i poturlalam sie do drzwi.
- Mialyscie byc o 20... - pomagalam wnosic im kolejne zakupy.
- Kasztanie, a ktora jest? - Justyna wyciagnela iPhona i podstawila mi go pod nos.
Spojrzalam na ekran i na Justyne.
- No wlasnie moja droga! - schowala telefon, wziela ciezkie siatki i zaniosla je do kuchni.
Ja nadal stalam w tym samym miejscu rozmyslajac.
- Agata... moglabys nie udawac, ze myslisz? - Ola powoli wstawala z sofy.
Zmierzylam Ole wzrokiem.
- Ej czekajcie... skoro jest juz po 20, to zaraz beda goscie! - popatrzalam na dziewczyny.
- Jacy goscie? - zapytala Zuza.
- No zaprosilysmy przeciez Maxa, Jaya, Toma, Nathana i Sive...
Uslyszalysmy halasy dobiegajace zza drzwi.
Podeszlysmy po cichu.
- Ty zapukaj!
- Nie! Ty!
- Czemu ja?
- Bo nie ja!
- A coz to za tworcze konwersacje? - Justyna otworzyla drzwi.
- No czeeeeesc! - usmiechneli sie Max i Tom po czym weszli do domu i jeszcze raz sie z nami przywitali.
- A gdzie reszta? - Zuza zapytala zdziwiona.
- Zaraz powinni byc... - Tom spojrzal na zegarek. - Pojechali po Nialle... - nagle przerwal. - A co u was?
- Pojechali po kogo?! - Zuza zrobila wielkie oczy.
- Taaaak... To m z Ola, zanim Zuza wpadnie w szal, idziemy sie przebrac.
Jako jedyne wciaz bylysmy ubrane w dresy.
Wyszykowane jak na wielka impreze zchodzilysmy po schodach.
Nagle zobaczylysmy tlum ludzi.
- Co to do chole... - Ola stanela zdziwiona.
W ogromnym salonie znajdowalo sie zdecydowanie wiecej ludzi niz zaprosilysmy.
Oczywiscie byli:
Max, Tom, Jay, Nathan, Siva, Nareesha... do tego ktos zaprosil Kevina, Davea, Deb... ogolnie cala ekipe od zespolu i kilka osob z rodziny Nareeshy, Sivy i Maxa.
- Taaaaak... - mowilam wchodzac pomiedzy ludzi.
- Ide sie przywitac ze wszystkimi... - powiedziala Ola. - Chociaz raczej nie ze wszystkimi bo mi nie starczy czasu... - dodala po chwili.
Ja chcialam znalezc Zuze i Justyne.
Chodzilam i przepychalam sie.
- Hej.. - uslyszalam glos za mna.
- No, siema. - rzucilam przez ramie wciaz rozgladajac sie za dziewczynami.
Po chwili jednak przypomnialo mi sie, ze znam ten glos.
Odwrocilam sie.
- Hej! - usmiechnelam sie do Jaya i go przytulilam.
Co jak co... ale tulic to on potrafi!
- Co sie tak rozgladasz? - spojrzal na mnie.
- Szukam Zuzy i Justyny...
- Bez szukania ci powiem, ze Zuza jest pewnie z Niallem, a justyna z Tomem. Ola pewnie teraz zmierza w strone Maxa.
- Jasnowidz! - zasmialam sie.
Faktycznie! Justyna siedziala z Tomem, a Zuza z Niallem. Ola szla w strone siedzacego Maxa.
No, ale wlasciwie trudne do zgadniecia to nie bylo...
- Duzo tu ludzi... - Jay rozejrzal sie dookola i zaczal gwizdac.
- Jay... czy chcialbys mi o czyms powiedziec? - unioslam brwi.
- No zaprosilem kilka osob wiecej... - powiedzial. - Ale nie tyle! - dodal szybko.
Pokrecilam glowa i sie usmiechnelam.
Zauwazylam, ze Nareesha stoi przy stole z jedzeniem.
- Ide cos przekasic i przy okazji przywitac sie z Nareesha.
- Tez sie jeszcze z nia dzisiaj nie witalem... pojde z toba. - powiedzial Jay.
Tak jak powiedzial, tak tez zrobil.
Nagle drzwi od domu otworzyly sie.
- SORRY FOR PARTY ROCKIN' - Martin wparowal do salonu skapo ubrany, spiewajac hit LMFAO.
Tak naprawde z Ola od przyjazdu sie nie rozpakowalysmy wiec zabranie walizek nie zajelo nam duzo czasu.
Pozegnalam sie z rodzina, podziekowalam im i powiedzialam, ze bede ich codziennie odwiedzac poniewaz ciocia wspaniale gotuje.
- O moj Boze... konam! - resztkami sil otwieralam drzwi od mieszkania.
Ola stala zmarnowana kolo mnie.
Gdy wreszcie wsadzilam kluczyk do dziurki i przekrecilam go kilka razy... upadlam.
Oczywiscie otwierajac drzwi lezalam na nich wiec nawet sie nie zdziwilam kiedy znalazlam sie na podlodze.
- Posun sie! - Ola szturchala mnie noga.
- Wez przeskocz... - mowilam wciaz lezac na wygodnym dywanie.
- Z tymi ciezkimi torbami to ja jedynie do piwnicy moge zaraz zleciec!
Widzac wykonczona Ole wstalam i pomoglam wniesc jej reszte reklamowek i nasze torby.
Gdy wszystko znalazlo sie juz w domu polozylysmy sie na ogromnej kanapie.
Nagle ktos zapukal do drzwi.
- Kto tam?! - wydarlam sie.
- Justyna i Zuza! - uslyszalam rownie glosne glosy.
Zwloklam sie z kanapy i poturlalam sie do drzwi.
- Mialyscie byc o 20... - pomagalam wnosic im kolejne zakupy.
- Kasztanie, a ktora jest? - Justyna wyciagnela iPhona i podstawila mi go pod nos.
Spojrzalam na ekran i na Justyne.
- No wlasnie moja droga! - schowala telefon, wziela ciezkie siatki i zaniosla je do kuchni.
Ja nadal stalam w tym samym miejscu rozmyslajac.
- Agata... moglabys nie udawac, ze myslisz? - Ola powoli wstawala z sofy.
Zmierzylam Ole wzrokiem.
- Ej czekajcie... skoro jest juz po 20, to zaraz beda goscie! - popatrzalam na dziewczyny.
- Jacy goscie? - zapytala Zuza.
- No zaprosilysmy przeciez Maxa, Jaya, Toma, Nathana i Sive...
Uslyszalysmy halasy dobiegajace zza drzwi.
Podeszlysmy po cichu.
- Ty zapukaj!
- Nie! Ty!
- Czemu ja?
- Bo nie ja!
- A coz to za tworcze konwersacje? - Justyna otworzyla drzwi.
- No czeeeeesc! - usmiechneli sie Max i Tom po czym weszli do domu i jeszcze raz sie z nami przywitali.
- A gdzie reszta? - Zuza zapytala zdziwiona.
- Zaraz powinni byc... - Tom spojrzal na zegarek. - Pojechali po Nialle... - nagle przerwal. - A co u was?
- Pojechali po kogo?! - Zuza zrobila wielkie oczy.
- Taaaak... To m z Ola, zanim Zuza wpadnie w szal, idziemy sie przebrac.
Jako jedyne wciaz bylysmy ubrane w dresy.
Wyszykowane jak na wielka impreze zchodzilysmy po schodach.
Nagle zobaczylysmy tlum ludzi.
- Co to do chole... - Ola stanela zdziwiona.
W ogromnym salonie znajdowalo sie zdecydowanie wiecej ludzi niz zaprosilysmy.
Oczywiscie byli:
Max, Tom, Jay, Nathan, Siva, Nareesha... do tego ktos zaprosil Kevina, Davea, Deb... ogolnie cala ekipe od zespolu i kilka osob z rodziny Nareeshy, Sivy i Maxa.
- Taaaaak... - mowilam wchodzac pomiedzy ludzi.
- Ide sie przywitac ze wszystkimi... - powiedziala Ola. - Chociaz raczej nie ze wszystkimi bo mi nie starczy czasu... - dodala po chwili.
Ja chcialam znalezc Zuze i Justyne.
Chodzilam i przepychalam sie.
- Hej.. - uslyszalam glos za mna.
- No, siema. - rzucilam przez ramie wciaz rozgladajac sie za dziewczynami.
Po chwili jednak przypomnialo mi sie, ze znam ten glos.
Odwrocilam sie.
- Hej! - usmiechnelam sie do Jaya i go przytulilam.
Co jak co... ale tulic to on potrafi!
- Co sie tak rozgladasz? - spojrzal na mnie.
- Szukam Zuzy i Justyny...
- Bez szukania ci powiem, ze Zuza jest pewnie z Niallem, a justyna z Tomem. Ola pewnie teraz zmierza w strone Maxa.
- Jasnowidz! - zasmialam sie.
Faktycznie! Justyna siedziala z Tomem, a Zuza z Niallem. Ola szla w strone siedzacego Maxa.
No, ale wlasciwie trudne do zgadniecia to nie bylo...
- Duzo tu ludzi... - Jay rozejrzal sie dookola i zaczal gwizdac.
- Jay... czy chcialbys mi o czyms powiedziec? - unioslam brwi.
- No zaprosilem kilka osob wiecej... - powiedzial. - Ale nie tyle! - dodal szybko.
Pokrecilam glowa i sie usmiechnelam.
Zauwazylam, ze Nareesha stoi przy stole z jedzeniem.
- Ide cos przekasic i przy okazji przywitac sie z Nareesha.
- Tez sie jeszcze z nia dzisiaj nie witalem... pojde z toba. - powiedzial Jay.
Tak jak powiedzial, tak tez zrobil.
Nagle drzwi od domu otworzyly sie.
- SORRY FOR PARTY ROCKIN' - Martin wparowal do salonu skapo ubrany, spiewajac hit LMFAO.
'' Kupowanie kelbasy zawsze spoko '' ♥
- Taaa czujcie sie zaproszeni... - Zuza rzucila na ' odczep sie '.
Byla pewna, ze ktos po prostu robi sobie zarty.
- To my kupimy cos do jedzenia! - powtorzyl znajomy glos.
Nie dawalo mi to spokoju - kto to jest.
Odwrocilam sie.
- No chyba, ze wy wolicie kupic jedzenie. - chlopak usmiechnal sie.
Moim, a wlasciwie naszym oczom - bo dziewczyny rowniez sie odwrocily, ukazali sie Nathan, Tom i Max.
Stanelysmy jak wryte...
Chlopcy wybierali jakies chipsy.
Najdziwniejsze jest to, ze z dziewczynami po raz kolejny zachowalysmy spokoj.
Czulysmy sie jakbysmy ich znaly od lat.
Jakby byli naszymi starymi znajomymi.
- Jakie lubisz? - Max popatrzal na Ole. - To znaczy... - zauwazyl nasze krzywe spojrzenia. - Jakie lubicie? - pokazywal na orzeszki.
Z dziewczynami pokrecilysmy tylko glowami.
- Co mamy jeszcze kupic? - zapytal Nathan.
- No wiesz... samymi chipsami i orzeszkami sie nie najemy... - podeszlam do niego.
- Taaaaak... szczegolnie, ze chlopcy maja zamiar kupic po jednej paczce! - Justyna wyciagnela z koszyka paczuszke orzeszkow i chipsow.
- Ja bym sie najadl! - Tom spojrzal na nia.
- TY! A bedzie nas troche wiecej... - Justyna usmiechnela sie ironicznie.
- A bedzie nas troche wiecej. - przedrzeznial ja Tom.
- Chcesz o tym porozmawiac? - Justyna zerknela na niego.
Tom sie uciszyl.
- Gdzie znikneli Max i Ola? - zdziwila sie Zuza.
Zaczelam sie smiac. Chciaz sama nie wiem czemu.
Oj Ola, Ola... - pomyslalam wciaz smiejac sie.
Oczywiscie poszlismy ich szukac.
Jako, ze sklep nie nalezal do malych troche nam to zajelo.
Zeby zabic nude Tom i Nathan opowiadali jakies kawaly.
Niestety wcale nie byly one smieszne...
Na szczescie znalazlysmy Ole i Maxa wiec chlopcy przestali opowiadac suchary!
- Tam sa! - krzyknelam.
Wszyscy szybko podeszlismy do nich.
- Co wy robicie? - zapytala Zuza.
- Kupujemy kielbase... - Max spojrzal na nas.
Nie byloby to dziwne gdyby nie stali nad lodowka z lodami.
Justyna popatrzala na mnie.
- Nie slyszalas? Kupuja kielbase... - zasmialam sie.
Tom i Nathan stali z mina ' WTF ' , albo cos w tym stylu.
Nie komentujac niczego poszlismy poszukac innych potrzebnych rzeczy na impreze.
Stojac przy kasie Nathan nadal zerkal na Maxa.
- Co wy tam robiliscie? - przecisnelam sie pomiedzy Tomem i Justyna i zapytalam Oli.
Tom zmierzyl mnie wzrokiem poniewaz przerwalam jego konwersacje z Justyna... no ale coz...
- O Jezu... no co moglismy robic nad lodowka z lodami? - Ola powiedziala poirytowana.
- No raczej nie kupowac kelbase... - unioslam brwi.
Ona usmiechnela sie tylko, pokiwala glowa i odeszla... do MAXA.
- Co tu sie dzieje...? - Zuza podeszla do mnie caly czas zerkajac na Justyne i Toma oraz Maxa i Ole.
- Mnie sie pytasz? - zrobilam wielkie oczy.
- O czym rozmawiacie? - zapytal Nath. - Jaka kielbase wybrac? - zasmial sie.
- Jaka kupic! - poprawilam go.
- Kupowanie kielbasy zawsze spoko. - Zuza oparla sie o tasme, po ktorej jechaly kupione przez nas rzeczy.
- Kupowanie kielbasy nad lodowka z lodami jeszcze bardziej spoko! - mowilam wyciagajac portfel.
Subskrybuj:
Posty (Atom)